"Postępowanie sprawdzające prowadzone jest w kierunku przestępstwa z art. 130 par. 2 Kodeksu karnego" - przekazała PK w informacji zamieszczonej na platformie X.
Przywołany przez prokuraturę przepis stanowi, że "kto, biorąc udział w działalności obcego wywiadu albo działając na jego rzecz, udziela temu wywiadowi wiadomości, której przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat ośmiu albo karze dożywotniego pozbawienia wolności".
Państwowa białoruska agencja prasowa BiełTA poinformowała w poniedziałek, że Tomasz Szmydt, sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę".
Podczas konferencji w Mińsku Szmydt zaprezentował pismo, które wystosował do prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego Jacka Chlebnego. W dokumencie, który miał zostać przekazany również do wiadomości prezydenta Andrzeja Dudy i Krajowej Rady Sądownictwa, sędzia powiadomił, że zrzeka się dotychczasowego stanowiska w WSA "ze skutkiem natychmiastowym".
"Zrzeczenie się funkcji sędziego jest wyrazem protestu przeciwko niesprawiedliwej i krzywdzącej polityce prowadzonej przez władze Rzeczypospolitej Polskiej wobec Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej" - czytamy w piśmie, którego treść Szmydt opublikował na platformie X.
Portal telewizji Biełsat zauważył, że oświadczenie Szmydta w języku polskim zawiera konstrukcje składniowe charakterystyczne dla języka rosyjskiego, co sugeruje, że tekst mógł zostać pierwotnie napisany po rosyjsku.
Nazwisko sędziego Szmydta w ostatnich latach wymieniane było w kontekście tzw. afery hejterskiej w resorcie sprawiedliwości. Z artykułów publikowanych latem 2019 roku przez portal Onet.pl wynikało, że ówczesny wiceszef MS Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia (wówczas żoną Szmydta), która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Wśród osób powiązanych z tą grupą wymieniany w mediach była sędzia Szmydt.
Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji. Również jeszcze latem 2019 r., w związku z doniesieniami Onetu, sędzia Szmydt został odwołany z funkcji dyrektora wydziału prawnego Biura Krajowej Rady Sądownictwa. Przed kilka miesięcy był też odsunięty od orzekania w WSA.
Obecnie w Prokuraturze Regionalnej we Wrocławiu kontynuowane jest śledztwo dotyczące tzw. afery hejterskiej. Został tam powołany trzyosobowy zespół do prowadzenia tego postępowania. Postępowanie prowadzone jest w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych pełniących funkcje w Ministerstwie Sprawiedliwości, w szczególności poprzez niedopuszczalne przetwarzanie danych osobowych, działając tym na szkodę interesu publicznego i prywatnego. Do tej pory w ramach postępowania sformułowano postanowienie o przedstawieniu zarzutów wobec Emilii Sz. Zarzuty nie został jeszcze ogłoszone kobiecie, a śledczy na razie nie zdradzają ich treści.
Wrocławska prokuratura przekazała PAP, że "Tomasz Szmydt nie jest obecnie stroną postępowania; nie sformułowano wobec niego zarzutów".
Rzecznik prasowy Naczelnego Sądu Administracyjnego sędzia Sylwester Marciniak poinformował zaś PAP, że na razie do sądu administracyjnego nie trafiło żadne pismo od tego sędziego w sprawie zrzeczenia się urzędu. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze