- Od początku tej kadencji samorządu podkreślaliśmy, że pragniemy stawiać na poprawę jakości świadczonych przez Tomaszowskie Centrum Zdrowia usług. Zestawienia, statystyki, zagregowane dane, często przedstawiają obraz nie mający nic wspólnego z faktycznym poziomem satysfakcji pacjentów i ich rodzin. Tematykę zysków, strat, chcieliśmy pozostawić w gestii Rady Nadzorczaj oraz Starosty, który wziął na siebie jednoosobową odpowiedzialność za całokształt funkcjonowania szpitala (w tym także jakość i poziom leczenia). Przedstawianymi nam co kwartał danymi finansowymi stosunkowo łatwo jest manipulować i bez wglądu w pelną dokumentację księgową i medyczną trudno jest je w sposób rzetelny oceniać - mówi przewodniczący Komisji Zdrowia Rodziny i Spraw Społecznych Rady Powiatu Tomaszowskiego, Mariusz Strzępek.
Rzadko też zdarza się, aby znalazł się ktoś, kto poznając pracę szpitala od środka chciał podzielić się publicznie swoimi krytycznymi uwagami. Nawet zwalniani z TCZ pracownicy najczęściej milczą, a pozostający w zatrudnieniu mówią niekiedy słabym głosem o szpitalnych zależnościach, za każdym razem prosząc o zachowanie anonimowości. W ten sposób całkiem publiczna spółka, finansowana z publicznych pieniędzy staje się tematem tabu, gdzie nieważne co się dzieje, istotnym jest by mówić o niej dobrze. Nie byłoby w tym nic złego, bo pełni ona rolę szczególną i opinia o niej jest niezwykle ważna. Tyle, że tę opinię należy budować działaniem, a nie milczeniem.
- Chyba najwięcej skarg, jakie zdarzało nam się wysłuchiwać od mieszkańców miasta i powiatu dotyczyło ich obsługi na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Mówiły one przede wszystkim o długim czasie oczekiwania na konsultację z lekarzem, brakiem zainteresowania ze strony personelu itd. Do niedawana oddziałem tym kierowała pani doktor Tamara Trafidło, z którą kilka miesięcy temu rozwiązano umowę o pracę. Odbyłem z panią doktor kilka bardzo długich rozmów, które zaniepokoiły mnie na tyle, że postanowiłem zaprosić ją na naszą komisję. Zaproszenie przyjęła. Dodatkowo pan Prezes Krzysztof Zarychta poprosił mnie abym go o takim spotkaniu powiadomił, ponieważ chciałby w nim wziąć udział. Posiedzenie odbyło się we wtorek - mówi Mariusz Strzępek.
- Jeśli mówimy o jakości to musimy zadbać o satysfakcję pacjenta. Tu nie tylko chodzi o wizerunek ale o normy. W tym punkcie zaczyna się tragizm personelu medycznego, który ma ambicję, chęć i zapał, by poprawić jakość świadczeń w TCZ. Tragizm, którego ja w tym momencie jestem przykładem. Tragizm polega na odpowiezialności zarówno zawodowej, jak i karnej. Jeżeli człowieka, który jest przymuszany z powodu braków w organizacji do wykonywania pewnych świadczeń ale odmawia i jest z tego powodu szykanowany, dyskryminowany i zwalniany, a dyrekcja zamyka się na zgłaszane problemy, to nie tylko nie przełoży się to na jakość świadczeń, ale taka osoba może być pociągana do odpowiedzialności karnej. Kto ma odpowiadać za pacjenta, jesli lekarzowi uniemożliwia się wykonywanie pracy zgodnie z zawodowymi standardami. Ja do grudnia ubiegłeego roku nie znalazłam w tym mieście osoby, która zechciałaby usiąść i porozmawiać ze mną o problemach szpitala. Zostałam usunięta ze szpitala dlatego, że regularnie zgłaszałam braki - rozpoczęła Tamara Trafidło.
