Wybicie populacji dzików nie jest żadnym sposobem walki z ASF bo dziki nie wchodzą do chlewni. Wchodzi do nich człowiek, i to on wnosi tam wirusa, jeśli nie przestrzega zasad bioasekuracji. Ten przepis ma tyle sensu, ile miała walka z głodem przez masowe wybijanie wróbli za czasów Mao (bo zdaniem przywódcy zjadały za dużo ziarna, co skończyło się rozchwianiem ekosystemu i większym głodem). Ile miałaby walka z pożarami przez nakaz zniszczenia krajowych zapasów zapałek i zapalniczek.
- pisze kandydat na Prezydenta RP i zapewnia, że gdyby pełnił ten Urząd z całą pewnością ustawę, by zawetował.
Zdaniem Szymona Hołowni polskim hodowcom, rolnikom trzeba pomóc nie oddając polskie lasy na wyłączny użytek myśliwych (bo teraz to oni de facto będą decydować, kto może w nich przebywać, a kto nie, a sankcją jest nawet kara więzienia), a szkoląc, dopłacając i egzekwując - via (koszmarnie niedoinwestowane) służby weterynaryjne - w restrykcyjnym przestrzeganiu zasad bioasekuracji.
Lasy nie są własnością myśliwych. Polska przyroda jest nasza wspólna, nie tylko hodowców trzody chlewnej. Hodowcy, a wielu z nich jest w naprawdę dramatycznej sytuacji, mają prawo oczekiwać od państwa realnej, a nie absurdalnej pomocy w zwalczaniu poważnego problemu. Póki co mamy zaś to, co zwykle: organiczną wręcz nieumiejętność, dostrzegania i uwzględniania różnych interesów, zawsze musi być podział i faktyczne napuszczanie jednych na drugich.
- czytamy.
Polski Związek Łowiecki, do którego jakiś czas temu skierowałem zapytanie podkreśla, że gospodarka łowiecka jest to działalność w zakresie ochrony, hodowli i pozyskiwania zwierzyny.
- Gospodarka łowiecka jest prowadzona na zasadach określonych w ustawie w oparciu o roczne plany łowieckie i wieloletnie łowieckie plany hodowlane. Roczny plan łowiecki jest sporządzany przez dzierżawcę obwodu łowieckiego, po zasięgnięciu opinii właściwych wójtów (burmistrzów, prezydentów miast) oraz właściwej izby rolniczej i podlega zatwierdzeniu przez właściwego nadleśniczego Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe w uzgodnieniu z Polskim Związkiem Łowieckim. W przypadku gdy obwód łowiecki jest położony w granicach więcej niż jednego nadleśnictwa, roczny plan łowiecki dla tego obwodu zatwierdza nadleśniczy właściwy dla obszaru, na którym jest położona największa część tego obwodu.
- pisze Cezary Szadkowski, przewodniczący Zarządu Okręgowego PZŁ.
Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego może na terenie obwodu prowadzić polowania zbiorowe oraz polowania indywidualne. Zgodnie z art. 42ab ustawy Prawo łowieckie dzierżawca albo zarządca obwodu łowieckiego przekazuje – co najmniej na 14 dni przed planowanym terminem rozpoczęcia polowania zbiorowego – wójtom (burmistrzom, prezydentom miast) oraz nadleśniczym Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe, właściwym ze względu na miejsce wykonywania polowania, informację w postaci papierowej lub elektronicznej o planowanym terminie, w tym godzinie rozpoczęcia i zakończenia oraz miejscu tego polowania. Polowania indywidualne odbywają się na podstawie upoważnienia do wykonywania polowania indywidualnego wydanego przez dzierżawcę lub zarządcę obwodu łowieckiego, które określa gatunek oraz liczbę zwierząt przeznaczonych do odstrzału.
Ze względu na położenie obwodu łowieckiego na terenie powiatu tomaszowskiego 11 kół łowieckich dzierżawi 14 obwodów łowieckich, 3 obwody znajdują się w zarządzie Lasów Państwowych. Na terenie powiatu tomaszowskiego mieszka 334 myśliwych, z czego w kołach łowieckich zarejestrowanych jest 242.
Jak wygląda gospodarka myśliwska na terenie naszego powiatu? Warto zwrócić uwagę na kilka istotnych danych. Zacznę od liczby ustawianych w lasach ambon, z których myśliwi strzelają do zwierząt. W 2010 roku było ich 232, na koniec 2018 roku już 363. łatwo policzyć, że przyrost to 50%. Ustawiane są w bardzo konkretnych miejsach (np. na Dąbrowie, gdzie mieszkam niedawno pojawiła się taka konstrukcja dokładnie naprzeciwko ścieżki, którą codziennie przemieszczają się jelenie i sarny - teren po wycince drzew a więc zwierzęta są całkowicie bez szans). Za to paśników ubyło (191 wcześniej a obecnie 154). Warto też zauważyć, że (nie wiem jak gdzie indziej ale w mojej okolicy tak jest) paśniki zazwyczaj stoją puste.
Wiele osób twierdzi, że zwierząt w lasach jest za dużo. Koła łowieckie szacują co roku ich populację i na tej podstawie opracowują plany odstrzału. Według informacji PZŁ liczby na 2010 rok wyglądały następująco (o ile dane można uznać rzetelne):
- łosie 8 szt
- jelenie 818
- daniele 111
- sarny 2855
- dziki 899
W 2018 roku było to
- łosie 0 szt
- jelenie 1028
- daniele 97
- sarny 3839
- dziki 563
Jak te liczby wyglądają obecnie postaram się w najbliższym czasie sprawdzić.
Niedawno rozmawiałem z jednym z moich znajomych leśników, którego zapytałem o masową wycinkę drzew w naszej okolicy. Usłyszałem, że problemem są pędraki, czyli larwy chrabąszcza majowego. Faktycznie było ich w tamtym roku bardzo dużo ale po opryskach, które przeprowadzili leśnicy, jakoś niemal z dnia na dzień zniknęły. Jeśli się mylę, to niech ktoś mnie poprawi, ale pędraki stanowią pożywienie dzików, które zdaniem niektórych osób są głównymi leśnymi szkodnikami. . Z tego też, co zdołałem zaobserwować, to myśliwi dokarmiają często dziki "ludzkim" jedzeniem. Trudno się dziwić, że zwierzęta poszukują go później na naszych osiedlach.
Napisz komentarz
Komentarze