Rolnicy blokowali przejście w Medyce od czwartku, ale protest był prowadzony w godzinach od 9 do 20. Od poniedziałku będzie prowadzony przez całą dobę, ma trwać do 3 stycznia 2024 r.
Jak powiedział PAP organizator protestu Roman Kondrów z "Oszukanej wsi", co godzinę mają być przepuszczane po dwa tiry. Rolnik w rozmowie z PAP, nie kryje oburzenia słowami mera Lwowa Andrija Sadowego. Zdaniem Kondrowa, jeśli "politycy po drugiej stronie się nie opamiętają, to zaostrzymy protest".
Ukraiński polityk w mediach społecznościach w ostatni weekend nazwał blokadę haniebną.
"Cały wasz gigantyczny wkład w zwycięstwo Ukrainy w tej wojnie jest niwelowany przez grupę marginalistów, którzy blokują dostawy towarów humanitarnych dla kraju, który już drugi rok broni swojej niepodległości i bezpieczeństwa Europy" – napisał Sadowy na platformie X.
W ocenie Kondrowa, Ukraińcy "kąsają rękę, którą do nich wyciągnęliśmy". "Mer kłamie, że blokujemy pomoc humanitarną, to bzdura. To prowokacja z ich strony, jeśli dalej będą tak ordynarnie kłamać, zaostrzymy protest i nie będziemy przepuszczać żadnych ciężarówek" – zapowiedział.
Kondrów zaapelował do polityków, aby "się opamiętali i zaczęli rozwiązywać sytuacje na granicy".
Rolnicy przyłączyli się do trwającego od 6 listopada protestu przewoźników na polsko-ukraińskiej granicy, którzy blokują przejścia graniczne w Korczowej oraz Dorohusku w woj. lubelskim. Domagają się m.in. dopłat do skupu kukurydzy, utrzymania podatku rolniczego na poziomie tegorocznym oraz kontynuowania kredytów płynnościowych.
W poniedziałek przed przejściem granicznym w Medyce na odprawę czekało ok. 1,4 tys. ciężarówek. Natomiast przed przejściem w Korczowej, gdzie protestują przewoźnicy na przekroczenie granicy oczekuje ok. 530 TIR-ów. Policja poinformowała w poniedziałek, że do tej pory protesty przebiegają spokojnie.
Minionej doby funkcjonariusze KAS odprawili na wszystkich przejściach granicznych na Podkarpaciu 1329 pojazdów ciężarowych w obydwu kierunkach.
Od 6 listopada, na przejściach z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) trwa protest polskich przewoźników, którzy przepuszczają kilka aut na godzinę. Protestujący domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego; zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze