W piątek 15 września w warszawskim parku Morskie Oko Fundacja Viva! ogłosiła raport „Konie z Morskiego Oka. Cierpienie, którego nie widać” - podsumowanie 10 lat pracy aktywistek i aktywistów, którzy prześledzili losy ponad tysiąca koni pracujących ponad siły, ciągnąc załadowane turystami wozy i sanie.
„W wyniku wieloletniego śledztwa zgromadziliśmy wstrząsające dane dotyczące pracy koni na trasie do Morskiego Oka. Kiedy po raz pierwszy je podsumowałam – trzy razy sprawdzałam, czy nie ma w nich przekłamań. Bo nie mieściło mi się w głowie, że aż tak wiele koni z Morskiego Oka trafiło na rzeźniczy hak. Tym bardziej że fiakrzy od lat powtarzają, że konie traktują wręcz lepiej, niż swoje żony… Niestety, jakbym nie liczyła, do rzeźni trafiło 61 proc. koni wycofanych z pracy na trasie. 433 zwierzęta w 10 lat!”
- mówi Anna Plaszczyk, koordynatorka kampanii.
Podczas pracy nad raportem w latach 2012-2022 aktywistom fundacji udało się ustalić los 1002 koni pracujących nad Morskim Okiem. Jak podaje raport, 290 z koni, których potwierdzone dane Viva! posiada, wciąż pracowało w 2022 roku. 712 zostało wycofanych z pracy pomiędzy styczniem 2012 a latem 2022. 433 z nich (61 proc.) trafiły do rzeźni. 23 konie zmarły i zostały poddane utylizacji. Zatem – nie żyje 456 koni, czyli 64 proc. z tych, które zostały wycofane z pracy w ciągu 10 lat. 17 koni w tym czasie wykupiły od fiakrów organizacje społeczne, których statutowym celem jest ochrona zwierząt.
Główną przyczyną cierpienia tych zwierząt jest jednak praca ponad siły. Konie wycofane z trasy pomiędzy styczniem 2012 roku a latem 2022 pracowały na niej średnio 36 miesięcy, a w chwili śmierci miały średnio 9 lat. To bardzo, bardzo krótko, czytamy w raporcie.
Viva! przytacza jednak historie wielu konkretnych koni, które nie miały nawet tyle szczęścia. Na przykład “gniady Witeź pracował od maja 2015 roku. Miał 10 lat. Podczas badań przedsezonowych fiakier otrzymał zalecenie wykonania badań kardiologicznych. 14 grudnia 2015 roku oficjalnie wycofał konia z pracy. Powód? <>. Ale Witeź nie żył wtedy od wielu miesięcy. Został zabity w rzeźni 6 sierpnia 2015 roku. Na trasie pracował przez niecałe 3 miesiące” - czytamy w raporcie. Tymczasem konie żyją nawet ponad 30 lat, a wykorzystywane do pracy rozsądnie – długo cieszą się dobrym zdrowiem.
O tym, jak przeciążone są konie ciągnące przeładowane nieraz ponad tonę wozy lub sanie z turystami na trasie do Morskiego Oka i jak drastycznie odbija się to na ich zdrowiu opowiedział podczas prezentacji raportu prof. Andrzej Elżanowski, zoolog i prezes Polskiego Towarzystwa Etycznego. Wskazał też liczne błędy w ekspertyzach, którymi posługują się obrońcy tej okrutnej praktyki.
Współpracująca z Vivą! mecenas Katarzyna Topczewska zwróciła uwagę, że obowiązujące w Polsce prawo zapewnia zwierzętom ochronę. Problemem jednak jest jego nagminne łamanie oraz nieprawidłowa interpretacja, także przez instytucje powołane do zapewnienia zwierzętom dobrostanu. „Tatrzański Park Narodowy dzieli zwierzęta na równe i równiejsze, bo z zamiłowaniem chroni niedźwiedzie, kozice i świstaki, natomiast konie według nich już na ochronę nie zasługują. A ustawa o ochronie zwierząt nie różnicuje ich ze względu na gatunek i wszystkie na równi chroni przed bólem i cierpieniem” - mówiła adwokatka.
W prezentacji raportu wzięła udział także Agata Buzek, aktorka zaangażowana w obronę praw zwierząt. Apelowała o zaprzestanie tego okrutnego procederu, którego nie sposób wytłumaczyć tradycją. „Najwyższy czas, żeby konie transportujące ludzi, ciągnące wozy do Morskiego Oka mogły pójść na zasłużoną emeryturę i żeby ten transport dobiegł końca” - powiedziała. Jak zapewnia Fundacja Viva!, jest przygotowana do przyjęcia nawet wszystkich 300 koni i do zapewnienia im spokojnej emerytury aż do ich naturalnej śmierci.
Raport "Konie z Morskiego Oka. Cierpienie, którego nie widać" powstał w wyniku współpracy Fundacji Viva! i Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Jego prezentacji towarzyszyła wstrząsająca instalacja artystyczna Matyldy Sałajewskiej poświęcona koniom z Morskiego Oka, które straciły życie w rzeźni. W sobotę 16 września będzie można ją oglądać przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie.
Matylda Sałajewska razem z Martą Woszczyną stworzyły też kolekcję Hańba Podhala - koszulki, nalepki, torby i inne gadżety zdobią piękne i barwne podhalańskie wzory. Dopiero gdy się przyjrzymy, wśród tradycyjnych floralnych motywów dostrzegamy cierpienie. „Nasza kolekcja to manifest, który ma bardzo konkretny przekaz. Wskazuje na to, że obok gór, szarotek i oscypków są konie z Morskiego Oka” - mówi artystka. Kolekcję można zamawiać w sklepie internetowym Vivy! (sklepik.viva.org.pl/113-hanba-podhala), a cały dochód ze sprzedaży zasili kampanię ratowania koni z Morskiego Oka.
Raport w pełnej wersji można pobrać ze strony www.ratujkonie.pl/raport/. (PAP Life)
Napisz komentarz
Komentarze