Jakiś czas temu podróżując pociągiem, miałam przyjemność obserwować ludzi. Mój wewnętrzny radar bezbłędnie namierzający ciasteczka, nakazał mi unieść oczy znad książki we właściwym momencie. W szybie widziałam eleganckiego faceta w kobaltowej marynarce siadającego dwa fotele za mną, po przeciwnej stronie korytarza. Idealnie! Teraz całe to przedstawienie podziwiać mogłam w szybie, która w środku nocy zamieniła się w ekran magicznego telewizora. Odłożyłam książkę, wyciągnęłam notatnik i wytężyłam słuch. Od samego początku jego uśmiech mi powiedział, że za 5 minut znajdzie sobie w pobliżu obiekt tymczasowych westchnień.
Dlaczego? Czemu nie mógł po prostu siedzieć z laptopem, albo książką? Błagam! Swoje miejsce wybrał celowo, siadając obok studentki ubranej w czarne zakolanówki. Przecież flirt to nie tylko sztuka, ale i dobra zabawa, więc jak każdy artysta, tak i on, postanowił wykorzystać nową inspirację do stworzenia czegoś tymczasowo ekscytującego.
Wczujcie się w jego sytuację! Wiecie, że macie to coś, że pewnosć siebie bije od was na kilometr. Takich ludzi nie zbywamy zwykłym – „Przepraszam, ale próbuję skupić sie na czytaniu„. Do takich facetów uśmiechamy się słodko, nieważne jakich idiotycznych metod użyją, w celu skupienia na sobie naszej uwagi.
Studentka miała szczęście, gdyż poza zakolanówkami posiadała coś wyjątkowego, co ułatwiło naszemu graczowi zadanie – futerał ze skrzypcami.
- Przepraszam! Od dawna pani gra?
- Tak, praktycznie od dziecka.
- Piękna kobieta ze skrzypcami w rękach to niesamowity widok.
Oj kochani! Na początku oczywiście dał jej się wygadać, a potem przyatakował informacją, że również jest muzykiem. Nie da się ukryć, że z tego co mówił wynikalo, że jest osobą interesującą, potrafiącą chwytać życie i porywać do niesamowitej przygody.
Mistrz autopromocji
Potrafi sprzedać się lepiej niż niejedna tajska dziwka. Wie ile o sobie powiedzieć i kiedy przestać mówić, żeby zawieszając głos przetrzymać nas odrobinę w niepewności. Zaciekawione będziemy wlepiać się w niego godzinami, wysłuchując historii o jego dalekich podróżach, szalonych imprezach oraz życiowych osiągnieciach. Bo problem z podrywaczami polega na tym, że to nie kwestia złych intencji a ciekawość życia pcha ich ciągle ku nowym kobietom. W środku dyskusji dzwoni telefon. On odbiera, zmienia ton głosu i chłodno przywołuje do porządku rozszalałe hormony jednej z „koleżanek”, a chwilę później już mówi do niej tym ciepłym męskim głosem poskramiacza lwów.
Pan podrywacz zawsze wie jak z nami rozmawiać. Jeśli lubimy się śmiać, to zasypie nas anegdotami, gdy jesteśmy smutne, podzieli się prawdami na temat życia, gdy jesteśmy zmęczone, zaproponuje kawę. I my takiego faceta właśnie chcemy, wierzymy w swej naiwności, że tym razem go zatrzymamy, uda nam się go w sobie rozkochać i wyślwietli sie napis "żyli długo i szczęśliwie".
Pan podrywacz jest królem życia. Widział niesamowicie wiele, korzystał z szans jakie dało mu życie i sam tworzył sobie nowe. To typowy indywidualista, a problem z indywidualistami jest zasadniczo bardzo prosty – potrzebują czasu dla siebie. Niby nic specjalnego, ale tego czasu dla siebie potrzebują bardzo dużo.
Tak więc kobiety, to dla nich dodatkowa rozrywka, nie mówię, że nie traktują ich z szacunkiem i należna ciekawością, ale w swojej tajemniczości jesteśmy dla nich obiektami na tyle ulotnymi, że chcą nas posmakować, zapamiętac, skolekcjonowac i iść dalej. Oczywiście w ich pamięci pozostaniemy takie właśnie piękne, młode i roześmiane, żadnych problemów, kłótni i roztaczania dramatycznych wizji. Podrywacze kochają, ale kochają na chwilę, za to całym sobą, obdarzając przy tym partnerkę absolutnie kompletnym pakietem zainteresowania.
Błyskotliwa rozmowa rozgrywająca się kilka foteli za mną sprawiła, że przeszedł mnie dreszczyk ekscytacji. Tak cudnie sprawdzam się w roli podglądacza. Od czasu do czasu jego uwaga uciekała od niej i spoglądał na ekran swojego telefonu. Pisał i potem wartko wracał do rozmowy, rzucając nowy temat, w którym mogła wykazać się młoda studenta. Miałam ochotę jej powiedzieć
– Kochanie, wy tu siedzicie w liczbie nieco bardziej mnogiej niż dwa. W tym telefonie rozgrywają się romanse znaczniej zaawansowane, niż te tutaj wasze rozmowy o życiu. – Niemalże czułam w jego uśmiechu radość z otrzymanej sms-em propozycji nie do odrzucenia, po której umilkł na chwilkę i odpisywał. Może i nie jestem normalna, ale czuję takie rzeczy.
Kim dla pana podrywacza była studentka? Miłą zabawą w pociągu. Chwilą wzajemnej adoracji i możliwością poznania kogoś ciekawego, kogoś kto urozmaici jego zycie o nową historię. Siedziałam niedowierzając jak bardzo podobne mamy podejście do życia. Wiedziałam, że ją poderwie, wiedziałam to od momentu, w którym zobaczyłam jego odbicie. Nic dziwnego, że dla takich facetów tracimy głowę, bo będąc tak cholernie nieprzeciętnymi, sprawiają, że rozmowa przeciąga sie w napięciu oczekiwania na ostateczny rozwój sytuacji.
Oczywiście, że ona dała mu swój numer telefonu. Oczywiscie, że powiedziała, że muszą się spotkać wieczorem przy drinku. Probem polega na tym, że Pan podrywacz, już się nią nasycił, zdobył, wie , że ta partia już została rozegrana. Oczywiscie, że pójdzie na drinka. Kto wie, może nawet tego samego wieczora. Usiądzie przy ladzie i będzie czarował barmankę, albo tą blond piękność, która akurat usiądzie obok czekając na koleżanki…
Przedstawiciele tego gatunku łowców przechadzają się uliczkami, czekają na nas w parkach, klubach, muzeach, festiwalach, spotkamy ich wszędzie tam, gdzie rozgrywa się życie, bo są oni koneserami doznań i wspomnień. Dlatego są dla nas tak cenni. W otoczeniu Pana podrywacza poczujemy się jak w baśni, jednak musimy się liczyć z tym, że przyjeżdzając do nas na białym koniu, użyje tego samego zwierzęcia, żeby w sposób romantyczny i niespodziewany, zniknąć na horyzoncie, wkomponowując się w kadr zachodzącego majestatycznie słońca naszych oczekiwań.
Marta Chmielińska
Napisz komentarz
Komentarze