Chodzi o niebagatelną kwotę przeszło 100 mln zł, jakie będą mogły być zainwestowane w rozwój lokalny, w tym na organizację imprez kulturalnych, wyposażenie świetlic oraz na działalność kół gospodyń wiejskich czy ochotniczych straży pożarnych. Dla większej przejrzystości pieniądze te będą rozdzielały Lokalne Grupy Działania (LGD), które w ramach lokalnych strategii rozwoju, prowadzą konkursy. O dotacje za innowacyjne rozwiązania mogą się ubiegać instytucje publiczne, organizacje pozarządowe czy prywatne firmy i osoby prowadzące działalność. LGD są więc rodzajem partnerstwa terytorialnego, powstałego jako oddolna inicjatywa, zrzeszająca przedstawicieli lokalnych organizacji z sektora publicznego, prywatnego i pozarządowego oraz mieszkańców działających na rzecz lokalnej społeczności.
Wyłanianie - przez urzędy marszałkowskie - LGD, które będą przez najbliższe lata realizowały strategię w poszczególnych województwach jest w toku. Na danym terenie strategię może realizować tylko jedna, wybrana przez władze wojewódzkie LGD . Z kolei każda gmina może należeć tylko do jednego LGD. Rozstrzygnięcie teoretycznie powinno było nastąpić nie później niż 7 października. W 15 z 16 województw wiadomo już, które LGD otrzymały najwięcej punktów w ocenie powołanych przez urzędy marszałkowskie komisji (w części z nich trwa jeszcze rozpatrywanie odwołań od tych ocen).
Choć od terminu minął już przeszło miesiąc, w Łodzi wciąż nie wiadomo, które z LGD uzyskały najwięcej punktów. Nad oceną nadal pracuje komisja złożona głównie z urzędników UMWŁ (i czworga niezależnych od niego specjalistów). Rozstrzygnięcie prawdopodobnie nastąpi w poniedziałek 20 listopada. Nie można jednak wykluczyć, że będą odwołania, które jeszcze wydłużą procedurę.
W województwie łódzkim w procedurę wyłaniania LGD zaangażowały się już m.in. Najwyższa Izba Kontroli, Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście, a nawet OLAF, czyli Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Prowadzą one postępowania w sprawie przyznania pieniędzy na wsparcie przygotowawcze dla LGD. Chodzi o 74 tys. zł, które każda z grup otrzymała na przygotowanie strategii, która potem została zgłoszona do konkursu.
Wśród LGD, które otrzymały te pieniądze, część nie była jeszcze zarejestrowana w KRS przed zamknięciem naboru (ministerstwo utrzymuje, że nie było to wymagane). Łódzka Sieć LGD złożyła w tej sprawie wnioski o podjęcie interwencji do zarządu województwa, ministerstwa czy komisji petycji Parlamentu Europejskiego. Później interweniowała m. in. ówczesna posłanka Anita Sowińska oraz działaczka Lewicy Elżbieta Żuraw, które złożyły zawiadomienie do OLAF.
W województwie łódzkim liczba złożonych do oceny strategii jest wyjątkowo duża - 28, złożonych przez 28 różnych LGD, których tereny działania często się na siebie nakładają. Tym urzędnicy tłumaczą opóźnienie w konkursie. We wnioskach była te duża liczba błędów. W poprzednich latach realizację lokalnych strategii rozwoju w woj. łódzkim realizowało 17 LGD. Wśród nich są takie działające od kilkunastu lat. Okazało się jednak, że przed ogłoszeniem naboru strategii - a wręcz w trakcie jego trwania - zaczęły się szybko pojawiać nowe
Normalna konkurencja, a może też polityka. W starych LGD wiele kluczowych funkcji w zarządach czy radach sprawują lokalni samorządowcy, wśród nich wielu związanych z Polskim Stronnictwem Ludowym. Nowe są często obsadzone przez ludzi związanych z PiS. Dlaczego te związane z PSL mają być lepsze do tych tworzonych przez działaczy PiS? Na to pytanie nikt nie potrafił udzielić żadnej sensownej odpowiedzi. - Jesteśmy na etapie nowego konkursu. Tak samo jak każdy co cztery lata ma prawo startować na senatora czy posła, tak samo tutaj jest konkurs otwarty i wszyscy przedstawiciele społeczni mają prawo startować i tworzyć stowarzyszenia - stwierdził członek zarządu województwa Andrzej Górczyński,
Sesja sejmiku z 14 listopada, zwołana została w trybie nadzwyczajnym na wniosek radnych opozycji, Przyjechali na nią przedstawiciele wielu Lokalnych Grup Działania. Do głosu nie zostali dopuszczeni. Większość rządząca w sejmiku głosowała za wnioskiem radnego Wojciechowskiego, by nie pozwolić im na udział w dyskusji. - Zgodnie Ustawą o samorządzie województwa, ze statutem województwa i regulaminem sejmiku to radni sejmiku reprezentują interes mieszkańców województwa - argumentował radny
- Nie prowokujmy oceniania pewnych rzeczy w tak kluczowym momencie, bo chyba wszystkim nam zależy na uczciwej, transparentnej, dobrej ocenie - mówił z kolei Grzegorz Schreiber. - Gdy zakończymy prace, wszystko będzie od początku do końca pokazane, będziemy mogli rozmawiać na ten temat. Nie wpływajmy na to rozstrzygnięcie naszymi racjami, bo w takim sposób możemy im zaszkodzić.
Rządzącej większości udało się nie dopuścić do głosu przedstawicieli LGD, nie mieli jednak możliwości, by powstrzymać od wypowiedzi pełniącego mandat parlamentarzysty. A na sesję przyjechał też Krzysztof Kwiatkowski (senator bezpartyjny, w ramach paktu senackiego).
- Nagle powstało 11 nowych LGD. Coś niesamowitego! Nic tylko usiąść i przyklasnąć tej erupcji aktywności obywatelskiej! Szkoda tylko, że ona wygląda na mało spontaniczną, bo w ten proces zaangażowały się publicznie władze rządowe i samorządowe. Czy wygląda to transparentnie? Nie wygląda - mówił obecny na posiedzeniu senator Kwiatkowski. - Prowadzicie te procedury w taki sposób, żeby niezależnie od formalnych możliwości odwołania się od wyników chcecie przyznać pieniądze określonym grupom. Konsekwentnie do tego dążycie! Niezależnie od wymogów formalnych, okoliczności faktycznych i jakości przedłożonych wniosków. Trzeba obnażyć ten fałsz i obłudę mówienia, że jesteśmy w trakcie jakichś procedur i wszyscy są równi. Ten proces jest pomyślany tak, żeby byli równi i równiejsi.
Małgorzata Sibińska, wicedyrektor Departamentu Rolnictwa i Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich w UMWŁ mówiła na sesji, że urząd działał tak szybko, jak to było możliwe. Uspokajała też, że UMWŁ ma z Ministerstwa Rolnictwa zapewnienie, że jeżeli nawet przydarzyłaby się sytuacja, że do 7 grudnia nie uda się rozstrzygnąć konkursu, to ministerstwo już 22 listopada przygotuje uchwałę, by przesunąć terminy. Prawo do odwołania się nie będzie tym samym naruszone. - Zarówno stare, jak i nowe grupy są w kontakcie z departamentem - Jeżeli państwo mówicie, że departament nie pomaga, to czuję się pokrzywdzona, bo pracuję tu już od 20 lat.
Napisz komentarz
Komentarze