Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 10:31
Reklama
Reklama

Kraina broni i narkotyków

Jak wygląda Pakistan oczyma Michała Przybylskiego, będziecie mogli się przekonać czytając portal NaszTomaszów.pl

- Kamil....
- No?
- Widzisz te kałasze?
- No widzę. I co?
- Chodź, porobimy sobie z nimi zdjęcia.
- Dawaj :-).

 

Ale od początku. Znajomy z Zahedanu, odprowadził mnie do terminalu taksówek skąd miałem wziąć transport (dzielone taksi za 6 dolarów) do przejścia granicznego z Pakistanem. Ponieważ terminal jest na drodze wylotowej z Zahedanu, postanowiłem spróbowac autostopu. Ustawiłem się przy posterunku policji. Funkcjonariusze wołali do mnie "Myster, escort, escort, danger", ale jakoś nie chciało mi się w to grać. Po kilku minutach od ustawienia się przy drodzę, zatrzymała się ciężarówka, która dowiozła mnie do samego przejścia. Granica jak granica - po irańskiej stronie schludna i bardzo dobrze oznakowana - niczym na lotnisku. W środku, tłumy ludzi. Nie chciało mi się stać w długaśnej kolejce więc pokręciłem się trochę udając, sierotkę Marysię. W końcu jedna z osób zlitowała się nade mną i przepchnęła mnie do odprawy. I tutaj problem - komputer nie chce dać mi zezwolenia na wyjazd. Wszystko przez to, że przedłużyłem sobie pobyt w Iranie o 1 dzień. A wszystko przez pociąg Zahedan - Quetta, który miał jechać 15 sierpnia, a na który nie sprzedano mi biletów.

 

[reklama2]

 

Uwaga! Nie przedłużajcie sobie pobytu w Iranie. Nie ma już możliwości zapłacenia kary na granicy i spokojnego przejścia. W tym celu, cofną was do najbliższego większego miasta. Kolejny dzień stracony na załatwianiu papierkowej roboty. Na szczęście mnie się udało - a to dlatego, że była na granicy osoba mówiąca tak w farsi, jak po angielsku i załatwiła telefon do jakiegoś urzędu w Teheranie, który zezwolił mi na opuszczenie Iranu. Z drugiej strony, nie wiem czy nie będę musiał wymieniać paszportu, żeby kiedykolwiek znów dostać wizę.

 

Po przejściu na drugą stronę...... "wracam do Iranu" - taka była moja pierwsza myśl. Niskie budynki rozrzucone w nieładzie na pustynnym krajobrazie. Droga niby jest ale tak jakby jej nie było; brakuje oznakowań. Udało mi się jakoś znaleźć odprawę paszportową.

 

Mam wize jednokrotnego wjazdu do Iranu wiec po pierwszym kroku w Pakistanie,  nie ma juz odwrotu.

 

Po wypełnieniu formularza imigracyjnego, zrobieniu zdjęcia kamerką internetową byłem już wolny. No, może nie do końca. Jak tylko wyszedłem z budki celników, zawołał mnie Kamil, Francuz jadący przez Pakistan do Indii, którego poznałem jeszcze po irańskiej stronie.

 

- Czekałem na Ciebie. Powiedział
- To fajnie. Idziemy na bazar?
- Nie za bardzo możemy się stąd ruszyć. Ci goście chcą nam dać eskortę do samej Quetty (ok. 700km od Taftan).
- Myster, escort to Quetta, danger, włączył się jeden z funkcjonariuszy.
- Proszę wybaczyć, ale nie chcę eskorty. Jadę stopem. Przecież tutaj nie ma prawa się nic stać. To jest pustynia, jest Ramadan, wszyscy siedzą pozamykani w domach, nikomu się nie chce ruszyć bo jest za gorąco.
- But myster, danger, Al-Queida, Belochi Revolutionary Army, drug smugglers, terrorists, kidnapping. Escort must take. 
- I tak nie chcę eskorty.

 

Zaprowadzili nas na posterunek policji. Po dwugodzinnych pertraktacjach stanęło na tym, że bierzemy eskortę w postaci niedowidzącego dziadka (serio!) uzbrojonego w kałasza, ale za darmo (z początku chcięli od nas 1.500 rupii czyli ok. 15 usd) - płacimy tylko 1.000 rupii (ok. 10 usd) za bilet autobusowy.

