Robot da Vinci pracuje w łódzkim Koperniku już półtora roku, ale dotychczas chirurdzy wykonywali tu tylko operacje raka prostaty. Teraz do katalogu zabiegów wpisano też operacje raka jelita grubego.
Od czerwca chirurdzy z Kopernika raz w tygodniu będą operować pacjentów, nie ograniczając się do mieszkańców regionu łódzkiego. Każdy wymagający interwencji chirurga będzie mógł skorzystać z kupionego za 14 mln zł robota.
Operacja przy użyciu robota trwa ok. trzech godzin. To czas porównywalny z tradycyjną procedurą, Gdzie jest więc zysk z tej metody leczenia?
"Pacjenci operowani przy pomocy robota szybciej wracają do zdrowia. Kilka dni po zabiegu mogą już wrócić do domu" – powiedział dr Jerzy Badowski, zastępca dyrektora szpitala Kopernika w i członek zespołu chirurgów, który w 1992 r. przeprowadził w Łodzi pierwszą operację laparoskopową.
Pierwsi dwaj pacjenci zoperowani przez robota da Vinci to mężczyźni w średnim wieku, mieszkańcy regionu łódzkiego. Przeszli zabieg w poniedziałek. Jeśli pomyślnie przejdą badania, w czwartek opuszczą szpital. We wtorek na stół operacyjny trafił trzeci pacjent z podobną dolegliwością.
Dr Jęckowski prawie rok "oswajał" robota da Vinci. O pracy w sterówce robota mówi, że dla chirurga to jak przesiadka z samochodu osobowego do myśliwca.
"Da Vinci niweluje drżenie, jakie może przydarzyć się człowiekowi, praca chirurga jest precyzyjna, a ruchy instrumentów oddają naturalne ruchy ręki. Są jednak pewniejsze, łatwiejsze. Mam 10-krotne powiększenie obrazu pola operacyjnego. Wszystko staje się bardzo dokładne. To daje wymierny efekt – mniej powikłań u pacjentów, mniej bólu, szybszy powrót do zdrowia" – powiedział dr Jęckowski.
Pierwsze zabiegi robotem da Vinci w Łodzi odbyły się pod okiem dr Jerzego Drausa, instruktora CERO Szpitala Wojewódzkiego w Lublinie i ordynatora Oddziału Kolorektalnego w Hallands Hospital Halmstad w Szwecji. Szkolił chirurgów onkologicznych pracujących systemem da Vinci w ponad 40 klinikach w Europie. Ocenił, że pierwsze zabiegi w Łodzi przebiegły perfekcyjnie.
"To przyszłość chirurgii. Największe koszty leczenia to pobyt w szpitalu, a robot pozwala skrócić ten czas" – powiedział PAP dr Jerzy Draus.
Dodał, że w ośrodkach, które zdecydowały się kupić da Vinci, pracują już dwa, a często nawet trzy roboty. "Bo to się opłaca. Niezwykle pragmatyczni Szwedzi obliczyli, że jeden dzień pobytu w szpitalu kosztuje ok. 1500 euro. Wystarczy o kilka dni skrócić czas leczenia, żeby uzyskać oszczędności. Dobrze wykorzystywany robot (w pracy 12 godzin dziennie) zwraca się błyskawicznie, dochodzi do mniejszej liczby powikłań, a pacjent szybciej odzyskuje zdrowie. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze