Oczywiście wszyscy tęsknimy za pierwszym kontaktem z tą dziwną chemią. Paraliżuje ona mięśnie odpowiedzialne za uśmiech, unieruchamiając je w jakimś śmiesznym rogaliku. Rozszerzają się nam źrenice i cholera wie, jakie procesy zachodzą w naszym mózgu. Od tego momentu nie możemy już przestać patrzeć na tę osobę. Chcemy, żeby ta osoba była już zawsze obok.
Powinnam powiedzieć - Nie ma nic na zawsze, to jednak szczerze wierzę, że życie musi być przewrotne i kiedys uświadomi mi, że jest inaczej. Chemia się kończy. Na to jak szybko nam ucieknie wpływa kilka czynników.
Czy wiesz kiedy mężczyzna przestaje nas adorować? Wtedy kiedy kobieta przestaje go uwodzić. Nie ma już więcej sensu wymyślanie nowych niespodzianek, czy wyzwań. No tak! Ale jak ja mam go uwodzić, skoro on mnie nie adoruje? Kochani, kota odwracać ogonem, to może każdy, a przecież wszystkim chodzi o jeden efekt - pozostać na tym niebiańskim haju na zawsze.
Kiedy go kokietować? Kiedy tylko się da. Wszelkie formy zabawnych sformuowań, sprawią, że uśmiechac będziecie sie do siebie częściej, a on będzie miał okazję do jakieść miłej riposty. Poćwiczycie trochę swoje mózgi i E69 zacznie pojawiać się w waszym związku częściej.
Jeśli jakimś cudem czytają to również mężczyni, to byłoby i bardzo miło. Wy panowie też czasem możecie dorzucić od siebie trochę inicjatywy. Jak do was mówi to zapamiętujcie, że to nie róże tylko piwonie są jej ulubionymi kwiatami. Takie głupoty naprawdę robią robotę. Kobieta nabiera pozytywnych skojarzenie. Za każdym razem kiedy poczuje piwonie w jej głowie pojawi sie jej wasz obraz. W mózgu wasza twarz spowoduje wyrzut E69. Warto!
A co gdy znikła magia?
Czasem czar pryska. Ulatuje jak pęknięta bańka mydlana, odlatując tęczowymi kroplami w stronę słońca. Nasycone ulotną miłością promenie oświetlają naszą twarz. I choć myślałayśmy, że jak te księżniczki staniemy na ślubnym kobiercu, to okazuje się, że "pan młody" wcale nie nadciąga, a jeśli nawet nadciągał to tylko w naszej wyobraźni.
Za górami za lasami, czekałyśmy w wieży o nazwie Wiara, wypatrując z okna naszego księcia. Gdzie on jest? Rzucając w przyszłość horyzontu swoje spragnione ukochanego spojrzenie, zauwazyłyśmy cień nadciągajacy na tle zachodzącego słońca. Położyłysmy się do łóżka i czekając na ten obiecany w histroii naszej baśni pocłunek zastanawiałyśmy się. Czy on zapuka zanim wejdzie do pokoju ? A może by tak buty zdjął, bo przecież wejdzie i nabrudzi... Zabijając dar spontaniczności, który posiadał nasz książe myślimy dalej o tym, jaki jest wcale go jeszcze nie znając.
Nadciąga on. Słyszał o niej różne historie, ale skąd on tam mógł wiedzieć, czy były one prawdziwe, w końcu nikt nigdy nie wrócił z tej wyprawy żywy. Gdy tylko jego oczom ukazała się wieża, wiedział, że będzie musiał ją podbić. Pokonawszy 500 schodów i unicestwiwszy demony dawnych rycerzy zastanawia się i ta myśl wisi mu nad głową "Czy chce skończyc tak jak oni?" .
Od tego momentu oboje żyją w strachu. Ksiażę boi się ją pocałować, a Księżniczka boi się, że on to zrobi nie tak jak ona tego oczekiwała. Skąd te dziwne lęki, kiedy ich usta pragnłą tego samego ? W tym momencie bajki kończy się magia a zaczyna wolna wola. Bohaterowie muszą sami zadecydować, czy "długo i szczęśliwie" będzie ich zakończeniem.
Marta Chmielińska
Napisz komentarz
Komentarze