W moich dotychczasowych felietonach przedstawiałem ludzi, zwariowanych fanów, którzy swoje życie poświęcali swojemu hobby, muzycznemu stylowi zwanemu Rock’n’Roll (skała i bułka - chociaż w amerykanskim slangu termin ten oznaczał ponić szybkie ruchy kopulacyjne). Poświęciłem również wiele czasu miejscom, w których odbywały się muzyczne koncerty, tańce na młodzieżowych fajfach i dancingach, gdzie chomikowano i słuchano płyt, taśm magnetofonowych, zbierano i wymieniano gadżety. To wszytsko oraz ożywione rozmowy i dyskusje powodowało, że drzewo, na kórym rósł nielubiany przez władzę, zakazany, muzyczny owoc, wciąż się rozrastało.
Tym razem, odbiegając od przyjętej konwencji, mojego cyklu publikowanego na portalu Nasz Tomaszow, poświęcić chwilę uwagi pewnej budowli już nie istniejącej, zlokalizowanej w samym centrum miasta na skwerze, między, również nie istniejącymi już dwoma fontannami na Placu Kościuszki. Mowa oczywiście o komunistycznym symbolu „wyzwolenia” miasta przez Armię Czerwoną spod hitlerowskiej okupacji – Gwiazdy Wdzięczności. Czytający może zadać sobie pytanie co ten betonowy pomnik ma wspólnego z rock’n’rollem? Co spowodowało, że z łezką w oku moje pokolenie wczesnego rock’n’rolla wspomina tę budowlę?
Tuż po wejściu w styczniu 1945 roku do Tomaszowa "wyzwoleńczej" Armii Czerwonej, jedną z pierwszych, najważniejszych „inwestycji” dla zniewolonego społeczeństwa i zniszczonego miasta była budowa, przy udziale „wyzwolicieli”, pomnika mającego podkreślić "wdzięczność" mieszkańców naszego miasta dla sowieckiej armii. Ów postument miał upamiętniać poległych (i słusznie) w krwawych bitwach w obszarze naszego miasta podczas styczniowej ofensywy żołnierzy radzieckich.
Przy budowie gwiazdy brali udział również jeńcy niemieccy. Byli oni nadzorowani przez wojsko radzieckie i służby bezpieczeństwa, o czym często na spotkaniach z mieszkańcami Tomaszowa Maz., wspomina w swoich gawędach, artysta fotografik Marek Karewicz. Marek jako kilkuletni chłopak, przychodził z kolegami z ławki szkolnej (szkoła nr.4 przy Barlickiego), by przemarzniętym i wygłodzonym jeńcom, po kryjomu z ulicy Przeskok czy Rzeźniczej, przekazywać sporządzone przez rodziców swoje drugie śniadania.
Na siedmiostopniowej (schodki) podstawie o wysokości około 2,5 metra, postawiony był obelisk przypominający ostrosłup ścięty o boku kwadratu (długość ca 2 metry) zwężający się ku górze (ca 16/18 metrów wysokości), na którego szczycie widniał żeliwny odlew gwiazdy pięcioramiennej z wizerunkiem po obu jej stronach, symbolu państwa radzieckiego (sierp i młot). Na podstawie tej figury, obelisku, przymocowano, we wszystkie strony świata, cztery marmurowe tablice (o wymiarach ca 0,7x1,5 metra) z napisem informującym przechodniów w języku rosyjskim, o bohaterstwie Armii Czerwonej, poległych, radzieckich żołnierzach.
Gwiazda – pomnik wdzięczności był to najbardziej rzucający się w oczy dla każdego przechodnia, punkt w samym centrum miasta, na trasie najpiękniejszego ciągu pieszego. Pomnik był niezwykle przydatny i wykorzystywany przez włodarzy i partyjny establishment miasta przy organizowaniu wielu uroczystości państwowych (między innymi pierwszomajowe pochody), regionalnych czy lokalnych. Na podstawie monumentu składano wieńce, wiązanki kwiatów.
Wokół gwiazdy i wzdłuż skweru (od fontanny do fontanny) roztaczał się piękny, z krótko przystrzyżoną murawą zielony trawnik z wielobarwnymi, pachnącymi klombami kwiatów, z malowniczo płaczącymi wierzbami (a pod nimi ławki nie tylko dla zakochanych), koncentrowały tomaszowian, również młodzież. W okresie letnim, w upalne, słoneczne dni, wokół zadrzewionych fontan, w poszukiwaniu cienia, rozpryskujące się strugi wodne w drobny, przenikliwy pył, były jedyną ochłodą, dla ludzi okupujących ławki.
Napisz komentarz
Komentarze