Starsza Pani wracając z niedzielnej mszy, po godzinie 12 wstąpiła do pobliskiego sklepu spożywczego po pieczywo. Emerytka swój zakup zrealizowała, po czym opuściła sklep, a następnie zatrzymała się, aby schować produkty i portfel do torby. Drugi z przedmiotów wypadł kobiecie na chodnik.
„Być może źle schowałam, a być może wydawało mi się że włożyłam do torby, a zwyczajnie zrobiłam to obok”
Pani o zgubie zorientowała się dopiero w domu. W związku z tym, że sklep położony jest niedaleko jej miejsca zamieszkania wróciła zaputać, czy czasem nie zostawiła zguby na sklepowej ladzie. Jak wykazał monitoring, wychodząc ze sklepu Pani swój portfel trzymała jeszcze w rękach.
„Jestem osobą chorą na cukrzycę i ciśnienie. Przyjmuję insulinę dożylnie. Muszę systematycznie brać także inne leki . Cukrzyca powoduje, iż mam bardzo poważne problemy ze wzrokiem. Tak poważne, że musiałam zrezygnować z jazdy moim ukochanym rowerem - za duże niebezpieczeństwo dla mnie i dla innych. W związku z moim kalectwem, przyjmuje zastrzyki na oczy o wartości 700 złotych (miesięcznie). W moim stopniu choroby nie są one refundowane, a na zabiegi muszę jeździć do Łodzi. Feralnego dnia nie miałam dużo pieniędzy. Dla potencjalnego znalazcy było tam raptem 70 złotych w banknocie i kilkanaście złotych drobnych. To były jednak moje ostatnie pieniądze przed grudniową emeryturą”
Do rozmowy wtrąciła się córka nasze bohaterki:
„Około godziny 12.25, może 12.30 poszłam poszukać zguby. Trasa mamy ze sklepu do domu prowadzi jakieś 200 - 300 metrów po linii prostej, więc z pewnością ktoś go szybko znalazł i przywłaszczył. Mama mówi że niedaleko sklepu, przy pobliskich garażach stało dwóch około 25-letnich mężczyzn, pod wpływem alkoholu, ale tam często ktoś stoi, więc raczej nie przywiązywałam do tego uwagi”.
Wieczorem po godzinie 19 nasza czytelniczka otrzymała telefon od znalazcy, że portfel się znalazł. Jak się okazało, leżał w okolicach sklepu.
„Mój portfel znalazła młoda Pani z mężem, która zadzwoniła do mnie, gdyż w portfelu znalazła kartkę z numerami telefonów. Bardzo jej za to dziękuję, gdyż były tam także dokumenty. Pieniędzy jednak nie było. Wyjęli wszystko. Ci, którzy przywłaszczyli sobie moje ostatnie pieniądze zostawili mi raptem 5 groszy. Nie ma do nich o to żalu, bo ja sobie radę dam, a i dzieci mi pomogą. Przestrzegam tych którzy przywłaszczają nieswoje rzeczy, że dla wielu emerytów od tych 70 złotych może zależeć ich zdrowie i życie”.
Swoje dwa słowa dodała także córka
„Do ludzi o lepkich rękach apelujemy, aby jednak emerytów nie okradać. Ludzie zazwyczaj trzymają w portfelach dokumenty i zawsze możesz sprawdzić – kogo pozbawiasz własności. W życiu trzeba mieć przynajmniej odrobinę godności i honoru”.
I tą doskonałą puentą naszych bohaterek zakończymy dzisiejszy wpis.
Napisz komentarz
Komentarze