Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 22:59
Reklama
Reklama

Bez grosza, ale co tam... Do przodu!

Po nocy na posterunku policji granicznej dostałem śniadanie. Zastanawiałem się czy może tutaj trochę dłużej nie zostać. Po kilku łykach kawy (herbata na mnie w ogóle nie działa), stwierdziłem, że muszę szybko opuścić rejon pogranicza. Nie żeby ten był jakiś odpychający, ale ogólnie mam jakieś uprzedzenie do tego typu miejsc. A co jeśli znudziłbym się pani celnik i, za karę, był bym deportowany?

Po bezskutecznych poszukiwaniach bankomatu, okazało się, że byłem goły i wesoły (no, może nie do końca goły). Przede mną 400 kilometrów do najbliższego większego miasta. Uda się? Spoko - czemu miałoby się nie udać? Śniadanie zjadłem, kawę wypiłem; herbatę również. Słowem, głodny nie byłem, pić mi się nie chciało, więc niczego mi na tamtą chwilę nie brakowało. Szybko znalazłem właściwą drogę (w Taszkurganie to nie problem - miasteczko jest tak małe, że można je obejść dookoła w 15 minut), wyciągnąłem kciuk i..... nic. Kilku kierowców odwzajemniło mi gest "OK stary!".

 

Do najblizszego bankomatu, ponad 400 kilometrow.

 

Druga próba - tym razem z tabliczką. Przyznam, że moje lenistwo osiągnęło taki stopień, że od początku mojej trasy, ani razu nie używałem tabliczki - zawsze wyciągałem kciuk lub machałem ręką. Popatrzyłem się na dwujęzyczny znak i przerysowałem na kartkę A4 chińskie znaczki. Ale byłem z siebie dumny, gdy mijający mnie przechodzień, patrząc na moje bazgroły, wykrzyknął Kaszgar! Tam właśnie jechałem. Wnet przeszło mi przez głowę, że ocena niedostateczna, która grozila mi ze sztuki na koniec gimnazjum to nie wynik mojego braku talentu plastycznego tylko , po prostu, "pani się na mnie uwzięła". 

 

Nawet sobie nie wyobrazacie, jaki bylem z siebie dumny po narysowaniu tego dziela. Zeby latwo zapamietac zapis nazwy miejscowosci po Chinsku, wbilem sobie do glowy, ze moj cel nazywa sie DomekKrzaczekJedynkaKrzyzyk.

 

Po chwili oczekiwania, już z tabliczką, zatrzymało się dwóch gości w pickupie. Jechali do Kaszgaru. Hurra - myślałem, że na kilka skoków będę musiał jechać - a tu taki fuks.

- Jadłeś śniadanie? Zapytał jeden z nich.
- Nie.
- To trzymaj.


Po jednym kęsie czegoś co przypominało ukraińskie pierożki, przypomniało mi się, że jednak jadłem rano śniadanie, więc pospolicie skłamałem. Ale co tam, i tak byłem głodny.

Panowie byli akurat w trakcie pracy więc zawieźli mnie na pobliską budowę gdzie musięli rozwiązać jeden problem. Zepsuł się silnik w koparce więc trzeba było go wyciągnąć i przewieźć do Kaszgaru do remontu. Choć kazali mi zostać w aucie, zdecydowałem się ruszyć moje europejskie pośladki i pomóc załadować potężne monstrum na pakę pickupa. Po szybkim skonstruowaniu platformy (obywatelskiej, bo 5 osób w tym uczestniczyło) i podpięciu łańcucha, okazało się, że ustrojstwo nie wychodzi.

 

- Skrzynia biegów trzyma. Powiedziałem, udając, że się znam na mechanice.
- cośtamcośtamcośtam - nikt z nich nie znał ani słowa po angielsku, ale dali mi do zrozumienia, że wiedzą co robią.

 

Po godzinie siłowania się z żelastwem i kulkuset przepalonych na darmo kilokaloriach (z KKH został mi nawyk liczenia ile zjadłem i ile energii mogę spalić w ciągu dnia; bynajmniej nie dlatego, że rozpocząłem dietę :-)).