 

 

Poszliśmy na bazar. Okazało się, że bilety kosztują 1.000 rupii ale w obecnej sytuacji, dla nas jest to 2.000 rupii bo turysta to problem dla całego autobusu - musi się zatrzymywać na minimum 10 minut na każdym checkpoincie kontrolnym, przez co są potworne opóźnienia.

 

Drugie podejście - tym razem wymknęliśmy się niezauważeni bez strażnika. Bez eskorty, biletów nikt nie chciał nam sprzedać. Próbowaliśmy łapać stopa. Wszyscy, którzy się zatrzymali, mówili, że to niemożliwe, bo jak nas zobaczy policja na którymś z checkpointów, kierowca będzie miał spore problemy.

 

Kolorowa ciezarowka na bazarze w Taftan.

 

Sam Taftan nie zrobił na mnie wrażenia. Ktoś kiedyś opisał to miasteczko jako "piekło na ziemi". Widziałem gorze miejsca. Mnie się ono wydało po prostu odizolowanym miejscem po środku niczego. Nic się nie dzieje. Każdy podmuch wiatru podnosi w górę tumany piachu. Ludzie jacyś tacy dziwnie zamuleni - jakby pogrążeni w transie.

 

Goraco, sucho, duzo kurzu i ogolnie nikomu nic sie nie chce.


Wróciliśmy na posterunek policji. Strażnicy mięli przerwę a my nie chcięliśmy ich budzić. Podeszliśmy do kratek i w malutkiej celi zobaczyliśmy kilkadziesiąt osób. Jeden z nich wytłumaczył, że to deportowani z Iranu więźniowie przyłapani na przedłużeniu sobie pobytu - tylko nieco dłuższym niż mój :-). Mieli ich przewieźć do Quetty. Fajnie.

 

- Możemy jechać z wami? Zapytaliśmy przechodzącego akurat strażnika.
- Nie ma problemu. Autobus odjeżdża o 5 po południu więc macie tutaj cały dzień przed sobą.
- Ile to będzie kosztować?
- 600 rupii. Ale warunki bardzo niekomfortowe. Jest więcej osób niż miejsc w autobusie, a droga bardzo ciężka.
- Spoko. Jedziemy.

 

Więźniowie pod cela.

 

Skazani na całodzienny pobyt na posterunku, postanowiliśmy zająć się swoimi sprawami. Niby byliśmy jak więźniowie - bez eskorty, nie mogliśmy się nigdzie ruszyć, ale na terenie posterunku, mogliśmy robić co się nam tylko podoba i nikt na nas w ogóle nie zwracał uwagi. Wszycy mięli nas głęboko gdzieś.

 

 

Pierwsza rzecz - kawa. Niestety, skończył się gaz w butli więc musiałem przegrzebać składzik, żeby znaleźć drugą.

Później wymyśliliśmy, że skoro pozostali wokół nas śpią, my też utniemy sobie drzemkę. Ale.....


- Kamil....
- No?
- Widzisz te kałasze?
- No widzę. I co?
- Chodź, porobimy sobie z nimi zdjęcia.
- Dawaj :-).

 

I tak, cyknęliśmy sobie kilka fotek z leżącymi w rogu pokoju AK-47 zaraz obok śpiących policjantów. Szczerze mówiąc, nic nam nie mogli za to zrobić - oni muszą nam zapewnić bezpieczeństwo, a my nie możemy z ich opieki zrezygnować. Byliśmy na siebie w pewien sposób skazani.

 

Po 19 okazało się, że autobus odjeżdża dopiero o 4 rano następnego dnia. Dostaliśmy na noc osobny pokój. Kiedy obudziliśmy się o 10, więźniowie nadal byli na miejscu - tylko jakby rozmnożeni - Iran dowiózł kolejną porcję nielegalnych robotników. Okazało się, że będą dwa autobusy ale nikt nie wie kiedy. Pozostało albo iść i wydać na legalny autobus po 2.000 rupii na osobę albo cierpliwie czekać. Po jednym dniu w naszym towarzystwie, strażnicy mieli już nas serdecznie dosyć więc jak najbardziej zależało im żeby się nas pozbyć. Niestety, w miarę upływu czasu, godzina przyjazdu autobusu się zmieniała. Zapytałem czy jest szansa, że nastąpi to jeszcze w tym miesiącu. Nie dostałem odpowiedzi :-(.

