Bp Ważny był jednym z organizatorów Kongresu Nowej Ewangelizacji, który odbył się w październiku w Tarnowie. Tematem kongresu było odchodzenie od Kościoła ludzi młodych, którzy obecnie są najszybciej laicyzującą się grupą społeczną w Polsce.
Zdaniem bp. Ważnego uczestnicy kongresu nie wskazywali na "gorszące postawy ludzi Kościoła" jako na najważniejszą przyczynę laicyzacji. Według hierarchy skandale z udziałem duchownych były wymieniane jako przyczyny wtórne.
Za jedną z najważniejszych przyczyn bp Ważny uznał fakt, że Kościół jawi się młodym ludziom jako "archaiczny przeżytek, który ogranicza wolność, wprowadza krępujące normy i zasady, których jego członkowie niekoniecznie sami przestrzegają".
Hierarcha podkreślił, że najbardziej dramatycznie brzmią wypowiedzi młodych, którzy niczego nie oczekują od Boga i Kościoła. Dodał, że dla młodych, którzy jeszcze poszukują wiary w Kościele, dużą przeszkodą jest także "obraz Boga, który czasami jest fałszywie przedstawiany przez wierzących słowem, czy życiem".
"Nadto wiara jawi się dzisiaj w dyskursie publicznym jako sprzeczna z rozumem, na co Kościół nie zawsze umie dać sensowną odpowiedź. Również zbyt wysokie wymagania moralne, zwłaszcza w dziedzinie ludzkiej seksualności sprawiają, że dla wielu młodych nie po drodze jest dzisiaj z Kościołem" - ocenił.
Jak wskazał, aby dotrzeć do ludzi młodych, Kościół powinien nieustannie uczyć się ich języka, by umieć komunikować się z ich światem. "Znają go najlepiej sami młodzi, stąd ważną propozycją jest odpowiednia formacja młodych wierzących, by szli z Ewangelią do swoich rówieśników" - wskazał.
Dodał, że potrzebni są też "autentyczni duszpasterze, którzy nie tylko będą dla młodych znajdować czas i poświęcać im uwagę, ale przede wszystkim będą umieć ich prowadzić do Boga".
Bp Ważny został również zapytany o zakończony w październiku br. synod "Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja", który trwał w Kościele powszechnym od 2021 r.
Zdaniem bp. Ważnego "echo synodu nie jest wyraźnie słyszalne w Polsce, czy na poziomie lokalnym".
"Zapewne jest to zróżnicowane w zależności od diecezji, jednak nie widać wielkiego entuzjazmu" - przyznał biskup sosnowiecki.
Dodał, że synod największym zainteresowaniem cieszył się wśród osób świeckich, natomiast duchowieństwo wykazywało dystans w stosunku do tego wydarzenia. "Wydaje się, że przeniknięcie treściami synodalnymi, a zwłaszcza stylem synodalnym naszych parafialnych, czy diecezjalnych wspólnot, dalekie jest od oczekiwań" - ocenił.
Według bp. Ważnego w Polsce jest jeszcze wiele do zrobienia, jeśli chodzi o proponowaną na synodzie umiejętność dialogu i wzajemnego słuchania.
"Przeżywamy, jak widać gołym okiem, duży kryzys w umiejętności słuchania i dialogu na każdym poziomie życia społecznego. Jest to negatywny proces, który trwa już dłuższy czas. Dotyczy to także kościelnego życia" - zastrzegł.
"Nie umiemy milczeć, nie umiemy się słuchać. Mamy określone poglądy, z których nie potrafimy zrezygnować. Wielu ma swoje jedyne gazety, programy informacyjne, portale, swoich etatowych, ulubionych dziennikarzy, publicystów, którzy za nich myślą. Nie lubimy też różnorodności. Drażni nas, oby tylko, pobożność innych. Naszą pobożność, czy duchowość uważamy za lepszą, a nawet czasami za jedyną. Nie ufamy sobie, ponieważ się nie spotykamy, nie słuchamy się i nie prowadzimy dialogu. Przekłada się to więc i na współpracę. Jaki dialog, taka współpraca" - dodał.
Rozmawiała: Iwona Żurek (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze