Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 26 listopada 2024 09:35
Reklama
Reklama

Dorota Kobiela Welchman dla PAP Life: Historia Jagny dotyka nas wszystkich

Sześć lat temu stworzyła niezwykły film „Twój Vincent” i dostała nominację do Oscara. Teraz DK Welchman wraz ze swoim mężem Hugh Welchmanem sięgnęli po nagrodzoną sto lat temu Noblem powieść „Chłopi” Władysława Stanisława Reymonta. I choć wydaje się, że to książka na wskroś polska, oni dostrzegli w niej uniwersalną opowieść o samotności, wykluczeniu, jednostce stawiającej czoła presji otoczenia. Wiele na to wskazuje, że za granicą tak ten film został odczytany, bo zbiera dobre recenzje na kolejnych festiwalach. Nam Dorota Kobiela Welchman mówi o tym, co ją zainspirowało, żeby sięgnąć po prozę Reymonta, dlaczego stworzenie „Chłopów” trwało aż pięć lat, jak realizacja tego filmu wpłynęła na jej prywatne życie i o czym będzie jej następna produkcja.

PAP Life: Dlaczego postanowiła pani zrobić film na podstawie „Chłopów”? Ta powieść kojarzy się z licealną lekturą, a do tych rzadko się wraca w dorosłym życiu. Poza tym mamy już świetną ekranizację tej książki nakręconą w latach 70.

Dorota Kobiela Welchman: Myślę, że mój pomysł wcale nie był taki oryginalny. Jestem niemal pewna, że byli też inni twórcy, którzy chcieli zrobić „Chłopów”. Ale w polskiej kinematografii do tej pory było tak, że jeśli coś już kiedyś powstało, to traktowano to niemal jak jakąś świętość i tego tematu się nie dotykało. Ja mam trochę inne podejście, może dlatego, że pracuję razem z mężem, który jest Brytyjczykiem. Hugh jest przyzwyczajony, że do wielkich dzieł wraca się w każdym pokoleniu, a nawet częściej, czego przykładem są „Wielkie nadzieje” czy „Jane Eyre”. Ilość tych adaptacji można mnożyć. Trochę więc dzięki mężowi wyzbyłam się myślenia, że nie wolno sięgać po coś, co ktoś już raz nakręcił. Pomyślałam więc, że dobrze jest wrócić do „Chłopów”, bo dawno tego nie widzieliśmy na ekranie, a to wspaniała powieść, która zasługuje na świeże spojrzenie. W czasie pracy nad naszym poprzednim filmem, „Twoim Vincentem”, słuchałam audiobooku „Chłopów”. Malowałam ujęcia, a słuchanie tej niezwykle malarskiej prozy Reymonta, takich impresjonistycznych wręcz opisów tańców czy przyrody, niesamowicie pobudziło moją wyobraźnię. Tak to się zaczęło.

PAP Life: Ale dlaczego słuchała pani właśnie „Chłopów”? Przypadek?

D. K. W.: Nie do końca. Wróciłam do tej książki po latach, bo – przyznaję – w szkole średniej przeczytałam ją po łebkach, z obowiązku. Chodziłam do liceum plastycznego i tam bardziej skupiałam się na praktycznych przedmiotach – rzeźbie, fotografii, malarstwie. Ale obiecałam sobie wtedy, że kiedyś, za 10 czy 20 lat, wrócę do szkolnych lektur. No i tak się właśnie stało. „Chłopi” niesamowicie mnie wciągnęli, przesłuchałam audiobook dwukrotnie. I od razu pomyślałam, że to świetny pomysł na film, dlatego zaraz podsunęłam książkę mojemu mężowi. Byłam ciekawa, jak on na nią spojrzy.

PAP Life: Też słuchał audiobooka czy przeczytał powieść?