 

W końcu, autobusy przyjechały. Tuż przed zachodem słońca. Dostaliśmy miejsca siedzące. Więźniowie, którzy nie zmieścili się na fotelach zostali upchnięci z tyłu. Nie chciałbym pójść do więzienia w Pakistanie.

 

Nasz autobus

 

Nasz uzbrojony strażnik siedział tuż obok, oparty o swój niezawodny kałasznikow. I tak, wyruszyliśmy w ostrą i wyboistą drogę, która miejscami zlewała się z pustynią a miejscami wyglądała jakby ktoś asfalt nakładał kropidłem.

 

Tylna szyba wypadla na wybojach.

 

Po drodzę mijaliśmy kilka budek policji - przy każdej musięliśmy się zatrzymać i wpisać dane do księgi gości. Normalnie jak jakiś wyścig bo nawet czas meldunku wpisywaliśmy z dokładnością co do sekundy. Kamil przegrywał bo ja wpisywałem się pierwszy :-).

 

Jeden z punktow kontrolnych na drodze Taftan - Quetta.

 

Po drodzę naszła mnie myśl - po co to wszystko? Różne wypadki się zdarzają, a ludzie fiksują swój umysł na jednym - terroryzm. Rozumiem, że ryzyko istnieje, ale bardziej prawdopodobne jest zginąć w wypadku samochodowym czy utopić się pływając w morzu. Patrząc na Pakistan, podejrzewam, że tutaj łatwiej o tyfus, cholerę czy żółtaczkę niż o bycie porwanym przez terrorystów - ale może to tylko moje pierwsze wrażenie. Oczywiście, trzeba zachować pewne środki ostrożności, ale, jak to się mówi - "nadgorliwość jest gorsza niż faszyzm".

 

W Quetcie byliśmy rano. Kamil pojechał dalej w stronę Indii, ja zostałem żeby się rozejrzeć i zacząć jakoś ogarniać Pakistan. Nie wiem jeszcze ile czasu tutaj spędzę. Pewne jest to, że następny przystanek to gorące i wilgotne Karachi. Tam zastanowię się co dalej.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

piko 08.09.2011 17:32
czy ten pan - to syn pani dyr. z gastronomika?

Dorota 02.09.2011 09:55
Chodziłam do klasy z nim.....szkoda że jest u nas w Polsce nagminna promocja ludzi, którzy nie powinni być promowani...

Trn 02.09.2011 01:34
Czy mi się wydaje, czy zdawałem maturę z angielskiego u tego o to pana i bardzo dobrze wspominam ten sprawdzian mojej wiedzy! Pozdrawiam kurna! (-;

Opinie
Rząd nie dostrzega systemowej luki - a mógłby zyskać ponad miliard złotych z podatków i uchronić Polaków przed szeregiem zagrożeń. Teraz tracą wszyscy - państwo i konsumenci – alarmuje WEI w nowym raporcie Rząd planuje na 2025 rok rekordowy deficyt w finansach publicznych. Szukając dodatkowych źródeł i oszczędności, władze ignorują zjawisko, o którym od kilku lat alarmują eksperci – szarą strefę na rynku kasyn online. Tylko w zeszłym roku obrót na nielegalnych witrynach hazardowych oferujących kasyna online wyniósł prawie 26 mld zł, pieniądze Polaków trafiły do firm zarejestrowanych w rajach podatkowych, m.in. Curacao oraz na Malcie – podaje WEI w raporcie.Data dodania artykułu: 16.12.2024 13:47 Ruszyło głosowanie na Samochodową Premierę Roku OTOMOTO. Wybierz faworyta i wygraj 20 000 zł W ramach konkursu TYTANI OTOMOTO 2024/2025 pojawia się nowa kategoria - Samochodowa Premiera Roku OTOMOTO. To jedyna kategoria, w której zwycięzcę wybiorą fani motoryzacji w otwartym plebiscycie. Za udział w głosowaniu mogą zdobyć nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych. Głos można oddać do końca stycznia 2025 r. za pośrednictwem strony konkursowej w serwisie OTOMOTO News.Data dodania artykułu: 16.12.2024 13:19 Od 30 lat na straży bezpieczeństwa oszczędności Polaków 14 grudnia 1994 roku Sejm RP zdecydował o powstaniu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG) – instytucji, która stoi na straży bezpieczeństwa oszczędności Polaków. Od początku działania BFG jest gotowy, by – jeśli zajdzie taka konieczność – wypłacić klientom banku lub spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej środki do ustawowego limitu gwarancji, który od 2010 roku wynosi równowartość w złotych 100 tys. euro.Data dodania artykułu: 16.12.2024 11:54
Reklama
Reklama
Sztuka – Sport – Olimpiada Na wystawie zatytułowanej „Sztuka – Sport – Olimpiada”, prezentowane są obrazy oraz sylwetki tomaszowskich olimpijczyków którzy reprezentowali nasze miasto, a tym samym nasz kraj, na olimpijskich stadionach, w różnych dyscyplinach sportowych. Tematyka sportu została przedstawiona w malarstwie, nurcie pop artu. Na płótnach przedstawione są różne dyscypliny lekkoatletyki i nie tylko. Prezentujemy dzieła Niny Habdas (1942–2003), łódzkiej malarki i graficzki, Wiesława Garbolińskiego (1927–2014), Andrzeja Szonerta (1938–1993) i Benona Liberskiego (1926–1983). Płótna powstały w latach siedemdziesiątych XX wieku, podczas Pleneru Olimpijskiego zorganizowanego w Spale koło Tomaszowa Mazowieckiego. Prezentowane obrazy zostały przekazane w darze tomaszowskiemu Muzeum w latach 70. XX wieku przez Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. Wystawę uzupełniają informacje o Tomaszowskich Olimpijczykach, pamiątki Stanisławy Pietruszczak z XII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku (1976) oraz znaczki poczty japońskiej wydane z okazji XVIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Nagano (1998), podarowane Muzeum przez Pawła Abratkiewicza. Wystawa przypomina nam o pięknej tradycji umacniania więzi pomiędzy ideą sportu olimpijskiego a twórczością artystyczną, która może kształtować humanistyczne wartości sportu i kreować jego wizerunek w społeczeństwie. Zapraszamy do zwiedzania wystawy w dniach 1 sierpnia – 27 października 2024 r., w godzinach otwarcia Muzeum: od wtorku do piątku od godz. 9.00 do 16.00, w soboty i niedziele od godz. 10.00 do 16.00 (w poniedziałek nieczynne). Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.08.2024
Helios zaprasza na Maraton Sylwestrowy  Jak co roku kino Helios zaprasza na nietuzinkowego sylwestra w filmowych klimatach. Tym razem oprócz gwiazd kina, będą nas bawić również giganci muzyki. W zależności od zestawu na który się zdecydujemy, na wielkim ekranie zobaczymy Nicole Kidman, Antonio Banderas’a, a potem jeszcze Celeste Dalla Porta i Gary’ego Oldman’a lub Robbie’go Williams’a we własnej osobie oraz Boba Dylana, zagranego przez Timothée Chalamet’aW zestawie pierwszym, na początek w doskonały nastrój wprowadzi nas ROBBIE WILLIAMS, czyli prawdziwa „sceniczna małpa”. Ten film to porywający, niebanalny portret zwykłego brytyjskiego chłopaka, który podbił świat rozrywki najpierw w zespole Take That, a potem w karierze solowej. Po przerwie na powitanie Nowego Roku, jego miejsce zajmie Timothée Chalamet, który wcielił się w rolę wielkiego Boba Dylana! Gwarantujemy, że nie zabraknie doskonałej muzyki, wspaniałych emocji, zabawy i dobrego smaku, a to wszystko w niepowtarzalnej kinowej atmosferze. swoich pasażerów do ich domu…Z kolei w zmysłowym zestawie drugim gwarantujemy zabawę w towarzystwie zniewalająco pięknych kobiet i nie mniej przystojnych mężczyzn, ich nieposkromionych żądz i romansów. Na początek Nicole Kidman w filmie „BABYGIRL”, a po przerwie na noworoczny toast, również przedpremierowo film mistrza Paolo Sorrentino, „BOGINI PARTENOPE”. Będzie energetycznie, romantycznie, ale przede wszystkim bardzo zmysłowo... Wszystko to w niepowtarzalnej kinowej atmosferzeCałość dopełni skromny sylwestrowy poczęstunek przygotowany przez Puchatek obiady na dowóz oraz lampka szampana o północy.Bilety na Sylwestrową odsłonę cyklu Nocne Maratony Filmowe dostępne są na stronie: www.helios.pl, w kasach kin Helios w całej Polsce oraz w aplikacji mobilnej. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także – zaoszczędzić. Do zobaczenia na nocnych seansach!Data rozpoczęcia wydarzenia: 31.12.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 3°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1006 hPa
Wiatr: 12 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama