Badanie wykazało, że w 25 proc. przychodniach POZ (podstawowej opieki medycznej, finansowanej ze środków NFZ) na wizytę ginekologiczną czeka się miesiąc i dłużej. Największy odsetek przychodni, w których czas oczekiwania jest tak długi, odnotowano w regionie centralnym oraz południowo-zachodnim (po 30 proc.). W skrajnych przypadkach czas oczekiwania przekraczał 7 miesięcy.
Eksperci z Fundacji Rodzić po Ludzku uważają, że optymalny czas oczekiwania na wizytę u ginekologa w ramach NFZ nie powinien przekraczać 2 tygodni. Długi czas oczekiwania stanowi dużą barierę dla kobiet w dostępie do usług ginekologiczno-położniczych w ramach NFZ i często zmusza je do skorzystania z usług w prywatnym gabinecie.
Fundacja przebadała 454 przychodnie pod względem dostępności usług ginekologiczno–położniczych dla kobiet we wczesnej fazie ciąży. Wyniki relatywnie dobrze świadczą o dostępie do tej usługi w skali kraju. W połowie placówek czeka się do 7 dni. Jednak wysoki odsetek kobiet, które korzystają w ciąży z wizyt prywatnych, wskazuje, że dla pacjentek średnio 18 dni oczekiwania na wizytę to nadal zbyt długo.
Wyniki monitoringu wskazały, że w przychodniach, w których oprócz wizyt w ramach NFZ dostępne są także wizyty prywatne(co miało miejsce w 1/3 placówek w Polsce), czas oczekiwania jest zdecydowanie krótszy (średnio 3 dni, maks. 29 dni).
Znacznie krótsze terminy dla wizyt prywatnych, czyli tych opłacanych bezpośrednio przez pacjentki, zwiększają dostęp do usług ginekologiczno-położniczych z jednej strony, z drugiej zaś – świadczą o jego nierównym charakterze, bo koszt wizyty (nawet 200 zł) może stanowić barierę finansową dla mniej zamożnych kobiet - twierdzi Fundacja.
Jak podano, w niektórych placówkach NFZ informowano kobiety o możliwości zapisania się również na wizytę prywatną - najczęściej informowano o tym w regionie południowo-zachodnim (61 proc. placówek); z informacji wynika, że wówczas wizyta jest możliwa w dniu rozmowy (32 proc.) lub w ciągu następującego po niej tygodnia (56 proc.), podczas gdy na wizytę w ramach NFZ trzeba czekać średnio 16 dni, a w 30 proc. placówek ponad 4 tygodnie.
Drugą barierą utrudniającą dostęp do ginekologa finansowanego z NFZ jest informowanie pacjentek o konieczności posiadania ubezpieczenia, by móc skorzystać z porady.
Z raportu wynika, że 55 proc. publicznych poradni nie zna przepisów obowiązującego prawa i błędnie informuje kobiety, że do skorzystania z bezpłatnej opieki ginekologa i położnej w ciąży, niezbędne jest posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego.
15 proc. placówek przekazuje również błędną informację o konieczności przedstawienia także innych dokumentów, np. NIP-u pracodawcy.
Z monitoringu wynika, że konsternację personelu przychodni budziła niekiedy chęć zapisania się pacjentki na wizytę do położnej. Jak twierdzą przedstawiciele Fundacji, w 51 proc. poradni NFZ w Polsce jest dostępna położna; taka usługa najbardziej dostępna jest w regionie południowym (70 proc.) oraz na wsi (68 proc.).
Personel medyczny niekiedy nie wiedział, kiedy i w jakim zakresie ciężarna ma prawo skorzystać ze świadczeń oferowanych przez położną.
Fundacja Rodzić po Ludzku przypomina, że kobieta w ciąży - zgodnie z konstytucją - powinna być objęta szczególną opieką ze strony państwa. Tymczasem, na co wskazał monitoring, od pierwszej styczności z publiczną służbą zdrowia, trafia ona na bariery w dostępie do niej - długi czas oczekiwania, błędne informacje dot. konieczności ubezpieczenia oraz potrzebnych dokumentów sprawiają, że kobieta narażona jest na stres. Według Fundacji zniesienie tych barier powinno być priorytetowe w kontekście polityki prorodzinnej w Polsce.
Źródło: www.kurier.pap.pl
Napisz komentarz
Komentarze