Pierwszy pożar był prawdziwym wyzwaniem dla strażaków. Musieli ugasić około 7 hektarów lasu w trudno dostępnym terenie. Akcja trwała ponad 15 godzin. Pożar pojawił się wczoraj przed godziną 14 i szybko się rozprzestrzeniał. Pracownicy jednostki Państwowej Straży Pożarnej w Tomaszowie, a także ochotnicy z ochotniczych jednostek zeszłej nocy nie zmrużyli oka. W gaszeniu pomagał im śmigłowiec.
- W akcji pod Żelechlinkiem brały udział 3 zastępy PSP oraz 15 OSP. W sumie las ratowało prawie 100 osób – mówi zmęczonym głosem młodszy brygadier Marcin Dulas, rzecznik Powiatowej Straży Pożarnej. – Mamy obecnie straszną suszę i zarówno lasy jak i trawy zajmują się momentalnie – dodaje.
Pożar lasu, który wybuchł dzisiaj koło Wykna, zostawił z kolei po sobie spalone 3 hektary poszycia leśnego. Walczyło z nim 14 zastępów straży, w tym 11 OSP. Strażacy stłumili ogień w 4 godziny wykorzystując do tego 40 000 litrów wody.
Trudna i męcząca walka z ogniem trwa również na terenie Tomaszowa, gdzie płoną wyschnięte trawy. Do pożarów zwykle dochodzi wzdłuż torowisk. Pola zajmują się od iskier, które wydobywają się spod kół hamującego pociągu, ale nie tylko. Również lekkomyślni ludzie często przyczyniają się w nieodpowiedzialny sposób do wzniecania pożarów wyrzucając niedopałki papierosów przez okna pociągów lub samochodów.
W lasach jest bardzo sucho. Od wielu dni nie spadła ani kropla deszczu. Strażacy apelują do wszystkich o rozwagę.
Patrz również:
Spłonąć żywcem
Napisz komentarz
Komentarze