Rok minął i.... nic
I to są po prostu jaja. Trudno uwierzyć, ale temat likwidacji przedszkoli (właściwie jednego) pojawił się niemalże rok temu. Napisałem na ten temat kilka tekstów i sumie mógłbym dzisiaj je powtórnie przekopiować, bo nic się nie zmieniło. Ani sytuacja demograficzna, ani nie przybyło w cudowny sposób pieniędzy w budżecie, pojawiło się za to mnóstwo problemów pandemicznych związanych także niestety z oświatą, ale pozostających bez związku z planami restrukturyzacji sieci przedszkoli i szkół. Magistraccy "spece" od oświaty mieli ROK na przygotowanie niezbędnych danych, informacji, ale i przygotowanie siebie, radnych, rodziców i dzieci (ostatnie elementy łańcucha są oczywiście najważniejsze) .
I czy ja mam tylko wrażenie, że nie zrobiono w tej sprawie... nic... Jeśli prześledzi się relacja ze spotkań sprzed roku, dotyczących losów przedszkola przy ulicy Stolarskiej, tom przyznać należy, że deklaracja likwidacji placówki wprost nie została wyrażona. Urzędnicy kluczyli, twierdząc, że istnienie przedszkola zależy od rodziców. Zapewne tak, bez reprodukcji, przedszkola wcale nie będą potrzebne. Chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, że styl debaty się w tym czasie nie zmienił.
Polecam artkuł z 5.02.2020 roku Przedszkolna Wieża Babel. Przeczytałem go raz jeszcze i mam uporczywe deja vu. Temat powrócił. I znowu z zaskoczenia. Radni dowiedzieli się, że będą likwidować dwa przedszkola w mieście. Nie oceniając słuszności samego działania, to przecież tak nie można... Sesje zwoływane są raz w miesiącu, a materiały na nie dostaje się na kilka dni wcześniej. Czy to jest poważne? Dokładnie to samo denerwuje mnie w Starostwie Powiatowym. Podkreślę, to jeszcze raz: minął rok.
Koniec, nie ma żadnego argumentu na obronę. Żadnego. Oczywiście szersze konsultacje (tak zwane) społeczne można prowadzić po podjęciu uchwał intencyjnych ale analizy, i jakieś koncepcje można przygotować. Jeśli radni mówią, że usłyszeli, że strategię oświatową w mieście ma przygotować zewnętrzna firma, ale nie ma na to pieniędzy, no to sooooorryyy... Przecież to samo krytykuję w Powiecie, gdzie oświatą w sposób całkowicie pozbawiony wyobraźni kieruje Beata Stańczyk, równocześnie radna miejska (w ubiegłej kadencji - o ile się nie mylę szefowa komisji problemowej). To system "naczyń połączonych". Może wreszcie wiele osób pojmie, że nie chodzi o to, czy ja kogoś lubię, czy nie. Chodzi o ludzi z wizją a nie kiepskich administratorów zamglonej rzeczywistości. Ostry cień mgły... bez niskiej saturacji. Zresztą zobaczcie w jakim stanie jest powiatowa oświata na bazie choćby rankingu Perspektywy.
Nie ma co ściemniać
Ano właśnie. Ćwierć wieku obserwuje życie samorządowe w naszym powiecie. Widziałem już likwidację różnych placówek oświatowych. Zawsze pojawiały się protesty. Zawsze pojawiały się te same argumenty, że to tylko uchwała intencyjna, że nic nie przesądzone, że kurator, że konsultacje społeczne, po czym "rach ciach ciach" i szkoła czy przedszkole znikały. Nie chodzi o to, czy słusznie czy nie, ale o sam mechanizm działania. Nigdy nie prowadzono rzetelnej debaty publicznej. Tę kalkę działania stosuje się do dzisiaj.
Stąd mamy efekty totalnej zapaści oświatowej . To nie jest wina Marcina Witko, czy obecnych radnych z jakiegokolwiek komitetu by oni nie byli. To proces psucia, który należy odwracać, a właśnie minęły dwa lata kolejne kadencji naszych samorządów. Pomysłów jednak sensownych nie widać. I nie zanosi się na to, by się pojawiły, także pom stronie tzw. opozycji. Próżno się ich doszukać w słowotoku Adriana Witczaka, szkoda czasu, by znaleźć je w prezentowanym w kampanii programie wyborczym. Mogę Wam go przypomnieć. Wystarczy sięgnąć do archiwum portalu.
Propozycje opozycji w zakresie oświaty ograniczały się do poprawy wygody dyrektorów kilku szkół . Trudno je było nawet nazwać jakimkolwiek programem. Przedstawiciele różnych korporacji zawodowych mają to do siebie, że patrzą na problemy w sposób obejmujący jedynie wąski horyzont. Koncentrują się na własnych interesach i korzyściach. Rzadko są w stanie wyjść poza sztywne mundurki tej czy innej profesji.
Trzeba przyznać, że zapowiedzi były szumne. Komitet Wyborczy powołał zespoły programowe, które miały opracować propozycje dla poszczególnych dziedzin życia samorządowego. Powstał tez zespół do spraw oświaty. Efektem jego pracy to pięć podstawowych tez: autonomia szkół i przedszkoli, więcej żłobków, więcej zajęć dodatkowych i klasy sportowe, likwidacja Centrum Usług Wspólnych, budowa hali sportowej przy II LO.
Do rzeczy. Reformę oświaty, niezbyt mądry Rząd PiS przeprowadził w 2017 roku. Wybory były w 2018. Przecież wszyscy wiedzieli, jaka jest perspektywa. Miejskim placówkom oświatowym zabrano cały rocznik, przesuwając go o poziom wyżej do szkół zarządzanych przez powiat. Na to nałożyła się niska dzietność i emigracja. Nikt nie zauważył , ze efektem musi być likwidacja dwóch podstawówek? Nikt wciąż nie domyśla, że los podobny wkrótce spotka szkołę jakąś ponadpodstawową? Należy o tym rozmawiać. Beż ściemy i populizmu. Rozmawiać od dwóch lat. Tyle, że jak można prowadzić debatę z zacietrzewionymi typami wsłuchanymi w tembr własnego głosu i spędzającymi więcej czasu przed lustrem niż na matematycznych analizach.
Z drugiej strony posiadając w radzie miejskiej radnych PiS, którzy sami są bezwolni i decyzję podejmuje a nich wszelkie centrala na Nowogrodzkiej. Skoro Jarosław likwidować zakazał, to likwidować nie będziem. I... już. Zapewne to stanowisko radnych PiS zdecydowało o tym, że uchwały likwidacyjne Marcin Witko zdjął dzisiaj z porządku obrad.
No to obradujem
Prawie godzina o... zaproszeniu na sesję, Ewy Brzezińskiej, pełniącej obecnie obowiązki dyrektorki Zespołu Szkolno Przedszkolnego, w skład którego wchodzi Szkoła Podstawowa numer 14. Jej obecności domagał się radny Witczak. Jak łatwo się było domyśleć, chodziło o informację, jaką Izabela Śliwińska przekazała radnym w czasie posiedzenia komisji, na temat planów likwidacji tej szkoły w przyszłości. Zapewne, gdybym się podobnej rzeczy dowiedział też chciałbym porozmawiać z dyrektorką. Zaprosiłbym ją na komisje, zamiast z premedytacją wywoływać chaos w czasie obrad całej Rady.
Skupmy się jednak przez chwilę nad koniecznością likwidacji dwóch szkół w naszym mieście. To wcale nie jest łatwa decyzja, którą z placówek wskazać. Należy brać pod uwagę setki czynników. Analiza danych to nie tylko chciejstwo. Warto zapytać tego czy innego radnego (choćby Witczaka), którą szkołę najlepiej wyłączyć? Jakie kryteria przyjąć do oceny? Stan techniczny budynku? Może liczbę klas? Rejonizację i liczbę dzieci na danym terenie? Może to, czy jedna szkoła nie będzie zabierać uczniów innej? Tu, mamy stosunkowo blisko położne szkoły: 14, 3, 8, 1 i 11. Zdziwieni? Szczególnie bliskością 3 i 11? Hm....
Rzecz w tym, że do likwidacji są dwie szkoły tak naprawdę i trzeba rozmieścić dzieci w sposób proporcjonalny, by do minimum ograniczyć konkurowanie placówek. Co jest trudniejsze niż się wydaje. Przy tym warto pamiętać, że każda z nich to duży obiekt, z którym trzeba coś zrobić. Przykład "Budowlanki" pokazuje, że może być z tym problem. Chociaż zawsze można oddać oba budynki kurii z 99 procentową bonifikatą od ceny. W sumie o nawet dzisiaj dostaliśmy na nasze skrzynki mailowe dokument o dobrych praktykach przy zbywaniu nieruchomości na rzecz związków wyznaniowych z bonifkatą".
Budynek dydaktyczny samochodówki nadaje się tylko do rozbiórki. Przy czym, przy licznych moich rozmowach z ostatnich tygodni na ten temat prowadzonymi z różnymi osobami, wydaje mi się, że najmniej zainteresowana była przejęciem "czternastki", Katarzyna Banaszczak, a więc obecna dyrektorka ZSP. Ma nowe sale w Centrum Aktywizacji Zawodowej i wydaje się czuć tym zaspokojona.
Dyskusja o udziale dyrektor Brzezińskiej nie była zbyt grzeczna. Prezydent zarzucał Witczakowi paraliżowanie miejskich służb, Witczak prezydentowi manipulacje. Z kolei Prezydent brak powagi radnemu. Zrobiło się nerwowo. Przez kilka minut sytuację mentorskim tonem objaśniał Jarosław Batorski. W końcu Prezydent projekty uchwał wycofał, a następnie powtórnie wdał się w "dyskusję" z Witczakiem. Czas.... bezpowrotnie stracony...
I co dalej?
A nic... miasto ani powiat nadal nie zrestrukturyzują systemu oświaty. Dlaczego? Głównie ze strachu... by się komuś nie narazić. Ponadto coś w systemie siadło kilka lat temu i nikt nie reagował. Efekt jest taki, jak widać. Brak dialogu, brak pomysłów, trwanie, mierne administrowanie, a więc równia pochyła, Dodatkowo wydaje się, że nie ma zainteresowania współpracą miedzy miastem a powiatem, a bez niej sukcesu nie będzie.
Jak wspomniałem, opozycyjny radni też niewiele mają do zaproponowania. Czy ktoś słyszał jakieś konkretne propozycje rozwiązań? Albo coś, co zgłosili... No... właśnie. 2 lata minęły. Zgadzam się jednak z Barbarą Klatką, któr mówi, że działania pionu edukacji w tomaszowskim magistracie są kompletnie nieprzemyślane i robią wrażenie chaotycznych.
Napisz komentarz
Komentarze