Rozszerzanie diety… Temat niby oczywisty, a jednak funkcjonuje w nim tyle mitów… Jedni sugerują rozszerzać dietę już po czwartym miesiącu życia dziecka, inni dopiero po szóstym. Bywają i tacy, co zalecają podawać niemowlęciu soczki czy warzywa już po 3 miesiącu. Jakby tego było mało, na opakowaniach gotowych produktów można zobaczyć informację o tym, że dana kaszka czy obiadek przeznaczone są dla dzieci, które ukończyły 4 miesiąc życia. Skoro tak mówią i piszą, rodzice widzą zielone światło i przystępują do dzieła- zaczynają podawać dziecku posiłki stałe. Niestety częściej okazuje się, że robią to za wcześnie niż w odpowiednim dla dziecka momencie. Dlatego o to, jak i kiedy rozszerzać dietę zapytałam Małgorzatę Jackowską- dietetyczkę dla mam i dzieci, dyplomowaną promotorkę karmienia piersią, doulę, autorkę bloga www.malgorzatajackowska.com
Natalia Jaborska- Bieniek: Najczęściej słyszy się o rozszerzaniu diety zbyt wcześnie. Powiedz, proszę, kiedy jest odpowiedni czas na proponowanie niemowlęciu nowych posiłków?
Małgorzata Jackowska: Według aktualnej wiedzy najlepszy czas na to jest wtedy, kiedy dziecko ma OKOŁO pół roku, siedzi stabilnie z podparciem lub bez podparcia (u takich maluchów to zwykle jednak z podparciem) i nie wypycha językiem jedzenia, które mu proponujemy na łyżeczce (jeśli wybieramy karmienie łyżeczką na początku rozszerzania diety). To są sygnały świadczące o fizycznej gotowości dziecka do rozpoczęcia rozszerzania diety, a te fizyczne objawy zwykle wynikają z tego, że cały organizm malucha jest na nowe posiłki gotowy – jego układ pokarmowy, odpornościowy oraz aparat mowy, czyli buzia. Można trafić na wytyczne mówiące o tym, że rozszerzanie diety należy rozpocząć po 4 miesiącu życia dziecka, ale tak naprawdę badania naukowe pokazują, że jest to granica bezpieczeństwa, a nie konieczny moment do rozpoczęcia rozszerzania diety. To znaczy, że podawanie stałych posiłków przed końcem 4 miesiąca (17 tygodni) wiąże się z wyższym ryzykiem wystąpienia u dziecka chorób w przyszłości, w tym alergii albo niedożywienia ze względu na zamianę pełnowartościowego mleka na produkty stałe, które mogą nie dostarczyć wystarczającej ilości składników odżywczych dobrze przyswajalnych w tym wieku. Rozszerzanie diety powinno się więc zacząć raczej wtedy, kiedy dziecko ma „około pół roku” i nie wcześniej niż gdy skończy 17 tygodni. Na ten temat mam dwa teksty na blogu: TUTAJ oraz TUTAJ.
Czyli tak naprawdę najbezpieczniej jest poczekać do ukończenia przez dziecko 6 miesiąca życia. W takim razie czy jest jakaś różnica, jeśli chodzi o czas wprowadzania posiłków stałych dla dzieci karmionych piersią i mlekiem modyfikowanym? Pediatrzy w dalszym ciągu nierzadko proponują, aby podawać dzieciom karmionym mieszanką mlekozastępczą nowe produkty już około 4 miesiąca życia.
Nie Zalecenia Europejskiego Towarzystwa Gastroenterologii Hepatologii i Żywienia Dzieci (ESPGHAN 2017) mówią o tym wyraźnie – zalecenia są takie same dla dzieci karmionych piersią i karmionych mlekiem modyfikowanym.
Oby twoje słowa przekonały niedowiarków Wyżej wspomniałaś o ryzyku zbyt wczesnego rozszerzenia diety dziecka. Czy istnieją jakieś badania czy doniesienia, że zbyt późne rozszerzanie diety dziecka może również szkodzić?
WHO w swoich zaleceniach przestrzega przed zbyt długim zwlekaniem z rozszerzaniem diety – może to spowodować późniejsze trudności w akceptacji nowych smaków i konsystencji, a w skrajnej sytuacji doprowadzić do niedoboru niektórych składników odżywczych, szczególnie żelaza. Dlatego dobrze jest zacząć rozszerzanie diety, kiedy dziecko ma około pół roku. Nie musi zjadać zawrotnych ilości – ważne, żeby miało okazję poznawać jedzenie, widzieć je, dotykać, próbować. Nie chodzi o ilość, a raczej o doświadczanie i naukę.
Dziś bardzo popularną metodą jest metoda BLW. Coraz częściej krytykuje się karmienie łyżeczką. Czy to ma aż takie znaczenie, którą metodę żywienia wybierzemy?
Jestem fanką BLW i bardzo polecam ten sposób rozszerzania diety (a dlaczego opowiedziałam TUTAJ. Wiem, że nie wszyscy rodzice chcą z tej metody korzystać. Myślę, że karmienie łyżeczką nie jest krytykowane, to raczej kwestia niestety dość popularnych w internecie przepychanek, która metoda wychowawcza jest „lepsza” (tych tematów jest mnóstwo w rodzicielskim świecie i nie dotyczą tylko karmienia dzieci). Dla mnie ważne jest, żeby karmienie dziecka było dla całej rodziny jak najmniej stresującym przeżyciem, a jednocześnie, żeby wspierało naukę i dobre nawyki żywieniowe. Ważne jest dla mnie, że nawet jeśli nie chcemy stosować BLW, to musimy pamiętać o tym, że podawanie kawałków do samodzielnego jedzenia to nie tylko BLW, a element tradycyjnego rozszerzania diety! Według zaleceń (wszystkich) kawałki do samodzielnego jedzenia, pokarmy z rodzinnego stołu (zdrowe i bezpieczne dla dziecka) oraz posiłki o urozmaiconej konsystencji (nie tylko gładkie papki) powinny być podawane nie później niż w 8-9 miesiącu życia malucha. Jeśli dziecko siedzi stabilnie i wyciąga ręce po jedzenie, które przed nim leży, to spokojnie można zacząć mu podawać np. miękkie owoce i warzywa, pieczywo, gotowane mięso, rybę itp. – generalnie produkty, które łatwo daje się rozgnieść dziąsłami. To ważna stymulacja dla mięśni twarzy oraz nauki żucia i gryzienia. Bez tego doświadczenia dziecko może mieć w przyszłości problemy logopedyczne, a więc np. problemy z nauką mówienia.
Sama zaznaczyłaś, że wiesz, że nie każdy rodzic chce stosować metodę BLW. Domyślam się, że jedną z obaw jest możliwość zadławienia się pokarmem. Jak oswoić strach przy tej metodzie? Masz jakieś fajne rady? Sama przez to przechodziłam przy rozszerzaniu diety dziecka i często miałam duszę na ramieniu, patrząc jak synek niezdarnie próbuje poradzić sobie z jakimś produktem… Mąż nierzadko opuszczał kuchnię, bo jak twierdził, to nie na jego nerwy.
Długo by pisać. Domyślam się, że najbardziej obawiamy się zakrztuszenia – ale musimy pamiętać o tym, że niemowlęta mają sprawnie działający odruch wymiotny, który pojawia się, kiedy dziecko ma jedzenie jeszcze w buzi (nie w gardle jak u starszych dzieci i dorosłych), który chroni je przed niebezpiecznym zadławieniem. Ważne jest, żeby jedzenie kawałków odbywało się zawsze w pozycji siedzącej, żeby dziecko samo sięgało po jedzenie i wkładało je do ust i żeby nie wkładać mu kawałków jedzenia do buzi. Więcej na ten temat pisałam TUTAJ, TUTAJ , TUTAJ.
Czyli popularne karmienie w leżaczku/bujaczku/ foteliku samochodowym odpada?
Jeśli zaczynamy podawać posiłki inne niż mleko zanim dziecko jest w stanie utrzymać stabilną siedzącą pozycję, to powinno dostawać tylko gładkie przeciery. Inaczej ryzykujemy, że się zakrztusi. A więc jeśli podajemy posiłki w pozycji odchylonej, to nie powinny to być kawałki ani grudki, a gładki, raczej półpłynny przecier.
Przejdźmy zatem do samego żywienia. W jakiej kolejności wprowadzać dziecku produkty? Które proponować na początek? A może nie ma to większego znaczenia?
Nie ma sztywnej „listy”. Ważne, żeby często podawać produkty, które mają dużą gęstość odżywczą (dużo wartości odżywczych nawet w niewielkiej porcji). Fajnie, jeśli są dobrym źródłem żelaza (mięso, ryby, jajka, nasiona roślin strączkowych, produkty zbożowe pełnoziarniste, ciemnozielone warzywa, mielone nasiona i orzechy – tak, tak, można je dodawać do posiłków ). Poza tym jest duża dowolność. Mogą to być produkty, które na co dzień jadacie w domu, sezonowe, mało przetworzone. Bez dodatku soli i cukru.
Natalia Jaborska- Bieniek: Bardzo często słyszę od mam, ale także od przedstawicieli służby zdrowia, o tym, jak oswajać dziecko z glutenem. Czy to nie jest jeden z mitów, że należy to robić bardzo ostrożnie i stopniowo?
Małgorzata Jackowska: Od kilku lat już wiadomo, że nie ma potrzeby wprowadzać glutenu w jakiś specjalny sposób. Podobnie jak wszystkie inne nowości dobrze jest podawać produkty zawierające gluten w małych ilościach i stopniowo wprowadzać kolejne. Ale nie trzeba gotować pół łyżeczki kaszy manny i rozrabiać jej w swoim mleku, wprowadzając od czwartego miesiąca itd. O wprowadzeniu glutenu i aktualnych zaleceniach pisałam TUTAJ (nadal aktualne!)
Jeśli chodzi o gluten, moje przypuszczenia się potwierdziły Co możesz powiedzieć na temat produktów alergizujących? Które do nich należą i czy rzeczywiście wypada do nich podejść ze szczególną ostrożnością?
Jeśli podejrzewamy u naszego dziecka jakieś alergie pokarmowe, to można potraktować produkty potencjalnie alergizujące z „ostrożnością”, to znaczy na przykład wprowadzać je co kilka dni, a nie podawać codziennie. Jeśli wiemy, że dziecko ma alergię pokarmową już w czasie, kiedy jest karmione wyłącznie mlekiem, to wprowadzanie alergenu dobrze jest ustalić z alergologiem, o ile to tylko możliwe. Natomiast, jeśli nasze dziecko jest zdrowe i nie ma powodu spodziewać się po nim reakcji alergicznej, to powinniśmy wprowadzać do jego diety wszystkie produkty niezależnie od tego, czy są potencjalnie bardziej czy mniej alergizujące – ważne, żeby to robić, bo dzięki temu układ odpornościowy dziecka może ćwiczyć reagowanie na obce białka z pokarmów. Podobnie powinniśmy postępować, gdy dziecko jest karmione wyłącznie piersią i jeść produkty nawet uważane za „alergeny”.
BLW zakłada między innymi jadanie wszystkiego od początku. Czy są wobec tego produkty, których należy unikać na początku rozszerzania diety?
BLW przede wszystkim zakłada, że dziecko od początku je samodzielnie. Uczy się z czasem coraz sprawniejszego manipulowania jedzeniem, chwytania, żucia go itd. To, jakie produkty mu podajemy stosując BLW, to raczej pochodna tego, jakie produkty i dania będzie maluchowi wygodnie chwytać i żuć, a nie „założenie BLW”. Niezależnie od metody rozszerzania diety w pierwszym roku życia dzieci nie powinny dostawać posiłków z dodatkiem soli i cukru (oraz innych słodzideł). Unikamy też produktów wysoko przetworzonych – pieczywa cukierniczego, czipsów, fast foodów itd. Raczej nie dawałabym maluchom posiłków smażonych w dużej ilości tłuszczu – kotletów, placków itd. Smażenie z małą ilością dobrej jakości oliwy czy oleju rzepakowego (bardziej duszenie) albo na suchej patelni można powoli wprowadzić i stosować co jakiś czas, ale duża ilość długo smażonego tłuszczu nie jest wskazana (zresztą u dorosłych też tego nie polecam za często). Niemowlętom nie wolno też podawać surowych lub niepasteryzowanych produktów odzwierzęcych (miodu, serów, mleka prosto od krowy, niedogotowanego mięsa, jajek i ryby) ze względu na ryzyko zatrucia. ESPGHAN zaleca też unikać kopru włoskiego (olejki i napar) oraz napoju ryżowego (duża zawartość arsenu).
EPGHAN zaleca unikać kopru włoskiego… Jak to zatem możliwe, że na wszystkie bóle brzuszka dziecka poleca się zaparzenie z niego herbatki?
