- Na ostatnią sesję Rady Powiatu przygotował Pan interesującą i efektowną prezentację dotyczącą sprzedaży przez Powiat nieruchomości przy ulicy Nowowiejskiej. Co skłoniło Pana do zajęcia się tym tematem?
W ubiegłym roku poruszałem ten temat w czasie jednej z sesji. Już wtedy kwestia sprzedaży działki przy ul. Nowowiejskiej wydawała mi się dziwną. Wtedy pan Jacek Kowalewski zarzucił mi, że szukam taniej sensacji, zadając pytania dla publicznego poklasku. Dlatego przez ostatni rok śledziłem uważnie losy nieruchomości, którą powiat sprzedał. Dzisiaj mogę powiedzieć, że moje przypuszczenia okazały się słuszne.
- Jakiego rodzaju były to przypuszczenia?
Tego rodzaju, że Powiat sprzedając na terenie zalewowym nieruchomość stracił na tej transakcji. Nabywca zapłacił stosunkowo nieduże pieniądze za bardzo atrakcyjny teren w centrum miasta. W przetargu startował tylko jeden oferent i nic dziwnego, bo żaden rozsądny inwestor nie kupi terenu, na którym nie wolno nic wybudować. Chyba nikt nie ma aż tak dużo pieniędzy, by je wyrzucać w błoto zarówno w sensie dosłownym, jak i przenośni.
- Jaka to była kwota?
Było to 293 270,00 złotych za ponad 11 tysięcy metrów kwadratowych. Metr kosztował więc nabywcę ok. 26 złotych.
- 300 tysięcy złotych to niezbyt duża pozycja w budżecie Powiatu.
Nie była to kwota wysoka. Właśnie w tym rzecz, że mogła być dużo wyższa. W okresie, gdy sprzedawano ten teren, ceny kształtowały się inaczej. Ten sam inwestor kupował od miasta działki w cenie około 130 złotych za metr kwadratowy przy ulicy Nadrzecznej a więc w bliskim sąsiedztwie terenu o którym mówimy. Chyba nawet tamto położenie było mniej atrakcyjne niż ulica Nowowiejska.
- Dlaczego Zarząd Powiatu zdecydował się na sprzedaż tej nieruchomości?
Z dokumentów, jakie posiadam wynika, że Powiat wielokrotnie występował do Miasta o zmianę przeznaczenia gruntów. Widocznie władze powiatu widziały potrzebę zbycia nieruchomości dla zasilenia budżetu powiatu. Wszyscy mieli świadomość, że istnieje różnica w cenie terenów budowlanych i zalewowych. Stąd wnioski składane przez poprzedniego Starostę Andrzeja Barańskiego do Prezydenta Miasta o przekształcenie tego terenu.
- Za każdym razem odmownie. Z tego, co jest mi wiadomo istnieją opracowania i opinie stwierdzające, iż zmiana przeznaczenia terenu byłaby bezcelowa. W dodatku są to opinie podmiotów zewnętrznych, nie powiązanych z miastem i powiatem.
To prawda. Te argumenty przytoczono już w przypadku pierwszego wniosku. Wspomniano, że teren położony jest w dolinie rzeki Wolbórki, w głównym korytarzu ekologicznym miasta i uzupełnianie zabudowy w dolinach rzek, a szczególnie na terenach zalewowych jest niewłaściwe. Są to opinie dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie oraz dyrektora Wojewódzkiego Wydziału Rozwoju Regionalnego. Mimo tak przekonywających argumentów, Zarząd uporczywie co roku, wnosił o zmianę warunków zagospodarowania terenu i za każdym razem bezskutecznie.
- Kiedy wnioskowano ostatni raz?
Było to w lutym 2007 roku. W tym wypadku prezydent również negatywnie rozpatrzył wniosek uzasadniając, iż cyt."wielce problematyczne, a wręcz nie uzasadnione, jest włączenie w ten teren funkcji mieszkalnictwa. Mieszanie funkcji może rodzić w przyszłości konflikty społeczne". Moim zdaniem była to odpowiedź jak najbardziej słuszna. Wystarczy przypomnieć sobie jakie problemy nie tak dawno temu mieli mieszkańcy ulic położonych w sąsiedztwie rzeki Wolbórki i Czarnej. Teren jest taki, jaki jest. Natura jest nieprzewidywalna. Jeśli nie w tym roku, to w przyszłości, rzeka może wystąpić z brzegów i mieszkańcy będą mieli poważny problem. Poszkodowani będą wówczas występować z wszelkimi roszczeniami do władz miasta, a nie do dewelopera, który bloki budował.