 

- Chcecie to wyciągnąć razem ze skrzynią czy sam blok?
- cośtamcośtamcośtamcośtam - mniej więcej chodziło o to, że wcześniej czy później sobie poradzą.

 

Czas płynął, a ja, mimo zapewnień chłopaków, że dowiozą mnie do Kaszgaru, zaczynałem powoli tracić nadzieję. Zastanawiałem się, co by było gdybym miał tam spać. No tak, miejsce na rozbicie namiotu jest. Z głodu bym nie umarł, bo we wsi pewnie coś pichcą, a zaraz u stóp miałem wodę z bijącego z gór źródełka, które jak się dowiedziałem, w punkcie początkowym ma temperaturę przekraczającą 80 stopni. Spoko!

 

Po trzech godzinach bezskutecznej walki, kierowca pojechał po jakiegoś bardziej technicznie kumatego faceta. Ten, w białej koszuli i marynarce, w mig znalazł powód kolejnych porażek - trzeba było odłączyć skrzynię biegów żeby móc wyciągnąć blok silnika.

 

 

Tym razem, poszło już bez przeszkód. Kilkanaście minut później, byliśmy w drodzę do Kaszgaru. Sunąc delikatnie w dół, po idealnie gładkiej nawierzchni, mijaliśmy lodowce, stopniowo łagodniejące, i coraz bardziej suche, góry i malutkie wioski. Wszystko to, przypominało nieco krajobrazy rodem z Afganistanu. Podczas jednego postoju, nie mogłem wytrzymać ze śmiechu gdy oczom moim okazała się...... krowokoza (no ok, tak właśnie wygląda JAK; egzotyczny, ale smakiem nie różni się zbytnio od zwykłej łaciatej krowy). Moi nowi towarzysze podróży nie ukrywali konsternacji.

 

Krowokoza.

 

Oczywiście, droga z Taszkurganu do Kaszgaru to droga leżąca w strefie przygranicznej, więc zostaliśmy zatrzymani na kilku policyjnych punktach kontrolnych. Po Pakistanie, została mi jakaś niechęć do policji. Spodziewałem się debilnych pytań typu "Dla jakiego wywiadu pracujesz?" czy "Ilu masz chińskich znajomych na facebooku?". Nic z tych rzeczy - rzut okiem w paszport i grzeczne "Życzymy miłego pobytu w Chinach". 

 

Wieczorem, po przejeździe przez góry, w których złapała nas koszmarna ulewa (przez chwilę czułem się jakbym wrócił spowrotem na KKH), oczom moim ukazała się.... baza kosmiczna. Zaraz, chwila - to jednak nie była baza kosmiczna. Tak tylko mi się wydało gdy zobaczyłem rozświetlony tysiącami neonów, nowoczesny Kaszgar. Żeby poczuć potęgę Chińskiej Republiki Ludowej, ten kraj najlepiej oglądać nocą.

 

  

Baza kosmiczna? Nie - to osrodek sportu i rekreacji w Taszkurganie.

 

Mój kierowca mnie nie opuścił do końca. Zabrał mnie na kolację, a następnie do hotelu. Trochę się obawiałem, że będzie chciał mnie w jakiś sposób wykorzystać - przypomniały mi się propozycje ze strony dwóch homobiseksualnych kierowców z Turcji. Na szczęście, jednak, obyło się bez dodatkowych przygód.



Rano, obok mojej poduszki, znalazłem paczkę fajek i notkę po chińsku. Gdy zaniosłem ją do pani w recepcji, dostałem herbatę i ciepłe śniadanie w postaci...... klusek śląskich - w każdym razie tak to wyglądało. Od początku dnia byłem pozytywnie pobudzony i pełen energii. Albo jest to wynik wjazdu z obszaru niskiego ciśnienia w obszar wysokiego ciśnienia (czyli zjazdu w dół), albo po prostu wynik wszechogarniającej nowości, którą tak bardzo lubię po wjeździe do kolejnego kraju.

 

Poszedłem do miasta na szybki rekonesans i zastanowiłem się czy zostać tu dłużej. O tak - zostaję do poniedziałku. Tymbardziej, że mój kierowca, pokazał mi hotel dla Chińczyków, w którym łóżko w pokoju trzyosobowym, kosztuje 1,5 dolara. Przez następne dwa dni, naszpikuję się witaminami z owoców z rozstawionych po całym mieście straganów, oraz spróbuję się odnaleźć w nowej rzeczywistości i wtopić się w tłum. No, chyba, że wcześniej, policja zrobi najazd na hotel i mnie stąd wykopią (ale i tak znalazłem już inną opcję za podobną cenę :-)).

 

[reklama2]

 

Kilka wrażeń po pierwszym kontakcie z Chinami:


- nocą, czuję się jakbym był na innej planecie
- większość napisów jest po chińsku - znów, czuję się jak analfabeta.
- większość osób nie mówi po angielsku
- na ulicach jest czyściutko
- ludzie są pomocni
- tutaj nie pie***li się głupot o budowach nowych dróg i budynków - tutaj, to się po prostu robi.
- jest bardzo higienicznie - nawet na wsi
- jedzenie jest tanie i dobre (choć pikantne)
- bankomaty są i działają z europejskimi kartami
- pieniądze wyglądają jak żywcem wyjęte z gry Monopoly
- papierosy są tanie i dobrej jakości (JUPPI!)
- palić można wszędzie (JUPPI!)
- większość osób pali (JUPPI!)
- zapalniczka kosztuje mniej niż 10 centów (JUPPI!)
- Internetu nie ma :-(. Właściwie to jest, i to bardzo szybki, ale większość stron jest zablokowana. Internet w Chinach przypomina mi nieco wielką wewnątrzkrajową sieć lokalną. W kilku kafejkach internetowych, mój program dostępowy do VPNu nie zadziałał. Informatycy - wspomóżcie co łaska i rzuccie jakimś pomysłem na ominięcie Wielkiego Chińskiego Firemuru w kafejkowych warunkach (jakiś darmowy proxy vel. program dostępowy, który nie będzie wykrywał się jako koń trojański).

Najlepsze jest to, że odniosłem wrażenie, że wyjechałem z jednego uporządkowanego i czystego kraju (Iran), przejechałem przez wielki chaos (Pakistan) i wjechałem spowrotem do dobrze zorganizowanego społeczeństwa (Chiny). Upraszczając: komuna --> demokracja --> komuna. Nie chcę powodować niepotrzebnej polemiki - każdy ustrój ma swoje wady i zalety. Ja swoje zdanie mam i prędko go nie zmienię.

 

Przypomina troche plakat rewitalizacji pewnego placu w pewnym miescie. Z ta jednak roznica, ze tutaj, zaraz za nim, preznie trwaja prace budowlane.

 

Przez następne kilka tygodni, chciałbym się przekonać czy:

 

- jakość wykonania chińskich produktów jest faktycznie koszmarna.
- chińskie jedzenie i mleko jest trujące
- chińczycy są niekulturalni i niecywilizowani (już wiem, że nie)
- ludzie w Chinach faktycznie znikają.
- czy komuna jest zła.
- jaki jest stosunek Chińczyków do ich rządu i panującego w Chinach, ostrego prawa.
- rozbicie namiotu "na dziko" jest w Chinach faktycznie nielegalne i jakie niesie to za sobą konsekwencje
 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Fan Survivalu 20.04.2017 12:01
A czy SingleNomad posiada gdzieś jeszcze dostęp do podobnych wpisów blogowych? (strona bezpośrednia singlenomad.pl ma ostatnie statusy z 2012 roku) :)

ParNaz 20.04.2017 14:41
Niestety,Singlenomada nie ma już wśród nas.

12.10.2011 00:40
Oj tak, zwłaszcza to poczucie humoru bardzo lubię. Dawno mnie tu nie było, ale nadrabiam zaległości w lekturze.

. 23.09.2011 18:20
A jednak można?:) Dłuższy artykulik i od razu czyta się lepiej. Po pierwszym pozostał niedosyt a teraz ( prawie ) w sam raz. I co najważniejsze, wszystko napisane z humorem.

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Reklama
Reklama
Walentynkowe Ale Kino Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
pochmurnie

Temperatura: 0°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1015 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama