To, że rządowy program okazał się "ściemą", to problem Prezydenta Tomaszowa Mazowieckiego? Może by i był... ale gdyby nie udało się załatwić pieniędzy gdzieś indziej. A tak mamy partyjniackie wystąpienie. Oczywiście można takich argumentów używać, ale mają one charakter stricte publicystyczny i nadają się na polityczny felieton (zapraszam do publikacji na łamach NT). Trudno się dziwić, że Marcin Witko, jak sam powiedział miał problem z utrzymaniem nerwów na wodzy. Nie udało się pieniędzy "wyrwać" tu, facet pojechał i załatwił je gdzieś indziej. O co więc biega? Czy to źle? Dostać klapsa za pracę i zaangażowanie nie jest czymś miłym.
Runda trzecia - kobieta emocjonalną jest
Radnego Witczaka broniła Barbara Klatka. Stwierdziła (nie bez racji), że radny ma prawo zadawać pytania i że Prezydent niesprawiedliwie zarzuca radnym opozycji złą wolę. Obiecała, że przygotuje zestawienie, w którym przedstawi, w których uchwałach samorządowcy PO byli za. Wszystko pięknie, tylko.... po co? Czy to nie szkoda czasu, na tworzenie tabelek? Przecież wyniki głosowań są ogólniedostępne na stronie internetowej magistratu. Czy nie bardziej wartościowe byłobty przygotowanie jakiegoś ciekawego programu i zgłoszenie go chociażby z wykorzystaniem obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej? Chętnie osobiście pomogę. Dyskusja o budżecie, a para, jak zwykle idzie w gwizdek. Ludzie na Strzeleckiej za głowy się łapią, kiedy słuchają, jak jedni drugim zarzucają emocjonalność.
Runda czwarta - sinice prosto z kranu
Nie wszystko musi budzić emocje, ale kiedy się już je obudzi, to trudno nad nimi zapanować. Zgodnie z zasadą, że kto sieje wiaatr, ten zbiera burzę. Radny Piotr Kucharski zaproponował aby wodę, która płynie z naszych kranów zbadać na obecność neurotoksyn i cyjanotoksyn. Ma to związek z tym, że do miejskiej sieci wodociągowej trafia woda z Pilicy, a więc z Zalewu Sulejowskiego, w którym następuje masowy zakwit sinic.
Problem jest bardzo ważny i nie powinien budzić jakiś większych kontrowersji. Zdrowie mieszkańców jest przecież najważniejsze. Piszę to również, jako szef powiatowej komisji Zdrowia. Koszty jakie ponosimy na leczenie różnego rodzaju dolegliwosci (w tym związanych z chorobami nowotworowymi) są niewspółmierne do ceny badań toksykologicznych. Chyba nie warto "odbijać piłeczki" w stronę właściciela dostawcy wody, a więc miasta Łódź. Sprawdźmy to po prostu sami, za pomocą niezależnych laboratoriów.
Czy warto wieść tu spór o charakterze politycznym. Nie wydaje mi się to konieczne. Efekt jest taki, że Przewodniczący Rady przedstawił pod głosowanie inny wniosek, niż ten jaki został złozony i głosowanie należało powtórzyć. Zabawne jest to, że Kucharski swoim wnioskiem naraził się nie tylko w Radzie Miejskiej ale też władzom własnej partii, której szefem struktur wojewódzkich jest Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi. Po publikacji artykułu z ubiegłego tygodnia miałem dziesiątki telefonów a w łódzkim magistracie się zagotowało i wrząca nie była bynajmniej woda w elektrycznym czajniku. Łódź, która wszędzie chwali się jakością swojej wody, dostała "prztyczka" w nos.
Runda piąta - doprowadzić w "kajdankach"
Piotr Kucharski zdenerwował się nie na żarty. Zauważył, że na sali obrad brakuje Cezarego Krawczyka i Kazimierza Barana. Równocześnie wpadli mu oni w oko w bezpośredniej transmisji na naszym portalu, którą prowadziliśmy z Placu Kościuszki. Obejmowała ona konferencję prasową Jarosława Gowina, w czasie której prezentował on kandydatów na posłów swojej partii w naszym okręgu. Dwójka miejskich radnych "robiła" tam za tło. Kucharskiego to oburzyło. Zażądał, by radnych na salę obrad doprowadziła (wzorem straży marszałkowskiej) Straż Miejska.
Napisz komentarz
Komentarze