D. K. W.: Hugh nie zna języka polskiego tak dobrze, żeby słuchać audiobooka. Musiałam zdobyć tłumaczenie, co okazało się dość trudne. W końcu udało mi się kupić bardzo stare, przedwojenne wydanie. A że Hugh akurat wyjeżdżał na czterotygodniowy urlop, to zapakowałam mu do walizki wszystkie cztery tomy. To właściwie nie był typowy urlop, tylko post, więc w czasie tego wyjazdu miał czas, żeby czytać. Być może opisy kapusty okraszonej bekonem jakoś poruszyły jego wyobraźnię, bo w czasie tego wyjazdu niewiele jadł. Wrócił zachwycony książką.

PAP Life: Co Brytyjczyk znalazł wyjątkowego w „Chłopach”? To przecież bardzo polska powieść, na dodatek osadzona w realiach XIX wieku.

D. K. W.: Po pierwsze, bardzo rzadko spotykamy się w literaturze z bohaterem z tej grupy społecznej, przeważnie książki z tamtych czasów dotyczyły wyższych sfer, a jeśli już pisano o biedocie, to miejskiej –jak u Dickensa. Myślę, że to zrobiło ogromne wrażenie na Hugh, który wcześniej z takim tematem się nie spotkał. Po drugie, zarówno jemu, jak i mi, spodobała się główna bohaterka. Mimo, że jest bohater zbiorowy w tej powieści, to jednak Jagna się wybija. Wszystkie wątki fabularne i narracyjne splatają się gdzieś wokół niej. To fascynująca postać. Kręciło mnie też pokazanie historii z perspektywy kobiety, dla odmiany po filmie „Twój Vincent”, gdzie narratorem był mężczyzna.

PAP Life: Jagna jest młoda, piękna i ma odwagę żyć po swojemu. Jest za to napiętnowana przez społeczności, w której żyje. Ten temat jest wciąż aktualny?

D. K. W.: Tak i właśnie dlatego ta powieść tak nas uwiodła. Dziś takie napiętnowanie określamy terminem slut shaming. Niemal każda kobieta tego doświadczyła, przeżyła osobiście lub obserwowała w swoim otoczeniu. Wyśmiewanie, zawstydzanie, podwójne standardy w traktowaniu kobiet i mężczyzn są tak częste, że w pewnym momencie zaczynamy się z nimi godzić, a przecież nie powinniśmy. Kiedy czytałam książkę, a później pisałam scenariusz, to sceny związane z Jagną zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Przemoc wobec niej jest związana z tym, że ona jest obiektem pożądania, symbolem jakiegoś statusu. Dlatego mężczyźni chcą ją posiadać. Z drugiej strony jest też bohaterką, która chce się wyzwolić. Być może nie zawsze robi to we właściwy sposób, ale używa takich narzędzi, jakie zna. Jagna chce budować świat według własnych zasad i myślę, że to jest coś, czego jej otoczenie nie rozumie i czego się boi. Poczynając od tego, że nie godzi się na obcięcie włosów po ślubie.

PAP Life: Mnie najmocniej uderzyło, że największymi wrogami Jagny są kobiety. To też się nie zmieniło, bo dziś też często kobiety są dla siebie nawzajem największymi krytykami.

D. K. W.: I to też jest trudne, bo teoretycznie byłoby nam o wiele łatwiej, gdybyśmy sobie zapewniały wsparcie. Ale w praktyce często jest inaczej. Kobieta, która się wyróżnia – na przykład w środowisku zawodowym, bo przecież możemy to przełożyć na różne sfery życia – wzbudza lęk albo zazdrość czy krytykę. Jagna łamie istniejące zasady, ale też nie gra według reguł kobiecej wspólnoty. Nie knuje, jest sobą. Ta inność wywołuje lęk, a lęk generuje agresję. To, co znajduje się w historii Jagny, dotyka nas w sumie na co dzień.

PAP Life: Przeżyła to pani osobiście?

D. K. W.: Tak. Ale też przeżyłam i doświadczyłam wparcia, kobiecej solidarności i ciepła w naszym zespole. Ze strony wspaniałych aktorek, scenografki, montażystek, malarek. Pracuje głównie z kobietami, w naszym zespole malarskim 85 proc. ekipy to były kobiety. Silne, wrażliwe, zaangażowane – bez nich nie powstałby ten film. I myślę, że tę kobiecą energię czuję się w tym filmie.

PAP Life: Film „Chłopi”, podobnie jak „Twój Vincent”, został zrealizowany w technice animacji malarskiej. Na czym ona dokładnie polega?

D. K. W.: Najpierw nakręciliśmy zdjęcia aktorskie, czyli zwykły film fabularny. Niektóre sceny były kręcone w scenografiach, inne na zielonym tle. Później był montaż, postprodukcja,. A potem ten już prawie skończony film trzeba było zrobić po raz drugi – czyli go pomalować. Czasami jedno ujęcie było malowane przez kilka miesięcy, na przykład to, gdzie Jagna idzie przez jarmark. W całości zajęłoby to jednej malarce prawie rok, więc musieliśmy podzielić je na pięć odcinków i rozdzielić między kilka malarek. Te wszystkie elementy, koraliki, dekoracje, które zostały zbudowane na planie i nakręcone z ruchomą kamerą, później trzeba było przełożyć na obraz, klatka po klatce. Cały film nakręcony był z wielkim rozmachem, więc przemalowywanie tych trudnych ujęć w realistycznym stylu było niezwykle wymagające. Sam proces malowania i postprodukcji efektów specjalnych – animacji zarówno poklatkowej, malarskiej, jak i cyfrowej – zajął nam dwa lata przy udziale prawie stu malarzy stosujących farby olejne i stu malarzy cyfrowych.

PAP Life: Skąd byli ci malarze?

D. K. W.: Z kilku krajów, to był międzynarodowy team, bo w Polsce nie znaleźlibyśmy aż tylu artystów pracujących w tej technice. Współpracowali z nami malarze z Litwy, Serbii i z Ukrainy. Kiedy wybuchła wojna, udało nam się sprowadzić z Ukrainy dziewczyny, bo mężczyźni musieli zostać na miejscu. Później otworzyliśmy studio w Kijowie, ale były przerwy w dostawie prądu, musieliśmy więc kupić agregat. Cały proces powstawiania tego filmu przypominał trochę wspinaczkę wysokogórską, ciągle natrafialiśmy na jakieś przeszkody – najpierw była pandemia, potem inwazja na Ukrainę, na końcu dotknęła nas też inflacja, więc trzeba było przekalkulować cały budżet po raz kolejny. W końcu, po pięciu latach udało nam się zakończyć projekt.

PAP Life: W „Chłopach” oglądamy znane obrazy artystów Młodej Polski. To niesamowity zabieg, trochę rodzaj gry z widzem, który próbuje sobie przypomnieć, co to obraz, jaki jest jego tytuł. Ale dla zagranicznego widza nie będzie to przecież zrozumiałe.

D. K. W.: Jeśli chodzi o cytaty malarskie, których w filmie jest kilka, to nie chodziło mi o to, żeby były rozpoznawane przez widzów, choć jeśli tak się dzieje, to też jakiś plus. Malarstwo Młodej Polski zawsze było mi bliskie, już podczas czytania książki jawiło się w mojej wyobraźni. Wyobrażałam sobie pejzaż wiejski czy chłopkę, czy na przykład dwoje parobków na trawie i operowałam obrazami Malczewskiego, Wyczółkowskiego, Masłowskiego czy Chełmońskiego. To jest pewnego rodzaju estetyka, którą wybraliśmy. Cieszę się, że przy okazji filmu zostanie ona też w jakiś sposób pokazana światu, bo to jest bardzo piękna tradycja polskiego malarstwa.

PAP Life: Niezwykle są stroje Jagny, która chyba w każdej scenie jest ubrana inaczej. A już absolutnie oszałamiająca jest jej suknia ślubna. Skąd wziął się pomysł na te stroje? Przecież chłopki tak się nie ubierały.

D. K. W.: Opisy kostiumów wzięliśmy wprost z książki i przekazaliśmy kostiumografom. Tak było też w przypadku sukni ślubnej Jagny. Wszystko jest w książce – to, że miała na głowie koronę, w której były jagody, koronki złote, pióra pawie. Wykonała ją artystka Kasia Stanny. Z kolei suknię własnoręcznie wyszywał projektant Konrad Bikowski według naszej wizji, którą stworzyliśmy z kostiumografką Katarzyną Lewińską. To, czy taka korona istniała, czy suknia była bardziej łowicka, czy też nie, nie ma znaczenia. Myśmy się opierali na powieści i też mieliśmy pewną wizję tego filmu. Nie wszystkie kobiety w filmie są wystrojone, bo przecież mamy sceny w polu czy w pracy, gdzie chłopki wyglądają jak chłopki. Ale na przykład Dominikowa czy Wójtowa zawsze są wystrojone, to też jest ważnym zabiegiem narracyjnym, bo pokazuje ich status i trochę osobowość. Ale ja nie do końca też kierowałam się kluczem do historyczno-realistycznym. Myślę, że jak się już wejdzie w film, to powinniśmy uwierzyć w pewien realizm historii. Jacqueline Durran, świetna kostiumografka pracująca przy filmie Joe Wrighta „Anna Karenina”, przystroiła Keirę Knightley w naszyjniki Chanel i suknie inspirowane latami pięćdziesiątymi. To jest przecież wybór, niekoniecznie musi być bardzo realistyczny. Takie kino jest mi bliskie.

PAP Life: Nie wszystko to, co oglądamy w filmie, znajdziemy w powieści. Na przykład wycinanki, które robi Jagna. Ten motyw pojawia się kilkukrotnie. Dlaczego?

D. K. W.: W książce jest wspomniane, że Jagna ma zdolności plastyczne, robi piękne pisanki na Wielkanoc, że wycinankami dekoruje pokój przy jakiejś okazji. My wybraliśmy ten motyw wycinanek jako swego rodzaju pamiętnik. To był dla nas sposób, żeby pokazać, że Jagna jest bardzo wrażliwa.

PAP Life: Podobno długo i skrupulatnie była robiona dokumentacja do filmu „Chłopi”. Czy była pani w słynnych Lipcach Reymontowskich?

D. K. W.: Tak i ten wyjazd był dla nas bardzo ważny w całym procesie tworzenia filmu. Oczywiście bardziej było to zwiedzenie muzealne, choć jeśli chodzi o samą wieś, to właściwie cała topografia się zachowała. Mamy staw w kształcie nerkowca, wokół niego domy oraz kościół na wzgórzu. Tę topografię bardzo uważnie studiowaliśmy też w książce. Potem zbudowaliśmy całą wieś w programie komputerowym, który tworzy geograficzną przestrzeń. Na podstawie tego mogliśmy zbudować scenografię – wiedzieliśmy, kto gdzie mieszka, którędy idzie Jagna, jak wraca z kościoła, kogo może spotkać po drodze.

PAP Life: Czy polska wieś jest pani bliska?

D. K. W.: Moje korzenie są raczej miejskie. Urodziłam się na Górnym Śląsku, z naturą miałam niewiele wspólnego. Czasem tylko jeździliśmy z dziadkami na wakacje na wieś. Te piękne momenty mam we wspomnieniach. Ale kojarzą mi się raczej z czymś egzotycznym, niezwykłym, a nie z codziennością.

PAP Life: Poprzedni państwa film, „Twój Vincent”, był nominowany do Oscara. Teraz szansę na tę nominację mają „Chłopi”. Czuje pani presję, by powtórzyć tamten sukces?

D. K. W.: Na pewno jest ogromna presja, choć może bardziej właściwym słowem jest odpowiedzialność, bo reprezentujemy polską kinematografię. Jeżeli nominacji nie dostaniemy, to będzie pewnie rozczarowanie dla wielu osób, które na to liczyły, które w ten projekt wierzą. Ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że z Oscarami bywa różnie i ciężko przewidzieć, co się wydarzy. Jestem członkinią Amerykańskiej Akademii Oscarowej, więc co roku uczestniczę w głosowaniu na film zagraniczny i wiem, jak ogromna ilość filmów jest zgłoszona, a przy nominacjach różne względy mają znaczenie, różne nastroje polityczne, artystyczne. Ale Oscary, choć może zabrzmi to dla niektórych niezrozumiale, nie były celem „Chłopów”. Przede wszystkim zależy nam na tym, żeby film zobaczyło jak najwięcej widzów na świecie i dzięki temu poznało część naszej kultury. Bardzo się cieszę, że do tej pory jest tak świetnie odbierany, zarówno przez krytykę, jak i widzów.

