Armia niemiecka rozkaz dotyczący zabezpieczenia i dalszej ewakuacji wozów bojowych z Polski otrzymała jeszcze w trakcie swych działań zbrojnych. Dokumenty sporządzone w październiku 1939 roku podają, iż przejęła ona 111 lub 137 pojazdów, nie rozróżniają jednak ich poszczególnych typów. Można jednak przypuszczać, iż w dużej mierze były to czołgi 7TP, uszkodzone w czasie walk, bądź porzucone przez swoje załogi np. z powodu braku paliwa etc.
Początkowo gromadzono je w składach polowych, które lokalizowano najczęściej niedaleko stacji kolejowych. Dysponując niskopodwoziowymi przyczepami oraz samochodami przeznaczonymi do transportu czołgów (przykładowo Faun L 900) Niemcy nie mieli większych problemów z ewakuacją polskich wozów z pól walki.
Jeszcze w trakcie wrześniowych walk kilka 7TP wcielono do oddziałów niemieckich. Używano ich oczywiście w walkach przeciwko Wojsku Polskiemu.
Po zakończeniu walk, centralnym ośrodkiem naprawy czołgów 7TP oraz ciągników C7P stał się Tomaszów. Nie do końca wiadomo jaki był jego charakter, ponieważ nazwa zakładów brzmiała Beute Panzerwerkstatt Litzmannstadt, sugeruje więc ona, iż jednostka remontowa mieściła się w Łodzi (niem. Liztmannstadt). Prawdopodobne jest jednak, iż w Łodzi znajdowały się biura a w Tomaszowie warsztaty naprawcze. Kierowano tam wszystkie pojazdy z pobojowisk oraz podzespoły i części z PZInż w Warszawie i Czechowicach.
Niemiecki system wykorzystywania zdobyczy wojennych (przede wszystkim uzbrojenia i wozów bojowych) był niezwykle logiczny. W pierwszym okresie II wojny światowej np. wozy pancerne przekazywano do oddziałów, które stacjonowały w kraju ich produkcji lub użytkowania (było to związane z koniecznością pozyskania części zapasowych, ich użycia w trakcie ewentualnych remontów sprzętu oraz pozyskania do tego celów pracowników wcześniej zaangażowanych przy produkcji). Z tych prostych przyczyn 7TP były remontowane na terenie Polski (Generalne Gubernatorstwo), a nie w Rzeszy. W służbie niemieckiej polskie czołgi otrzymały nowe oznaczenie: PzKpfw 7TP (p).
W końcówce roku 1939 kilka sztuk niemieckich już 7TP wysłano do Spały. Miały one służyć jako osłona kwatery generała von Blaskowitza, gdyż w okolicach walczył oddział majora Henryka Dobrzańskiego (pierwszego partyzanta II wojny światowej). Jego obecność w pobliskich lasach wzniecała silny niepokój w niemieckim dowództwie.
Ze Spałą związany jest jeszcze jeden ciekawy epilog dotyczący czołgów 7TP. Wczesną wiosną 1940 roku rozpoczęto tu formowanie dość tajemniczej jednostki: 203. Batalionu Pancernego. Być może to właśnie w tym oddziale miały być grupowane polskie pojazdy pancerne. Jednak już latem zaniechano dalszego formowania tej jednostki. Wiązało się to z wysłaniem wyszkolonych już żołnierzy do Francji, celem przejęcia zdobycznych pojazdów francuskich i brytyjskich, które były często lepszej jakości niż polskie, ale przede wszystkim sprawne i z dużym zapasem części zamiennych. W związku z czym wyeksploatowane i nie dysponujące zbyt dużą ilością części 7TP na chwilę wypadły z orbity zainteresowań dowództwa wojsk pancernych.
W późniejszych latach wojny czołgi polskie znajdowały zastosowanie w jednostkach policyjnych (np. w 17. Pułku Policyjnym SS) bądź służyły (do 1943 roku, kiedy to z przyczyn technicznych bądź w walkach utracono wszystkie maszyny) do ochrony tyłów na froncie wschodnim
Jak widać pomimo zakończenia działań zbrojnych we wrześniu 1939 roku Tomaszów nadal był ważnym punktem dla Niemców, przynajmniej dla ich wojsk pancernych
Napisz komentarz
Komentarze