Była ordynator Szpitanego Oddziału Ratunkowego pokazywała pisma, które kierowała do zarządu spółki z prośbą o zajęcie stanowiska w konkretnych sprawach, dotyczących kierowanego przez nią oddziału, za który osobiście odpowiadała. Podkreślała, że polityka prowadzona przez TCZ ruguje ludzi ambitnych, predsiębiorczych i chcących pracować w zgodzie ze standardami. Mówiła też, że nie otrzymała żadnegoo pisemnego uzasadnienia rozwiązania z nią umowy o pracę. Skarżyła się, że mimo wciąż obowiąującego kontraktu nie jest zatrudniana, jako anestezjolog, a ordynatorzy oddziałów otrzymali zakaz współpracy.
- Nastąpiła jakaś zmiana polityki. Nie wiem czy przez Państwa akceptowana czy nie. Ja zrezygnowałam z pracy w szpitalu uniwersyteckim, ponieważ ówczesna dyrekcja zachęcała mnie mówiąc, że w TCZ jest potencjał, wspaniali ludzie, że poprawimy jakość, wdrożymy nowe zasady. Dla mnie, jako lekarza praktyka, który zdecydował się na prowadzenie najtrudniejszego oddziału, oddziału ratunkowego, przed którym wszyscy bronią się rękoma i nogami, była to gratka. Ponieważ mi nie tylko chodzi o zarobienie pieniędzy na dyżurze, ale chodzi mi również o jakość. Zostałam tylko doprowadzona do zawodowej frustracji i desperacji. Dlatego chcę opinii publicznej przedstawić swoją historię - tłumaczyła Tamara Trafidło.
Zdaniem pani doktor funkcjonowanie Tomaszowskiego Centrum Zdrowia ma charakter upolityczniony. Świadczyć o tym ma fakt, że od miesięcy nie uzyskuje żadnej odpowiedzi na stawiane przez nią pytania. W jej ocenie brakuje merytorycznego nadzoru nad spółką, w której brak jest zarządzania perspektywicznego. - Doczekałam się rozmowy ze starostą ale byłam przez niego odsyłana do prezesa, prezes z kolei odsyłał mnie do starosty. Nie ma z kim rozmawiać. Kto więc rządzi i odpowiada za jakość. Każdemu niby zależy, ale nic się nie zmienia - mówiła doktor.
- Czy kontrola leków narkoleptycznych jest prowadzona prawidłowo? Ilu ratowników pracowało w sylwestrową noc? Ile jest zgłaszanych wolnych miejsc szpitalnych do systemu wojewódzkiego? Dlaczego ludzie pracujący na SOR nie mają wręczanego zakresu obowiązków służbowych - zadawała kolejne pytania sugerując przy okazji, że należy zwrócić uwagę na wewnętrzne rozliczenia między oddziałami. Główne słowa krytyki dotyczyły poprzedniego Zarządu Tomaszowskiego Centrum Zdrowia. - Blokowano postęp, rozwój i innowacje.
- Bardzo dużo mówi nam pani doktor o odpowiedzialności. Skoro tak bardzo leży ona pani na sercu, to dlaczego z pismami do Zarządu szpitala występować zaczęła dopiero po roku swojego funkcjonowania w TCZ? Chciałbym też abyśmy doprecyzowali zakres odpowiedzialności poszczególnych osób. My, jako radni jesteśmy jedynie czynnikiem społecznym. Odpowiedzialność za funkcjonowanie szpitala ponosi Starosta, Prezes oraz Rada Nadzorcza. Nie mieszajmy kompetencji organów - przypomniał przewodniczący komisji Mariusz Strzępek, pytając równocześnie przedstawiciela Zarządu Powiatu, jakie działania podjęto w sprawie problemów zgłaszanych przez doktor Tamarę Trafidlo.
- Na tym polega problem. Proszę zobaczyć jak rozkłada się odpowiedzialność. Po rozmowie z panem Starostą zorientowałam się, że byłam oszukiwana przez dyrekcję TCZ. Dwa miesiące pracy. Zebrałam grupę 20 osób, lekarzy i ratowników, którzy byli chętni stworzyć konsorcjum na oddziale ratunkowym. Byłoby to innowacyjne w skali kraju. Kiedy miala być podpisana umowa, dowiedziałam się, że żadnego konsorcjum nie będzie. Natomiast od Pana Starosty usłyszałam, że to ja zrezygnowałam z utworzenia konsorcjum. Starosta ma więc nieprawdziwe informacje - stwierdziła pani doktor, podkreślając dobre wyniki prowadzonego przez nią oddziału.