- Jak to się stało, że ostatecznie przekształcono grunty na budowlane?
Okazało się, że gdzie Powiat nie może, tam może ktoś inny. Przedsiębiorca wystąpił o warunki zabudowy i je otrzymał. Dlaczego były one niezgodne z wcześniej obowiązującym studium i planem zagospodarowania przestrzennego na to pytanie chcielibyśmy właśnie uzyskać odpowiedź od prezydenta miasta. Powiatowi nie udawało się prze kilka lat. Deweloper zmienił przeznaczenie terenu tuż po jego zakupie. W tym wypadku zasadnym jest pytanie, czy miał znaczenie fakt, że deweloper jest równocześnie przewodniczącym Rady Miejskiej? Poza tym należałoby w tej sprawie postawić inne bardzo poważne pytania.
- Z tego co wiem Zarząd Powiatu już wystąpił z zapytaniem w tej sprawie do prezydenta miasta. Jak pan myśli jaka będzie odpowiedź?
Tak owszem Zarząd wystąpił z zapytaniem do prezydenta, po interpelacji, którą złożyłem na ostatniej sesji, a przyzna Pan, że budowa jest mocno zaawansowana i trudno zrozumieć, że do tego momentu nikt z Zarządu powiatu nie zainteresował się tą sprawą. Jeśli zaś chodzi o odpowiedź to jest ona trudna do przewidzenia. Wiem natomiast jakie konsekwencje decyzji władz miasta poniósł Powiat?
- Konsekwencje?
Tak, ponieważ uważam, że powiat stracił znaczną kwotę pieniędzy, która w ten sposób trafiła do kieszeni dewelopera. Ta strata to ok. 1 200 000 złotych. Jest to kwota niebagatelna, którą można było przeznaczyć na inwestycje.
- Jakie więc działania powinien podjąć Zarząd Powiatu w tej sprawie niezależnie od treści odpowiedzi prezydenta Zagozdona.
Starosta, jako osoba reprezentująca Powiat, powinien wystąpić o zbadanie tej sprawy. Bez względu na to jaka będzie odpowiedź prezydenta, bezspornym pozostaje fakt, iż na terenie będącym do niedawna zalewowym dziś powstają bloki mieszkalne.
- Do kogo?
Do odpowiednich organów, które badają tego typu sprawy, w tym również do prokuratury. Problem jest bulwersujący, wymagający bezwzględnie wyjaśnienia.
- Podejrzewa pan, że mamy tu do czynienia z jakimś czynem regulowanym przez Kodeks Karny?
Moim zdaniem należy wyjaśnić czy, wyczerpano znamiona przestępstwa. Władze powiatu winny uczynić wszystko, by sprawa została do końca wyjaśniona.
- Wspominał Pan także o słynnym rejsie po Morzu Śródziemnym. Rejs jachtem Zenona Łaskiego, czyli właściciela firmy Ezbud - Interster, na który zostali zaproszeni starosta Kagankiewicz oraz prezydent Zagozdon. Myśli pan, że ta wycieczka ma jakiś związek z tą sprawą.
Przykład słynnego rejsu to przede wszystkim kwestia standardów sprawowania władzy. Moim zdaniem udział najważniejszych osób w mieście i powiecie w rejsie organizowanym przez przedsiębiorcę żywo zainteresowanego majątkiem samorządów jest nieetyczne. Myślę, że to również powinno zostać zbadane, czy nie doszło w ten sposób do zrealizowania znamion przestępstwa korupcji. Wiele osób wyobraża sobie korupcję jako przekazywanie koperty z ręki do ręki. Tymczasem korupcja - o ile się nie mylę, to również przyjmowanie innych korzyści osobistych.
- Załóżmy, że Zarząd Powiatu uzna wyjaśnienia prezydenta za wystarczające i postanowi, że nie będzie składać żadnych zawiadomień.
Zapoznamy się z wyjaśnieniami i podejmiemy odpowiednie kroki. Jestem bardzo ciekaw uzasadnienia tej absurdalnej decyzji.
- Dziękuję za rozmowę
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze