Podopieczni Jarosława Sobczńskiego na swój czternasty ligowy mecz, pojechali do Warszawy, gdzie rozegrali pojedynek z siódmym w tabeli UMKS MOS Wola Warszawa.
Pierwszy set nie poszedł po myśli czwartej ekipy ligi, chociarz siatkarze Caro rozpoczęli go nieźle, rozstrzygając trzy pierwsze piłki na swoją korzyść.
Z czasem było już co raz gorzej i rywal w błyskawicznym tempie wyrównał straty. Zacieta rywalizacja toczyła sie do wyniku 9:9. O kolejnych wymianach lepiej już jednak zapomnieć. Gospodarzy zaczęli grać znakomicie i błyskawicznie osiągnęli wysoką przewagę nad rywalem.Nasi zawodnicy przegrali partię 15 - 25.
O wysokiej porażce zadecydowały błędy indywidualne. Jednak Rzeczynianie szybko musieli zapomnieć o tym co się stało i wziąć się do odrabiania strat.
Drugi set rozpoczął się dla nas fatalnie. Na "przerwę techniczną", poproszoną przez trenera naszych siatkarzy, Caro schodziło z czteropunktową stratą. Przerwa na żądanie schłodziła rozgrzane nerwami głowy zawodników drużyny przyjezdnej i sportowcy z Rzeczycy, zaczęli grać lepiej blokiem, co przyniosło efekty w postaci wyrównania - 8:8.
Partia oscylowała w granicach remisu, do wyniku 10: 10. Kolejne piłki to kontynuacją dobrej gry Caro, co kompletnie "rozmontowało" zespół Waraszawy, który na parkiecie, poruszał się niczym dziecko zagubione w ciemnym lesie, czyli byle przed siebie.
Seta zakończył bezpośredni punkt z zagrywki, jednego z naszych siatkarzy. Caro wygrało go 25 - 18 i wyrównało stan rywalizacji na 1:1.
Trzecia odsłona to prawdziwe "Boxing Fight Night".
Sportowcy z Rzeczycy, na początku partii objęli minimalne prowadzenie, jednak z biegiem gry, gospodarze doprowadzili do wyrównania i od stanu meczu 18 - 18 rozpoczęła się gra "punkt za punkt".
Taki stan rywalizacji utrzymywał sie do wyniku 30 - 30.Gracze gospodarzy, nie wytrzymali, jednak tego "podjazdu na Mount Ventoux" (wysoka góra we francji na której rozgrywane są kolarskie etapy Tour De France) i zaczęli popełniać błędy, po których nasz zespół wygrał 32 - 30.
Czwarty set mógł być decydującym, jednak nasi poczuli w swoich nogach "maraton" z poprzedniej rozgrywki i przegrali to część rywalizacji 18 - 25, mimo tego, iż wynik na półmetku partii, był remioswy (13 - 13).
Pojedynek ten musiał rozstrzygnąć tiebreak.
Gracze obu zespołów, byli już piekielnie zmęczeni. Ponad dwu godzinna walka zadecydowała o tym, który z drużyn zdobędzie dwa punkty.
Początek seta nie przyniósł rozstrzygniecia. Błędy indydiwdualne, oraz serwisowe obu drużyn pozwoliły na utrzymanie wyniku w granicy remisu.
Taki stan rzeczy utrzymywał się do rezultatu 8:6 dla Caro.
Od tego momentu nasi zawodnicy zaczęli grać znakomicie. W szybkim czasie udało nam się osiągnąć przewagę 12:7!
Trener zespołu z Warszawy poprosił o czas, a mojej osobie, do głowy przychodzi pewien dialog z pólfinałowego meczu rezprezntantek Polski z Niemkami (3:2), który miał podobny przebieg do tego pojedynku, został rozegrany w beligijskim Halle, w ramach styczniowego turnieju kwalifkacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.
Autorami są dwaj, byli komentatorzy Eurosportu:
- (Witold Roman) Wyglądamy na zespół, który ma więcej siły, któremu więcej radości sprawia ta gra
- (Jacek Laskowski) ....bo nasz zespół zagrał o jednego seta mniej Wiciu.
W zeszłym tygodniu w łódzkiej hali szczęścia zabrakło i przegraliśmy piąty set. Tym razem, takiego dramatu już nie było. Caro wygrało ostatnie piłki 3:2 i cały tiebreak 15 - 9, tym samym odnosząc dziesiąte zwyięstwo w sezonie.
Gromkie brawa towarzyszyly zawodnikom obu zespołów schodzącym z parkietu. Piękne widowiski zakończyło się wynikiem 3:2 w setach dla Rzeczycy.
Trener Sobczyński o meczu:
- Spodziewałem się bardzo ciężkiego meczu i się nie pomyliłem. Zawodnicy z Warszawy są na własnej hali naprawdę groźni dla wszystkich drużyn. W meczu z nami postawili na bardzo mocną zagrywkę. W pierwszym secie narobili nam sporo problemów. W kolejnych setach również ryzykowali , ale popsuli aż 30 zagrywek. Wbrew pozorom taka ilość zepsutych serwisów przez przeciwnika, nie wpływała korzystnie na naszą skuteczność w ataku, gdyż w całym meczu wykonaliśmy ich tylko 80, dla porównania w pięcio-setowym meczu z Łodzią 120. Takie spotkania jak z Łodzią i Warszawą dają mi więcej informacji do przeanalizowania niż gładkie zwycięstwa 3-0 do 16 w setach. Staram się wyciągać wnioski z każdej potyczki. Walczymy o to żeby zagrać w play-offach , a to już inna bajka. To w takich spotkaniach można zaobserwować jak zawodnicy zachowują się kiedy grają pod presją, co szwankuje w końcówkach setów, czy wytrzymują kondycyjnie, a przede wszystkim nad czym mamy jeszcze więcej pracować aby zwyciężać w momentach stresowych. To nowy i młody zespół, który dopiero przeprowadził ze sobą około 80 treningów w tym sezonie. Nieporozumienia na boisku mają prawo się zdarzać, ale staramy się robić wszystko, żeby w kolejnych meczach było ich coraz mniej.
Napisz komentarz
Komentarze