- Jest Pan zwolennikiem budowy Galerii Handlowej w naszym mieście, czy mógłby pan odpowiedzieć na pytanie, jakie są najważniejsze argumenty przemawiające za jej budową?
- Podstawowym argumentem jest tu zagospodarowanie olbrzymiej części naszego miasta. Zmiana wizerunku ale i funkcji. Mamy tu tereny poprzemysłowe, będące dzisiaj pogorzeliskiem i śmietnikiem, koczują tu bezdomni . Ostatni pożar to najprawdopodobniej było także ich dzieło. Co najważniejsze jednak, to fakt, że porządki zrobi tu prywatny inwestor. Miasta nie będzie to nic kosztować. Już dzisiaj Star City zainwestowało u nas ponad 20 milionów złotych. Drugim argumentem jest zapotrzebowanie społeczne. Mieszkańcy Tomaszowa oczekują na taką inwestycję od wielu lat. Tym razem nie mówimy o stercie blachy falistej ale o Centrum handlowym zbliżonym do łódzkiej Manufaktury. Poza stanowiskami handlowymi znajdą się tu również punkty gastronomiczne oraz kilka sal kinowych.
- Podobno miasto straci dochody pochodzące z miejskiego targowiska i nie zdoła ich zrekompensować przychód z tytułu podatku od nieruchomości od Galerii Handlowej.
- Nic podobnego. W chwili obecnej przychód z targowiska to około 2 miliony złotych. Co najmniej ¼ pochłania jego obsługa. Tereny Mazovii, biorąc pod uwagę stawkę podatku od nieruchomości i powierzchnię, dają miastu około 300 tysięcy rocznie. A to tylko teren, gdy do tego dojdą budynki kwota ta wzrośnie do ponad miliona złotych. Proszę zwrócić uwagę, że inwestor od trzech lat płaci u nas podatki nie mając możliwości inwestowania. To nie jest normalna sytuacja. Wracając jednak do pytania o przychody miasta raczej bym się tu nie martwił.
- A przychody z innego tytułu np. udziału w podatku dochodowym?
- Trudno powiedzieć. Należałoby sprawdzić ilu handlowców na targowisku jest na ryczałtach ewidencjonowanych trudnych do zweryfikowania przez Urzędy Skarbowe.
- Radny Węgrzynowski straszył na ostatniej sesji upadkiem drobnego handlu w mieście, przytoczył szereg argumentów, które przynajmniej w części wydają się być słuszne.
- Przypomina mi się pewne Stowarzyszenie, które 10 lat temu używało podobnych argumentów. Pan redaktor zapewne również pamięta, ponieważ był autorem większości z nich. Z tym, że jednak świat wokół nas się zmienia. To co było słuszne i aktualne kiedyś, niekoniecznie musi być teraz. Nie można tkwić w tym samym miejscu wiecznie. Jeśli przedsiębiorca się nie rozwija to traci i cofa się, co w konsekwencji prowadzić musi do jego upadku. Ale nie należy tego wiązać w sposób bezpośredni z powstaniem centrum handlowego.
- A z czym?
- Z brakiem umiejętności przystosowawczych. W moim odczuciu marnowany jest czas na walkę z przyszłą, hipotetyczną konkurencją, zamiast na myślenie o dostosowaniu własnej działalności do nowych warunków. Galeria powinna być stymulatorem rozwoju naszych handlowców. Mam wrażenie, że wciąż nie są u nas wykorzystywane nawet te naturalne atuty, które są w zasięgu ręki.
- Jakiego rodzaju na przykład?
- Na przykład bezpośredni, codzienny kontakt z klientem w sklepach osiedlowych. W niektórych sklepach trafia się na prawdziwie fachową obsługę, gdzie klient nie jest intruzem a jest rozpoznawalny. Gdzie sprzedawca zna preferencje klienta i wie jaki produkt mu zaoferować, by był zadowolony. Gdzie czujemy się jak w domu. To są atuty, których wiele osób nie potrafi wykorzystać.
- To nie jest tylko wina kupców. Mimo, że wiele mówi się o bezrobociu to tak naprawdę brak osób nie tylko chętnych do pracy ale nawet do niej przygotowanych. Dzisiejszy handel w sklepach należących do sieci przypomina raczej pracę magazyniera niż sprzedawcy. Tu ważniejsze jest rozmieszczenie towaru niż bezpośredni kontakt z klientem.
- To prawda. Kiedyś istniały u nas szkoły handlowe o różnym poziomie. Szkoliły sprzedawców. Uczono technik sprzedaży, ekspozycji, reklamy a nawet rachunkowości. Zostały zlikwidowane, bo podobno nie cieszyły się zainteresowaniem młodzieży. Tymczasem może warto było spróbować tak skonstruować ofertę kształcenia, by stanowiła nowoczesną szkołę kupiecką o profilu ponadgimnazjalnym. Szkołę, gdzie kształciłoby się nie tylko teoretycznie ale i praktycznie. Szkołę, z której absolwenci trafiali by na różne szczeble handlowej kariery, od sprzedawcy i przedstawiciela handlowego do dyrektora, czy prezesa firmy włącznie. Najzdolniejsi kontynuowaliby naukę na studiach. Inna sprawa to poziom wynagradzania ale on dotyczy w takim samym stopniu firm handlowych jak i chociażby budowlanych.
- Podsumowując, handel jest zagrożony na tyle na ile sam sobie zagraża?
- Na tyle na ile jest mało elastyczny. Stara zasada mówi: gdy nie możesz z kimś walczyć spróbuj się z nim zaprzyjaźnić. Moim zdaniem kupcy z targowiska powinni wykorzystać swoje położenie w ciągu komunikacyjnym prowadzącym w stronę bulwarów i dalej kładką do Centrum Handlowego. Uwzględnić też należy segmentację rynku i preferencje nabywców. Z całą pewnością klient z bazaru nie zniknie. Pojawi się natomiast nowa oferta lokali handlowych. Być może niektórzy przedsiębiorcy zechcą przenieść swoją działalność z Placu Narutowicza w inne miejsca.
- Co dalej z Galerią „Mazovia”?
- Wniosek zgłoszony przez radnego Iwanickiego i przegłosowany przez Radę zawierał błąd, wracamy więc do głosowania na sesji 7 stycznia. Liczymy, że publikacje prasowe wpłyną na sposób postrzegania sprawy przez radnych.
Z wiceprezydentem Tomaszowa Mazowieckiego, Grzegorzem Haraśnym, rozmawiał Mariusz Strzępek
Napisz komentarz
Komentarze