- W szpitalu zadziała się taka sytuacja, że dano lekarzom umowy, mówiące o wynagrodzeniu za godzinę pracy - tłumaczył prezes. - Oznacza to, że zamiast umów o pracę mamy umowy cywilnoprawne. Konkurs, jaki zorganizowano był na godzinną obsługę medyczną. Lekarze złożyli więc oferty, które są w granicach 50-80 złotych za godzinę. W przypadku specjalności zabiegowych jest to niedopuszczalne. Przy specjalnościach zachowawczych nad takim systemem można się zastanowić. Taka sytuacja powoduje brak motywacji do pracy lekarza.
Brak motywacji dotyczy nie tylko samego leczenia pacjentów ale również spraw organizacyjnych. W opinii prezesa to właśnie tu należy szukać na dzień przyczyn faktu, że na dzień dzisiejszy szpital ma zerowe wykonanie "pakietu onkologicznego", mimo, że mógłby prowadzić leczenie w zakresie chorób nowotworowych na oddziałach: chirurgii ogólnej, otolaryngologii i urologii, gdzie guzów jest najwięcej.
- Po co lekarz ma spędzać dwie godziny na robieniu karty DILO, po co kierować na diagnostykę, po co zwoływać konsylium, skoro ma płacone "za godzinę" i zawsze będzie otrzymywał to samo wynagrodzenie - wyjaśniał Łukaszewski. - Żaden z ordynatorów oddziałów, odkąd wszedł pakiet onkologiczny, się tym nie zajął.
Zdaniem Konrada Łukaszewskiego, tak skonstruowane kontrakty są główną przyczyną strat, jakie generuje od początku roku szpital. Tylko w lutym TCZ był na minusie 400 tysięcy złotych. Na koniec lutego strata urosła do 868 tysięcy.
- Nasz pomysł jest taki, by uzależnić wynagrodzenie od efektów pracy- przekonywał radnych. - Przejście na inną formę finansowania pozwoli nam pozyskać lepszych lekarzy a niektórych aktualnie pracujących zmobilizować do pracy.
Prezes nowe kontrakty chce uzależnić od liczby wykonanych procedur medycznych. Tym samym wiele spośród obowiązujących teraz kontraktów zostanie zmienionych w najbliższym czasie.
Radni przy okazji dowiedzieli się, że lekarze w tomaszowskim szpitalu, pracujący na kontraktach, zarabiają często 25-30 tysięcy złotych. Jest to tym bardziej skandaliczne, że wielu pacjentów woli z Tomaszowa "uciec", by leczyć się np. w Łodzi.
Obecny w czasie obrad komisji radny Krzysztof Kuchta, przyznawał, że wiele osób przewożonych jest do innych szpitali, a trafiają się też pacjenci, którzy potrafią się awanturować, że nie zostali zawiezieni bezpośrednio do Łodzi.
Czytaj także:
Niekompetencja i bałagan - ZUS domaga się od szpitala miliona złotych
Napisz komentarz
Komentarze