„Po pierwsze – to jest oczywiste, że nie będzie podwyższenia wieku emerytalnego przez ten rząd. Nie ma takiej woli politycznej i tego nie będzie, każdy to bardzo dobrze rozumie” – powiedziała w radiowej Jedynce minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
W polskim radiu Minister była pytana o przytaczaną przez media swoją wypowiedź sprzed kilku dni, że „wszyscy muszą pracować najdłużej jak się da, jeśli nic nie zrobimy, emerytury będą znacznie niższe niż dzisiaj”. W programie Onet Rano minister miała powiedzieć także, że nie wyklucza podniesienia wieku emerytalnego w Polsce.
„To zdanie nie jest prawdziwe” – stwierdziła minister. – „To, co ja mówię, to (...) że mamy bardzo poważny problem demograficzny w Polsce. 15 lat temu na jednego emeryta pracowały cztery osoby, teraz niespełna trzy, w 2050 r. – niespełna dwie 2 osoby. Musimy działać już teraz, żeby przyszli emeryci dostawali godne emerytury i żeby nie było niewspółmiernych, nie do wytrzymania obciążeń dla przyszłych pokoleń” – podkreśliła.
Dodała, że możliwych jest wiele rozwiązań tego problemu. „Jednym bardzo ważnym rozwiązaniem jest nie +muszą pracować+, tylko +chcą pracować+. Żeby zrobić takie rozwiązania, żeby ludzie chcieli pracować jak najdłużej” – powiedziała minister.
Stwierdziła, że warto myśleć o zachętach do dłuższej pracy; jednym z rozwiązań jest aktywizacja i dawanie „także młodym pokoleniom możliwości dłuższej pracy”. Oceniła, że „tutaj bardzo dużo się zmieniło”. Wymieniła „babciowe” oraz 100 tys. miejsc w żłobkach, które będą „zbudowane w najbliższych latach”. Innym rozwiązaniem, służącym aktywizacji starszego pokolenia mogą być, według Pełczyńskiej-Nałęcz, „kluby cyfrowe”, czyli program finansowany w ramach Krajowego Planu Obudowy. Jej zdaniem, starsze osoby mogą z nich skorzystać, aby podnieść swoje kompetencje cyfrowe i dłużej pozostać w pracy.
Pełczyńska-Nałęcz dodała także, że konieczne jest przyjęcie takich rozwiązań, aby emerytura była tym wyższa, im dłużej się pracuje. Tymczasem, jak mówiła, obecnie wiele osób jest w takiej sytuacji, że w momencie przejścia na emeryturę ma „wyskładkowane” 70 proc. emerytury minimalnej i otrzymuje emeryturę minimalną, a jeśli popracuje dłużej, to osiągną 90 proc. emerytury minimalnej i także dostaną emeryturę minimalną.
„Superważne jest to, aby ludzie pracując dłużej, dostali więcej – zawsze” – powiedziała minister funduszy i polityki regionalnej. – „Należy rozważyć – i to jest w programie Polski 2050 – zwrot emerytur trzynastych. Człowiek przechodzi na emeryturę, dostaje 13 emeryturę. Nie przechodzi – nie dostaje. Za te laty pracy, kiedy nie przechodzi na emeryturę, człowiek powinien dostawać zwrot zaległych jakby trzynastek, wtedy ten bonus emerytalny się opłaca” – dodała Pełczyńska-Nałęcz.
Podkreśliła, że „ten rząd na pewno nie podniesie wieku emerytalnego”. Dodała jednak, że choć temat jest trudny, to należy o nim rozmawiać i szukać rozwiązań. Powiedziała, że dotyczą one zarówno zachęt do dłuższej pracy, jak i do aktywizacji zawodowej, ale są także rozwiązania z zakresu „innych polityk publicznych, które też są bardzo trudne (…), jak mieszkalnictwo”.
„Jeśli dobrze zainwestujemy w mieszkalnictwo – ja osobiście uważam, że budownictwo społeczne jest tym rozwiązaniem, dostępność gruntów jest tym rozwiązaniem, projekt +Kredyt 0 proc.+ nie jest tym rozwiązaniem” – powiedziała Pełczyńska-Nałęcz.
Minister była pytana o spór z Ministerstwem Rozwoju i Technologii, dotyczący zarówno „Kredytu 0 proc.”, jak i społecznego budownictwa mieszkaniowego w zakresie możliwości dojścia do własności.
„Jest zgoda i spór, więc ja może o zgodzie” – powiedziała Pełczyńska-Nałęcz. „Pole wspólne jest i jest ono bardzo duże. Polem wspólnym – i myślę, że w całym rządzie, co oznacza, że to rozwiązanie będzie - jest wsparcie dla społecznego budownictwa mieszkaniowego. I to się zdarzy w 80 a nawet 90 proc., mamy zgodność w całym rządzie” – zapewniła.
Zaznaczyła, że różnica dotyczy tylko kwestii SIM-ów, społecznych inicjatyw mieszkaniowych, które są nadzorowane przez Krajowy Zasób Nieruchomości.
„I tam jedną z opcji – obok budownictwa 100-proc. czynszowego – jest możliwość dojścia do własności. To oznacza, że osoby wnoszą więcej wkładu własnego, płacą przez kilkadziesiąt lat wyższy czynsz, żeby cała inwestycja się zwróciła i mają możliwość dojścia do własności” – powiedziała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze