Tomaszowska Policja wie... że nic nie wie. Czy możemy czuć się bezpieczni?
Na co dzień w pracy dziennikarskiej zasypywani wręcz jesteśmy informacjami statystycznymi pochodzącymi od Policji. Statystyka to wbrew pozorom nie tylko suche liczby ale też narzędzie, które pozwala skutecznie zarządzać bezpieczeństwem mieszkańców na danym terenie. Nie da się bez niej podejmować skutecznych działań prewencyjnych. Z drugiej strony samorządy gminne, miejskie powiatowe wydają miliony złotych na poprawę bezpieczeństwa. Inwestują w miejski monitoring oraz jego obsługę, straże gminne, kupują służby nadwymiarowe (czymkolwiek one są), sponsorują samochody, sprzęt a nawet potrafią kupować broń, namioty, testery narkotyków itd. Wszystko to powinno zapewniać Państwo. Wydawałoby się, że w zamian otrzymamy solidną usługę opartą (i podpartą) na konkretnych danych liczbowych. W ostatnim czasie chcieliśmy przyjrzeć się drobnemu wycinkowi, jakim jest współpraca Policji z miejskim monitoringiem. Na ile kamery są skuteczne? W jakim stopniu wpływają na wykrywalność. Czy nakłady ponoszone na monitoring są adekwatne do pożytków z niego płynących? Ma to o tyle istotne znaczenie, że pieniądze powinny być wydatkowane racjonalnie a Policja w swoich informacjach najczęściej (chociaż nie zawsze) pomija dane dotyczące udziału pracowników obsługujących kamery w wykrywaniu przestępstw oraz zatrzymywaniu ich sprawców. Zadaliśmy więc kilka pytań, które naszym zdaniem mogłyby być interesujące z punktu widzenia przeciętnego tomaszowianina. Niestety, okazuje się, że nie są one ciekawe dla tomaszowskiej Policji. A szkoda...
25.10.2023 20:28
16
2