To jedna z tradycyjnych metod, ale dzięki temu, że badania naukowe dostarczają nam coraz więcej nowej wiedzy – wiadomo, że nie jest to dobry pomysł. Koper włoski zawiera olejki eteryczne, które podawane regularnie niemowlęciu czy małemu dziecku mogą być dla niego szkodliwe. Ponieważ popularność podawania tego produktu jako remedium na kolki i inne brzuszkowe dolegliwości jest duża, to ESPGHAN właśnie o tym produkcie napisał w ostatnich swoich zaleceniach. Podobnie z napojem ryżowym – roślinne napoje są coraz popularniejsze i coraz częściej podawane także małym dzieciom – stąd głos ekspertów w sprawie produktu, który może być dla najmłodszych dzieci niebezpieczny.
Powiedzmy, że rozszerzanie diety jakoś nam „idzie”. Ile posiłków proponować dziecku w kolejnych miesiącach życia?
Między 6 a 8 miesiącem podajemy 2-3 posiłki uzupełniające dziennie – dodatkowo, między karmieniami mlekiem. Koło 9-10 miesiąca można wprowadzać kolejne posiłki stałe, podawać je 3-4 razy dziennie i zacząć je proponować zamiast karmień mlekiem lub przed karmieniami mlekiem. Po 1 roku życia dziecko powinno dostawać 2-3 posiłki główne i 1-2 przekąski (posiłki stałe, mleko według Waszych preferencji).
Często wspominasz o mleku, które jak wiadomo jest podstawą żywienia dziecka do ukończenia przez niego pierwszego roku życia. Jak zmienia się zapotrzebowanie dziecka właśnie na mleko wraz z rozszerzaniem diety? Wiele mam się boi czy maluch nie zrezygnuje za szybko z piersi/ butelki na rzecz posiłków stałych. No i są mamy, które w tym kontekście martwią się o swoją laktację…
Zmienia się bardzo różnie i raczej stopniowo. Na dodatek bardzo trudno podać dokładne liczby. Mnóstwo dzieci pod koniec 1 roku życia nadal je podobnie często mleko jak wtedy, kiedy miało pół roku, a dodatkowo zjada posiłki stałe. Ale są też takie, które piją mleko 2-3 razy dziennie. Ważne, żeby posiłki uzupełniające proponować, wybierać produkty dobrej jakości i o dużej gęstości odżywczej oraz zostawić w rękach dziecka decyzję o tym, ile zje. Niezależnie od tego, czy chce zjeść według nas mało, czy dużo.
Co mogłabyś na koniec poradzić tym rodzicom, którzy martwią się o dziecko- niejadka? Co jeśli maluch nie jest skłonny do próbowania nowych posiłków? O tym, że dziecko powinno zjadać według swojego uznania już wspomniałaś. Są jednak rodzice, którzy dalej uważają, że ich dziecko powinno jeść więcej.
Po pierwsze trzeba sobie uświadomić, że dzieci potrzebują zdecydowanie mniej jedzenia niż nam się wydaje. Niemowlak może zjeść kilka łyżeczek i naprawdę być najedzony. Jeśli nadal pije dużo mleka, jest zdrowy, rośnie, a my proponujemy mu posiłki stałe, to nie ma się czym martwić. Zdecydowanie więcej szkód wynika z tego, że namawiamy albo nawet próbujemy zmuszać dziecko do jedzenia wbrew jego woli. Tymczasem najważniejsza zasada żywienia dzieci jest taka, żeby pamiętać o podziale odpowiedzialności za jedzenie: rodzice powinni dbać o regularne podawanie posiłków, podawać dobrej jakości posiłki gęste odżywczo, bogate w składniki odżywcze, a także o dobrą atmosferę i bezpieczeństwo dziecka. Dziecko decyduje natomiast o tym, ile i CZY zje posiłek. Jeśli bardzo martwicie się o swojego malucha, to bardzo polecam książkę „Moje Dziecko nie chce jeść” Carlosa Gonzaleza oraz „Uśmiechnij się, siadamy do stołu” Jespera Juula.
Mam nadzieję, że każdy rodzic szczerze weźmie sobie Twoje rady do serca, bo niestety nawet w swoim otoczeniu obserwuję próby przekonania dzieci do tego, żeby zjadły więcej. Dziękuję Ci za rozmowę !
Dziękuję
Napisz komentarz
Komentarze