Dawniej pracowała w Polskim Czerwonym Krzyżu, gdzie opiekowała się wieloma starszymi osobami, przyjmowała na siebie ich troski i zmartwienia. Dzisiaj sama jest w podeszłym wieku i pilnie potrzebuje pomocy, bez której, jej życie stanie się koszmarem.
Pani Zofia cierpi na nowotwór podstawnokomórkowy skóry nosa i policzka lewego, zdiagnozowany w 2016 roku. Leczenie operacyjne w tym wypadku jest niemożliwe, gdyż wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem komplikacji. Radioterapia to praktycznie pewna utrata wzroku. Nowotwór zbyt głęboko zniszczył tkanki i każda próba jego usunięcia może skończyć się dla Zofii tragicznie. Pani Zofia Wzroku stracić nie chce, bo są jeszcze wnuki, na które chce patrzeć i tyle pięknych żeczy by jeszcze zobaczyć.
Operację odwołano w ostatniej chwili
W trakcie pobytu w Klinice Chirurgii Czaszkowo-Szczękowo-Twarzowej w Krakowie, Pani Zofia została zdyskwalifikowana z operacji. Wszystkie badania miała już zrobione i była przygotowana do zabiegu. Lekarze dosłownie w ostatniej chwili doszli do wniosku, że ryzyko jest zbyt duże, a szanse na sukces nikłe. Operacja wymagała usunięcia części kości oczodołowej oraz sitowia, co mogłoby doprowadzić do nieodwracalnego zniekształcenia twarzy oraz do wycieku płynu mózgowo-rdzeniowego. Dlaczego nikt nie powiedział o tym wcześniej? Zofia dostała czas na złudzenia, że może się uda, że lekarze pomogą. Potem przyszedł cios, a wraz z nim zwątpienie i w konsekwencji załamanie.
Była jeszcze jedna mała szansa, na to, że nie wszystko jeszcze stracowne. Pani Zofia została skonsultowana z zespołem prof. Maciejewskiego w gliwickim Centrum Onkologii, który także nie podjął się wykonania zabiegu, ze względu na zbyt małe szanse powodzenia.
Z możliwości radioterapii w Czechach Pani Zofia zrezygnowała sama, panicznie bojąc się utraty wzroku. Ślepota obuoczna jest w tym wypadku nieuniknioną konsekwencją. “Teraz mama widzi dobrze i jest w miarę samodzielna. Nie wiemy co by było gdyby całkowicie straciła wzrok. Niestety jednak każdy dzień bez leczenia wiąże się z rozrostem nowotworu” - dopowiada Dariusz, syn Pani Zofii.
Ostatnia nadzieja w kosztownych lekach
Jest taka szansa, na to że nie wszystko jeszcze stracone. Dzięki lekowi Erivedge rana przestaje piec i swędzieć. Pani Zofia po długim czasie, może znowu wychodzić na dwór. Jest duża szansa, że dzięki tej kuracji narośl zniknie całkowicie, a przynajmniej zatrzyma się lub zmniejszy. To by było bardzo wiele, bo z wielką otwartą raną na twarzy, żyć jest trudno. Niestety jedno opakowanie, które wystarcza na miesiąc, kosztuje ponad 20 000 zł. “Sami nie jesteśmy w stanie temu podołać” - dodaje syn.
Zostało niewiele czasu!
Kolejną dawkę leku Pani Zofia musi przyjąć już 4 stycznia 2017 roku. “Zwracam się z gorącą prośbą o pomoc w sfinansowaniu leku, który da Mamie szansę na normalne życie bez bólu i cierpienia. Bez Was nie dam rady uzbierać ponad stu tysięcy złotych, potrzebnych, aby zapewnić ciągłość terapii. Pomóżcie mi uratować życie mojej Mamy!” - błaga Dariusz.
https://www.siepomaga.pl/zofiakmita
Napisz komentarz
Komentarze