PAP Life: Przy obu wspomnianych filmach pracowała pani ze swoim mężem. Łączenie życia i pracy nie jest chyba proste?

D. K. W.: Z jednej strony to jest piękne, bo mamy wspólne pasje, wspólne zainteresowania i to na pewno nas łączy. Ale z drugiej strony to jest nieustające życie w tym samym sosie. Praca ciągle nam towarzyszy. Nawet jak czasem chciało się powiedzieć: „Dobra, od tej godziny już zamykamy temat i dalej o tym nie rozmawiamy”, to nie było to proste. Ale póki co, ponieważ robimy filmy naprawdę z serca i nasze intencje są bardzo szczere, to nasz duet małżeńsko-zawodowy działa.

PAP Life: Mieszkacie w Polsce czy kursujecie między dwoma krajami?

D. K. W.: W Polsce, w Gdyni. Teraz chwilowo w Sopocie, bo nasz dom jest w przedłużającym się remoncie. Hugh mieszka w Polsce ponad 12 lat. Przyjechał tu, bo pracował nad „Piotrusiem i wilkiem” w polskim studiu i tu osiadł. Może kiedyś będziemy chcieli trochę pomieszkać na jego ziemi, ale na razie na to się nie zanosi.

PAP Life: Nad „Chłopami” pracowaliście 5 lat. Jak ten film wpłynął na pani życie?

D. K. W.: Muszę powiedzieć, że zaczął się od jednego, bardzo bolesnego wydarzenia. Dzień przed kręceniem zdjęć próbnych do pierwszego zwiastuna straciłam ciążę, o którą starałam się przez kilka lat. I kiedy wreszcie się udało, nagle to się stało. Następnego dnia były zdjęcia, których nie mogłam odwołać, więc to był bardzo trudny początek. Nie było czasu, żeby przeżyć tę żałobę. Dlatego tworzenie tego filmu wypełniło pewną pustkę w moim życiu. Może trochę stał się moim dzieckiem? Wszystkie trudności, z którymi mierzyliśmy się później, wydały mi się już o wiele łatwiejsze. Ten film spowodował też jeszcze jedną ważną zmianę w moim życiu – przeszłam na weganizm i wszystkim to polecam. Natura stała się dla mnie niezwykle ważna, kocham zwierzęta i bardzo je szanuję.

PAP Life: Na koniec zapytam o plany na przyszłość. Czy już wiecie, o czym, będzie wasz następny film?

D. K. W.: Hugh ma pomysł, który rozwija. To będzie film animowany „Blaze” – historia rozgrywająca się 140 tysięcy lat temu, kiedy ludzkość była na skraju wyginięcia. Bardzo fajny temat, bo Hugh bardzo się interesuje paleontologią i historią ludzkości w ogóle. Natomiast ja planuję po raz pierwszy zrobić pełnometrażowy film aktorski, bez animacji. Wiem, że po ciężkiej pracy przy „Vincencie” i „Chłopach” będzie to dla mnie pewna odmiana i wielka przyjemność. (PAP Life)

Rozmawiała Izabela Komendołowicz-Lemańskagra/

Dorota Kobiela Welchman, czyli DK Welchman – polska reżyserka, scenarzystka i producentka filmów animowanych. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Zrealizowała filmy: „Kochaj mnie”, „Przedbiegi”, „List”, „Serce na dłoni”, „Mały listonosz”, „Szkice Chopina”. Za wyreżyserowany wspólnie z mężem, Hugh Welchmanem pełnometrażowy film „Twój Vincent” otrzymała wiele nagród i wyróżnień, w tym nominację do Oscara i Złotego Globu. Członkini Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Reklama
Reklama
„Miłość jak miód” „Miłość jak miód” „Miłość jak miód”seans w ramach cyklu Kultura Dostępna!W czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Majkę (Agnieszka Suchora) i Agatę (Edyta Olszówka) równie dużo łączy, co dzieli. Obie są po pięćdziesiątce, przechodzą menopauzę i nie wierzą, że w ich życiu cokolwiek zmieni się na lepsze. Jedna mieszka nad Bałtykiem, druga w Tatrach. Jedna prowadzi cukiernię, druga jest wziętą architektką wnętrz. Jedna jest wdową, drugą partner właśnie zostawił dla młodszej. Jedna poświęca się dzieciom i wnukom, kompletnie zapominając o sobie, druga nie ma rodziny i dba o swój duchowy rozwój. Pewnego dnia przyjaciółki spotykają się na pogrzebie koleżanki z liceum. Agata namawia Majkę do spontanicznego wyjazdu w góry, sama zaś zajmuje jej miejsce. Nieoczekiwana zamiana ról przynosi szereg komplikacji, zabawnych zwrotów akcji i wyzwań, którym kobiety będą musiały stawić czoła. Czy uda im się przezwyciężyć przyzwyczajenia, uprzedzenia i lęki? Czy zdobędą się na odwagę, żeby otworzyć się na miłość i rozpocząć nowy rozdział w życiu? Czy naprawdę nigdy na nic nie jest za późno?Kultura Dostępna w Kinach jest częścią programu realizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego operatorem jest Narodowe Centrum Kultury. Projekt dofinansowano ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Szczegółowe informacje i repertuar najnowszej edycji cyklu w kinach Helios w całej Polsce dostępne są pod adresem: www.helios.pl/kultura_dostepna oraz www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/kultura-dostepna. Data rozpoczęcia wydarzenia: 28.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Poszukiwanie Świętego Mikołaja Poszukiwanie Świętego Mikołaja Bezpłatnym autobusem komunikacji miejskiej na poszukiwanie Świętego Mikołaja w SpaleWybieracie się na Poszukiwanie Świętego Mikołaja w Spale? Zachęcamy tomaszowskich poszukiwaczy przygód od skorzystania z bezpłatnego transportu publicznego. W niedzielę 1 grudnia, będzie można dojechać i wrócić ze Spały specjalną linią komunikacji miejskiej.V edycja rodzinnej gry terenowej Poszukiwanie  Świętego Mikołaja odbędzie się ona na terenie Spalskiego Parku im. Prezydentów II Rzeczpospolitej. Impreza rozpocznie się już 1 grudnia, o godzinie 12:00 w Spalskiej Sołtysówce. Organizatorzy zapraszają dzieci wraz z opiekunami do wzięcia udziału we wspólnej zabawie i odnalezieniu drogi do świętego Mikołaja.Na szlaku przygody czekają liczne atrakcje w tym m.in. stanowisko Miejskiego Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim, na którym za wykonanie zadania otrzymacie na mapie wyzwań stosowny stempel.Napiszcie list do świętego Mikołaja i wyruszajcie linią specjalną Miejskiego Zakładu Komunikacji w Tomaszowie Mazowieckim w drogę.Rozkład jazdy bezpłatnych autobusów miejskich linii nr 54 na Spalskie Mikołajki z pl. Kościuszki do Spały (i z powrotem) w niedzielę 1 grudnia br.:- odjazdy z Tomaszowa Mazowieckiego z przystanku pl. Kościuszki – centrum godz.:11:00, 12:00, 13:00, 14:30, 15:30, - odjazdy ze Spały (przystanek przy stacji paliw) godz.:11:35, 12:35, 14:05, 15:05, 17:00.Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.12.2024
Reklama
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
bezchmurnie

Temperatura: 6°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1016 hPa
Wiatr: 13 km/h

Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Panie: a gdzie jest napisane, że media mają obowiązek lub zwyczaj uzyskiwania informacji od dwóch stron konfliktu?! Ponadto, w tym medium nie ma żadnych przypuszczeń, odczuć i domysłów. Inwestor kupuje nie obsrany zabytek, ale NIERUCHOMOŚĆ, za którą płaci swoją kasiorkę. No to wskaż mi Pan moment, w którym inwestor ma obowiązek wiedzieć, że to jest zabytek, a nie zwykła nieruchomość - co?! Kto ma jemu to wyjaśnić - co?! Kupił i kropka!!! I może w tym "zabytku" nawet zabytkowy dom uciech otworzyć. A konserwator niech dalej żłopie tę kawkę w swoim biurze. Więc, nie uprawiaj Pan taniej populistyki. Wyrzuć Pan to czerwone ze swojej główki. Czy naprawdę ludzie muszą być pod jakimś batem ?!Źródło komentarza: Po ćwierć wieku pojawił się on... konserwator. Pałac Piescha budzi emocjeAutor komentarza: tTreść komentarza: Kto powiedział, że hotel musi prowadzić miasto. Baza hotelowa jest wokół tm - tylko miasto nic z tego niema (nie zarabia). Opracowywana strategia jest tylko na papierze, a jak się ma do realizacji. Powstał wspólny projekt miasta i gminy, są wycieczki itd. (chyba chodzi o wycieczkę do Padwy).Źródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Jestem - ZA, a nawet - PRZECIW... A tak na poważnie: przecież doskonale wiesz, że te moje, różne wpisy w żaden sposób nie świadczą o moim pragnieniu, aby dorwać się do "wadzy", ale, najzwyczajniej odzwierciedlają moje poglądy. Nieraz są trochę przesadne. Czy, wobec tego uważasz, że moje poglądy muszą odpowiadać poglądom innych ?! Mam prawo, tak, jak i Ty, pisać o tym, co w mojej główce siedzi. I nie zamierzam się z tego nikomu tłumaczyć. Zwłaszcza tej ogromnej większości, która ma w główkach czerwone... Trzeba wielu lat, aby czerwone pająki przestały dominować w Polsce. Pozdrowienia od starego czekisty.Źródło komentarza: Mariusz Węgrzynowski sam powinien złożyć rezygnacjęAutor komentarza: SpecjalistaTreść komentarza: Co za bełkot - od Sasa do lasa. Baza hotelowa jest wokół tm - ile masz ze Smardzewic czy spały do miasta? Raz ze miasto nie może zgodnie z ustawą prowadzić hotelu - dwa - mamy szanse jedynie opierać się o turystykę weekendową. Trzeba myśleć racjonalnie. Mówią to wszystkie strategie opracowane przez ostatnie lata - ale autor tam chyba nie zajrzal. Powstał wspólny projekt miasta i gminy, są wycieczki itd. Teraz czas na rozwój tego pomysłu i sieciowanie atrakcji. Tak się robi współcześnie turystykę - a nie znaczki na lodówkę (chociaż te też w informacji turystycznej widziałem). We wszystkich dostępnych publicznie opracowaniach wychodzą dwie dominanty: arena i niebieskie źródła. Miasto chciało dołożyć kolejną pozycję na listę: termy - no ale wyszło wszyscy wiemy jak. Skansen, groty co rok publikują ilu turystów ich odwiedza - bardzo łatwo znaleźć te liczby w raportach o stanie miasta - więc jest nieźle, a teraz trzeba to wszystko rozwijać. Tylko na to potrzebna jest kasa i z tym zawsze największy problem. Ps. Inne miasta wielkości TM likwidują rowery - bo prawie nikt nie korzysta a to wielomilionowe obciążenie dla budżetu.Źródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: czerwonyTreść komentarza: Niesamowita liczba widzów. I to darmo...Źródło komentarza: Wiosenne spotkanie późną jesienią na plusAutor komentarza: chewezTreść komentarza: A kto Promował P.G. na prezesa MZKŹródło komentarza: Mariusz Węgrzynowski sam powinien złożyć rezygnację
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama