Mijają minuty, czasem godziny. Wiele czytałam o odchodzeniu, zawsze się tego bałam, tego czasu kiedy przychodzi zaduma. Zastanawiam się więc nieśpiesznie nad życiem, chorobą, nad tymi, którzy opiekują się chorym. Nie, nie chorym pacjentem, chorym najbliższym. Mężem, żoną, dzieckiem, przyjacielem… Czy to bezwzględna miłość, wyzwanie, cierpienie, problem, zadanie do wykonania, troska, poświęcenie, litość, co to do cholery jest?
O chorym systemie zdrowia nie myślę chociaż leci setka niecenzuralnych codziennie bo to zwyczajnie drabina bez szczebli, nie to nie są ruchome schody, winda, czy chociaż zwyczajne takie ze stopniami. Doświadczanie systemu ubogaca psychikę, uczy kombinatorstwa, kłamstwa, upokarzania się, bezwzględności, chamstwa i wszystkiego co najgorsze. I pomyśleć , uczymy się tego za własne pieniądze. A jak nie mamy oszczędności, albo tzw. kasy na kupce nie uczy niczego więcej niż wegetacji w bólu i cierpieniu bez możliwości pomocy.
Taka bezsilność jest chyba najgorszym co może spotkać, współpacjenta. Tak współpacjenta może dziwne to słowo, ale dziś wiem na pewno, że opiekun osoby chorej tak się powinien nazywać i tak powinien być traktowany. Ten opiekun dźwiga na swoim krzyżu nie tylko w przenośni cały ten syf, który nazywa się pięknie chorobą osoby najbliższej. Odbija się to na jego ciele i duszy, odbija najpierw chorobą, a potem czkawką, bo system tego nie ogarnia.
Nie daje żadnego wsparcia oprócz lekcji życia i pokory, albo inaczej frustracji i nienawiści. Choroba osoby najbliższej co cały chiński wachlarz uczuć wszelakich, których nie da się ominąć. Do chorego systemu opieki zdrowotnej wrócę kiedyś jak będę na to gotowa, dziś nie jestem bo nie ma tylu słów na k, ch i innych, które by sprawnie to opisały. Dwa dni zadumy przedwczoraj i wczoraj rozpaliły moją wewnętrzną potrzebę pisania o czymś co jest bliskie mojemu ciału jak koronkowe majteczki.
Tak koronka jest delikatna, piękna, nie można jej prac w pralce bo szybko się niszczy, jest też droga jak jej jakość wysoka. Owszem wygląda pięknie, ale kosztuje sporo, jest niewygodna i nie zdrowa. Zwykle podoba się ludziom, którzy się zachwycają nią , albo zwyczajnie jej zazdroszczą, szczególnie jak pupa niczego sobie. Może to irracjonalne porównanie, ale te obserwacje chorego nazwę koronkowymi , nie tylko od koronkowych majtek, ale i od koronek jako modlitwy polegającej na powtarzaniu w określony sposób i określoną liczbę razy różnych modlitw. Obserwacje i doświadczanie chorego to codzienne powtarzające się czynności , powtarza się je w określony sposób i określoną liczbę razy i ktoś to zwyczajnie robi.
Zwyczajnie myje, zmienia pampersy, smaruje, oklepuje, masuje, karmi, poi, podaje leki, pierze, gotuje, sprząta przez 24 godziny na dobę. Do tego mota się między szpitalami, lekarzami i poznawaniem wampirycznego systemu zdrowia, który wypija krew i kasę. Trzeba zrobić zakupy, być cierpliwym, uśmiechniętym i próbować żyć normalnie. Fajnie jak obiekt do opieki jest uroczym i słodkim dzieckiem, które nie choruje i chętnych do pomocy cała armia. Ale chory bliski nie jest miły i nie pachnie mlekiem i migdałową oliwką.
Ale wracając do meritum, a więc do majtek, czyli tego co najbliższe ciału chociaż bywa niewygodne. Otoczenie podziwia wytrwałość opiekuna i lituje się nad cierpiącym chorym, a dopiero jak doświadczy na własnej skórze drapiącej koroneczki wie jak ją odmawiać. Ale w takim doświadczaniu najciekawszym jest obserwowanie otoczenia, zmieniających się jak pory roku ludzi, którzy są przy tobie jak jest dobra aura, jak zima nadchodzi chowają się bo lubią ciepło. Prawdziwi przyjaciele zostają jest ich niewielu i zwyżka wiedzą kiedy mnie nakarmić „ciepłym obiadem” bo nie o jedzenie tu chodzi, ale czasem o … A ja dalej siedzę obok chorego i próbuję doświadczać każdej chwili cierpienia w nadziei, że mogę żyć z uśmiechem i radością bo to przecież tylko sen na jawie.
[reklama2]
Napisz komentarz
Komentarze