[reklama2]
Na zarzuty Tamary Trafidło odpowiadał Krzysztof Zarychta, obecny prezes Tomaszowskiego Centrum Zdrowia. Podkreślał, że dotyczą one okresu, kiedy tej funkcji jeszcze nie pełnił. - Pełniłem obowiązki prokurenta, po tym jak prees Konrad Łukaszewski na 10 dni przed podpisaniem nowej umowy poinoformował, że nie jest zaintersowany dalszą pracą w TCZ. Tak więc na stanowisku prezesa jestem od 3 miesięcy. Nie chaiałbym się odnosić do tych wszystkich zarzutów, ponieważ nie czuję się za nie odpowiedzialny. Trudno mi tłumaczyć działania i pobudki, które kierowały poprzednim Zarządem. Część argumentów podnoszonych przez panią doktor ma pokrycie w tym, co sie działo - mówił.
Według Prezesa przyczyną wypowiedzenia umowy z panią doktor Trafidło było notoryczne spóźnianie się i niedotrzymywanie grafiku czasu pracy, który koordynatorka SOR sama przygotowała. - Czarę goryczy przelała sytuacja kiedy otrzymywałem od pani doktor smsy, w których informowała mnie, że z róznych przyczyn nie będzie obecna w pracy. Nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że godziny te były uwzględniane w rachunku wystawianym na koniec miesiąca. Ja na coś takiego pozwolić nie mogę. Umowa taka powinna być wypowiedziana w trybie natychmiastowym, gdyż w mojej ocenie jest to po prostu kradzież. Zarządziłem, aby dział księgowości przeprowadził kontrole innych tego rodzaju nieprawidłowości. Ta kontrola trwa i zastanawiamy się, czy nie zawiadomić o tym fakcie organów ścigania. To dlatego postanowiliśmy nie angażować dalej pani doktor w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Wypowiedzenie zostało wysłane pocztą pod koniec ubiegłego roku. Pani doktor widnieje w NFZ, ponieważ mamy miesięczny okres wypowiedzenia, więc umowa obowiązuje do końca stycznia - wyjaśniał Zarychta.
Odpowiadając prezesowi, Tamara Trafidło zwracała uwagę na formułę podpisywanych przez lekarzy umów. - Mamy do czynienia w moim przypadku z pracą zadaniową. Nie było takiego przypadku, by SOR był pozbawiony obsady lekarskiej. Ja za to odpowiadam. W harmonogramach nie wykazano ilości nadgodzin. W moim przypadku nie mówimy o nadgodzinach ponieważ ja mam pracę kontraktową. Godziny pracy w moim grafiku absolutnie się zgadzały. To, co pan prezes mi zarzuca jest praktykowane też przez inne osoby. Chce pan zawiadomić organa ścigania? Proszę bardzo, tylko wyjdzie dużo więcej rzeczy.
- Przyzna Pan, że o tego rodzaju fakturach mówi się od dłuższego czasu i temat nie dotyczy wyłącznie Pani doktor. Pamiętam naszą komisję sprzed prawie dwóch lat, kiedy poprzedni Zarząd szpitala na prezentacji multimedialnej wyświetlał nam takie faktury na prawie 40 tysięcy złotych wystawiane przez lekarzy. Nic w tej sprawie dotąd nie robiono. Na dzień dzisiejszy wygląda to tak, że wyciągacie jakieś "kwity" i dokonujecie wendetty na osobie, która coś zaczyna o szpitalu mówić. Skoro mówimy o kodeksowym "poświadczeniu nieprawdy", które Pan Prezes sugeruje, to rozmawiajmy na temat w kategoriach generalnych. Skoro ma być audyt niech dotyczy wszystkich, bo co z lekarzami, którzy wykazywani są w poradniach specjalistycznych, a których nigdy nie ma, bądź spóźniają się po kilka godzin? - pytał prezesa przewodniczący komisji Mariusz Strzępek.
Krzysztof Zarychta odpowiadał, że na rachunkach godziny nieobecności nie są wykazywane. Z kolei Tamara Trafidło twierdzi, że poprzedni dyrektor ds. medycznych polecił jej tak rozpisywac harmonogram aby liczba godzin się zgadzała. Przytaczała też przykłady ratowania przez nią życia konkretnych pacjentów. Pytała też, jakie zastrzeżenia miał do niej Zarząd szpitala, jako specjalisty anestezjologa.
- Czy Wy prowadzicie jakiś rejestr skarg składanych przez pacjentów? Jeśli tak to poprosimy o zestawienie takich skarg, jakie wpłynęły do TCZ ze wskazaniem jakich oddziałów i lekarzy konkkretnie dotyczą - poprosił przewodniczący komisji. Mariusz Strzępek zwrócił też uwagę na różnice w wartości kontraktu dla Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Tomaszowie Mazowieckim i Radomsku. - Różnica jest gigantyczna. Czy bierze ona się stąd, że zrezygnowaliśmy z budowy lądowiska dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego?
Tamara Trafidło zwróciła też uwagę na fakt, że nikt z czasu pracy i harmonogramów nie rozlicza pracowników, świadczących usługi medyczne w ramach konsorcjów. - Skoro stosujemy pewne narzędzia wobec mnie, to zastosujmy je też wobec konsorcjum i innych lekarzy. Proszę odróżnić specyfikę pracy SOR-u od innych szpitalnych oddziałów. W pewnym okresie kazano mi oszczędzać na lekarzach, czyli jeden lekarz na SOR z dużym przeciążeniem. Jeśli natomiast lekarz na oddziale, który skończył dyżur musi czekać na swojego zmiennika, który miał być o ósmej aż do godziny 12, to czy nie jest to ze szkodą dla pacjentów? To tylko jeden z kamyków lawiny. Tu trzeba przeanalizować cały mechanizm. Pod osłoną umowy nie analizuje się czasu pracy lekarzy w konsorcjach. Nie prowadzi się też analizy potrzeb leczniczych mieszkańców powiatu tomaszowskiego - mówiła dodając, że w maju ubiegłego roku zakazano jej prowadzenia rejestru czasu oczekiwania pacjentów SOR na konsultacje specjalistyczne.
- To, że poprzedni prezes zadecydował, że należy ciąć koszty i stawiać przede wszystkim na zyski, to pani doktor ma rację. Tak było. Faktycznie też były rozmowy, by był maksymalnie jeden lekarz na SOR-ze. Teraz to się skończyło. Staramy się aby obsada była w ilości dwóch lekarzy. Decyzja o tym zapadła, kiedy zostałem prezesem - przyznaje Krzysztof Zarychta.
W czasie obrad komisji rozmawiano również o akredytacji, o którą starał się TCZ, a której nie udało się uzyskać w ubiegłym roku. Zdaniem Prezesa zawinił w tej sprawie poprzedni Zarząd. Teraz Szpital ponownie będzie przystępował do procedur akredytacyjnych, co kosztować będzie kolejne kilkadziesiąt tysięcy złotych. Krzysztof Zarychta wskazywał też jako przyczynę dużą ilość nieprawidłowości w funkcjonowaniu szpitala, których nie dało się wyeliminować w kilka miesięcy.
Przewodniczący komisji poruszył także temat konkursu na prowadzenie diagnostyki obrazowej w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Badania będzie wykonywał dotychczasowy zespół. Mariusz Strzępek zwracał uwagę na liczne skargi dotyczące opisów badań oraz niechęć lekarzy spoza Tomaszowa do korzystania z badań przeprowadzanych w TCZ.
- To były zasady konkursowe. Mógł się tu zgłosić każdy i z każdą ofertą. To nie była tajna procedura ale publiczna. Na razie podpisaliśmy umowę, ale jeżeli będą pojawiać się skargi, to zawsze umowę możemy rozwiązać - odpowiadał Krzysztof Zarychta.
Pojawił się też problem Nocnej Pomocy Lekarskiej, która nie funkcjonuje w Tomaszowie najlepiej.
Polecamy także
Napisz komentarz
Komentarze