Pytam więc: po co było rozwiązywać umowę z konsorcjum internistów? Pytam o to, jako przeciwnik ich powoływania (ale to osobny temat). Oficjalnym powodem były wysokie koszty i chęć ich ograniczenia. Cóż... oddział przyniósł w pierwszej połowie tego roku 200 tysięcy złotych zysku i o ile dobrze pamiętam milion złotych "nadwykonań". Inne oddziały w tym czasie odnotowywały po kilkaset tysięcy strat. Czy to nie zabawne? W normalnych firmach przyglądamy się na początek działalnościom, które generują straty. W TCZ zrobiliśmy odwrotnie. Na koniec roku zweryfikujemy jaki był faktyczny poziom oszczędności, ale już dzisiaj można chyba zaryzykować stwierdzenie, że będzie znikomy lub koszty obsługi wzrosną. Wynagrodzenie samego ordynatora sięga z tego co słyszę 35 tysięcy złotych.
Nieoficjalnie wiadomo jednak, że w TCZ znajdują się osoby, którym przeszkadzał w Tomaszowie... Słomka. Robili więc wszystko, by jak najszybciej się doktora pozbyć. Teraz my wszyscy będziemy płacić za to rachunki. najgorsze jednak jest to, że za to "sobiepaństwo" zapłacą pacjenci. Poniżej przykład.
Wczoraj nikt się od rana nie zainteresował mamą. Opatrunki przesiąknięte, nogi jak balony, bo siedzi nie może sama się położyć ani wstać bo łóżko bardzo wysokie. Pielęgniarki nie mają czasu. Nie można o nic poprosić. Pani obok zrobiła w pampersa. Trzy godziny tak leżała. Mówiłam trzy razy ale żadna nie miała czasu. O 21 wyszłam stamtąd, więc być może spała w tych odchodach. Kobieta 92 lata.
To jednak nie koniec problemów. Kolejne szpital ma na SOR-ze. Z obecnym koordynatorem nikt nie chce pracować, a on sam co chwilę przynosi kolejne wypowiedzenia. Wypowiedzenie złożył też szef Centrum Diagnostyki Obrazowej. Tu akurat ze względu na stan zdrowia, ale władze powiatu przekonają się teraz, jak bardzo na rynku brakuje radiologów.
Jeśli nie rozpoczniemy działań na oddziale psychiatrycznym poprawiających warunki przebywania pacjentów, za chwilę odejdą i stamtąd lekarze. W karetkach pogotowia nie ma kto jeździć.
A my...? Tkwimy w upojnych objęciach wyborczego karnawału. Zamiast pożary gasić, niczym strażak - piroman rozpalamy kolejne. Lecimy Tupolewem we mgle, urządzenia naprowadzające działają ale są lekceważone przez pilotów. Do tego uczynni koledzy ścieżkę podejścia obsadzają kolejnymi brzozami. Pull up... pull up.... I na koniec ciśnie się na usta ostatnie słowo, jakie usłyszeliśmy w nagraniach z prezydenckiego samolotu, "k.....". Reszta jest milczeniem....
Napisz komentarz
Komentarze