Jako kandydatów na przewodniczącego Rady Powiatu zgłoszono Marka Paradę i Mirosława Zielińskiego. Wybrano komisję skrutacyjną i przeprowadzono głosowanie. Po przerwie okazało się, że jest ono nieważne, ponieważ żaden z kandydatów nie uzyskał wymaganej, bezwzględnej większości głosów. Jeden z radnych nie wziął udziału w glosowaniu wrzucając czystą kartkę papieru.
Ogłoszono przerwę i przygotowano nowe karty do głosowania. Narady i dyskusje w kuluarach, po których następuje kolejne rozdanie kart. Kolejne licznie głosów, kolejna przerwa w obradach. Tym razem obyło się bez niespodzianek. Wszystkie głosy były ważne. Na Mirosława Zielińskiego zagłosowało 13 radnych. Najwyraźniej komuś energicznie pogrożono palcem. Dyscyplina wróciła a nowy przewodniczący zasiadł na swoim nieco twardawym „stołku”.
Kolejnych wybierano wiceprzewodniczących Rady. Zgłoszono jedynie dwóch kandydatów. Byli to Marek Olkiewicz i Marek Parada. Radni Platformy Obywatelskiej wykazali się w tym przypadku całkowitym brakiem wyrobienia politycznego. Trudno zrozumieć, jak wiodąca w kraju partia polityczna mogła doprowadzić do sytuacji, gdy nie zgłasza własnego kandydata na wiceprzewodniczącego. Tłumaczenie na nic się nie zda. Polityka to nie zabawa dla przedszkolaków ale sztuka kompromisu i skuteczności. Oddawanie pola bez najmniejszej próby walki jest po prostu żenujące. Skutecznością natomiast i zdolnością koalicyjną wykazali się radni SLD i PiS. I to wbrew temu, co zwykło się o „pisowcach” twierdzić. Dwaj przewodniczący Rady Miejskiej, z uwagi na brak kontrkandydatów, zostali wybrani. Tym razem zagłosowało na nich 17 radnych.
Kolejnym punktem wprowadzonym do porządku obrad był punkt dotyczący wyboru Starosty. Kandydat był tylko jeden, czyli obecnie pełniący tę funkcję Piotr Kagankiewicz. Radni PO próbowali przerwać obrady do polowy przyszłego tygodnia. Manewr ten jednak się nie udał. Do mównicy podszedł prawnik Starostwa i najzwyczajniej w świecie i bez mrugnięcia okiem wprowadził radnych w błąd twierdząc, że wniosek o przerwę w obradach jest bezzasadny, ponieważ porządek obrad został przyjęty na początku sesji. Przewodniczący Zieliński nie poddał więc wniosku Grzegorza Sławińskiego pod głosowanie. Tym samym naruszył procedury, co może stanowić podstawę do podważenia prawomocności obrad.
Radni PO podnosili też zarzut, że w głosowaniach nie powinni brać udziału radni, których „interesu prawnego” głosowanie dotyczy. Jednak zdaniem cytowanego wyżej prawnika, przepis ten nie dotyczy głosowania nad wyborem na przewodniczącego Rady Powiatu czy też Starosty. Radni PO zapowiadają, że wszystkie uchwały zaskarżą do wojewody łódzkiego.
Głosowanie oczywiście przeprowadzono i Piotr Kagankiewicz został po raz drugi Starostą Powiatu Tomaszowskiego. Co ciekawe przeciwko wyborowi (jak wynika z arytmetyki) głosowali jego partyjni koledzy z PO i dotychczasowi koalicjanci z PSL.
Po ogłoszeniu wyników glosowania starosta krótko podziękował za okazane zaufanie i zaproponował skład nowego Zarządu Powiatu. Wicestarostą został rekomendowany przez PiS Sławomir Szewczyk, a członkami Zarządu Leon Karwat (PiS) oraz Kazimierz Baran i Andrzej Wodziński (obaj SLD).
Podsumowując należy stwierdzić, że wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego była prawdziwą lekcją pokory dla tomaszowskiej Platformy Obywatelskiej i równocześnie pokazem skuteczności Piotra Kagankiewicza oraz PiS-u i SLD. Zobaczymy, co z tych politycznych układanek, w których kluczową rolę odgrywają rozdawane przez tych i owych „stołki” wyniknie dla naszego miasta i powiatu.
Część działaczy PO zastanawia się nad złożeniem do partyjnego sądu koleżeńskiego wniosków o wykluczenie z partii zarówno Żegoty, jak i Kagankiewicza. Czy do tego dojdzie? Jest to mało prawdopodobne.
Napisz komentarz
Komentarze