Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 18 listopada 2024 09:18
Reklama
Reklama

Jak to było w Starzycach

Być może niewielu to wie, ale dzielnica Starzyce pochodzi od nazwy wioski, która zlokalizowana była w tym samym miejscu. Starszym mieszkańcom miasta kojarzyć się będzie na zawsze ze stawem oraz zakładami Bornsteina, czy powojennym Tomtexem. Tej dzielnicy poświęcony jest fragment książki Antoniego Malewskiego „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”

Dzielnica na  krańcu miasta  u wylotu do Łodzi, kierunek zachodni  i do Warszawy, kierunek północny, leżąca nad rzeką Piasecznica/Czarna, nad którą usytuowane były dwa zakłady włókiennicze, ZPW Tomtex i ZPW Nowotki (stary zakład). Zakłady dawały pracę, utrzymanie mieszkańcom dzielnicy, miasta i okolic. Dzielnica ogrodów, sadów, skwerów, działek. Kiedyś mój nieżyjący, wspaniały przyjaciel, Zbyszek Trachta, po obejrzeniu filmu francuskiego pt. „Porte de Lilans” (Dzielnica pachnących bzów) tak sparafrazował tytuł filmu, „Starzyce – dzielnica pachnących bzów”. Wcale się nie pomylił, gdy przyszedł miesiąc maj, czerwiec, faktycznie wieczorne zapachy jaśminów, maciejki, kasztanów czy kwitnących bzów, przedzierały się przez otwarte okna do mieszkań, przenikały powietrze i atmosferę całej dzielnicy.

Roślinna wonność i aromaty, neutralizowały fetor wydobywający się z ulicznych rynsztoków, dymiących kominów fabryk i domów. W trzy miesiące po zakończeniu II wojny światowej, (29 sierpnia w 1945r), u zbiegu ulic Zawadzkiej i Warszawskiej, stał dom, posesja nr.101 (dziś zakład wulkanizacyjny), w którym  przyszedłem na świat w wielodzietnej rodzinie. Bracia, starszy Andrzej (nieżyjący) i młodszy Tadeusz oraz najmłodsza, siostra Barbara.  Od ponad 30 lat  mieszkanka górnego Śląska.

 

Życiorys

Gdy robiąc swe wieczorne siusiu 

Na nocnik jeszcze pupką siadał

O krok już był od geniuszu,

 Bardzo się dobrze zapowiadał       

A kiedy wyrósł na studenta

I wągry nad książkami zjadał,

Miał już niezbite argumenta,

Że się najlepiej zapowiadał.

Potem w kawiarniach – czy prywatnie,

O wszystkich jak najgorzej gadał,

I zawsze zdanie miał ostatnie,

Bo tak się dobrze zapowiadał.

Posiwiał, zmarszczył się, zestarzał

I zęby wszystkie już postradał,

A jeszcze wszystkim się odgrażał

Jeszcze się dobrze zapowiadał.

I wreszcie starczą śmiercią umarł,

I wtedy naród cały biadał,

Że taka chluba, taka duma,

Że tak się dobrze zapowiadał.

Światopełk Karpiński

 

W Starzycach istniały blisko siebie, dwie szkoły podstawowe, na tak zwanej „górce” nr.3 przy ul. Warszawskiej 95 oraz w tzw. „pałacu” nr 7 przy ul. Warszawskiej 103, na wprost wylotu ulicy Głównej do Warszawskiej. Również przy tej ulicy istniał Zakład Oczyszczania Miasta czyli Rakarnia (popularny hycel). W 1956r. którą zamieniono na Miejski Zakład Komunikacji z zajezdnią autobusową.  15 września 1956r  Tomaszów Mazowiecki otrzymał linie autobusowe.

Na początek ruszyły trzy linie, nr 1 trasa Dw. PKP – przez Dworcową, Główną, Warszawską, Pl. Kościuszki, Legionów – Smugowa,  nr 2 trasa Dw. PKP – przez Dworcową, Spalską, Nowowiejską, św. Antoniego – Brzostówka, trasa nr 3 Białobrzegi – przez Mireckiego, Mościckiego, Plac Kościuszki, Piłsudskiego, Legionów, Hallera – Rolandówka.

W połowie lat 60-tych szkoła nr.7 spaliła się, długo zrujnowany budynek straszył swoim wyglądem  mieszkańców, nie tylko dzielnicy. Pod koniec XX wieku odbudowano zgliszcza i dziś m.in. znajduje się w nim apteka  pp Salewskich, dalej w głąb posesji pałac fabrykanta Bornstaina a w nim przedszkole nr. 17, do którego chodziłem.

W 1954 roku szkoła nr 3 na tzw „górce” przeobraża się w „jedenastolatkę”, czyli do  klas podstawowych (1-7), dołączyły klasy licealne    (8-11),  zmieniając nazwę szkoły na LO 29, które to klasy licealne stały się protoplastą istniejącego do dziś przy ul. Jałowcowej,  II LO.

W 1959r liceum „wyprowadza” się z ul. Warszawskiej nr. 95 do budynku przy ul. Św. Antoniego nr. 29 (obecnie Technikum Mechaniczne). Bardzo ważną, rolę w życiu mieszkańców dzielnicy odgrywała świetlica przyzakładowa ZPW Nowotki przy ul. Warszawskiej 105/107. Dziś stoi fragment budynku. Miejsce codziennych spotkań, kulturalno-sportowych rozrywek, a na przeciw budynku świetlicy, „pole fabryczne”, służące jako boisko sportowe, miejsce wszelkich imprez, zawodów i rozgrywek sportowych starzyckiej młodzieży. Dziś na polu fabrycznym znajdują się  budynki firmy JOKA.

Jednak najpiękniejszym, najbardziej atrakcyjnym miejscem dla wszystkich mieszkańców dzielnicy, od dziecka do wieku starczego, emerytalnego, był  Staw Starzycki., który powstał po spiętrzeniu wód dwóch rzek, Piasecznicy i Bieliny płynących od zachodu, zamknięty od północy stawidłami, od wschodu ograniczony placem i budynkiem zakładu ZPW „Nowotki”, z wejściem na zakład od ulicy Warszawskiej 105/107, a od południa, uprawnymi polami Krycha ciągnącymi się aż do ulicy Zawadzkiej.

Służył nie tylko technologicznemu procesowi w produkcji tkaniny w fabryce włókienniczej, był też miejscem wypoczynku i rekreacji dla szerokiej rzeszy mieszkańców Starzyc. Latem nad brzegi po obu stronach stawu, przybywały całe rodziny ze swymi pociechami, młodzież, tak z dzielnicy jak  i z okolicznych ulic i miejscowości (jak Komorów, Zaborów, Lubochnia, Glinnik, Luboszewy, Sangrodz, Małecz).

Wymiary stawu w przybliżeniu, to długość około 550 - 600 metrów a szerokość od 150 do 250 metrów. Przez cały rok, latem i zimą, swoje „żniwa” mieli tomaszowscy wędkarze. Ryb w stawie było w bród. W okresie letnim staw był rajem na ziemi dla dzieci i młodzieży, o ironio, nie chciało się jechać na kolonie, obozy. Było tu wszystko co potrzebne jest w lecie człowiekowi, woda, słońce, cień starodrzewia, trawa, plaża... tak, tak plaża!!!.

Bywało, że w niektórych miejscach  w wodzie był żółty piasek, a na brzegu południowym od strony ulicy Zawadzkiej przy Końskim Dole (najgłębsze miejsce w stawie) wypożyczalnia kajaków. Co roku na rozpoczęcie wakacji na okres 3/5 dni, wody stawu były „spuszczane”, oczyszczano i naprawiano fabryczne urządzenia, wzmacniano groble i stawidła. Akwen bez wody odkrywał swoje, tajemnicze „dno” i wszyscy zaopatrywaliśmy swoje domy w ryby, raki. Nie pamiętam czy był w Starzycach choćby jeden chłopak z mojego pokolenia, który by nie potrafił pływać? Wątpię, a jeżeli się taki znalazł, był to rzadki nieudacznik Dla małych dzieci i ich matek było na północnym brzegu stawu miejsce z płytką wodą na dużej przestrzeni, zwane Babskim Morzem.

Ja w wakacje po ukończeniu II klasy podstawówki, przepłynąłem staw  na wysokości stawideł, w jedną i drugą stronę bez odpoczynku, to znaczy odcinek około 250 metrów. Ambicją każdego z nas było jak najszybciej nie tylko nauczyć się pływać ale przepłynąć szerokość stawu choćby tylko na wysokości stawideł w jedną stronę. Było to normą, miarą odwagi i tak zwanej „męskości”. Zbyteczni byli „nauczyciele” pływania a utonięć w naszym stawie nie pamiętam.
 
Często organizowaliśmy zawody pływackie, zwycięzcy chodzili w „glorii” po dzielnicy, byli ważni   i wszyscy wyrażali im szacunek a przegrani żądni byli rewanżu, co przysparzało zdrowej rywalizacji. Toczyliśmy pojedynki w wyścigach kajakowych, to była wspaniała rywalizacja. Często zwyciężał Andrzej Tokarski albo Czesiek Kabziński. Oni byli najlepsi w tej dyscyplinie. W pływaniu o palmę pierwszeństwa ja walczyłem z Andrzejem Tokarskim, do rywalizacji przyłączał się również Marian Kot. W tej dyscyplinie było różnie, co jakiś czas pierwszeństwo przechodziło z jednej osoby na drugą czy trzecią.
 
Po drugiej stronie stawu od północy między szosą ulicy Ujezdzkiej (nie było jeszcze zakładu „Tomtex”) a stawidłami były krzewy, zarośla, stare drzewa i pola, nieużytki, na których mieliśmy boisko do gry w piłkę nożną, siatkową. W wakacje organizowaliśmy na tych polach „małą starzycką olimpiadę”, w której poza grą w piłkę nożną czy siatkową były dyscypliny lekkoatletyczne jak skoki (w dal, wzwyż, trójskok), rzut kulą (wyszukany odpowiedni kamień jako kula) i oszczepem (odpowiednio dobrany i wystrugany konar, gałąź). Nie było czasu na nudzenie się, wakacje zleciały nam jak z bicza strzelił. Również zimą gdy wody stawu zamarzały, organizowaliśmy w okresie ferii bożonarodzeniowych, konkurencje zimowe; ściganie się na łyżwach i gra w hokeja. Andrzej Gilzak i Andrzej Tokarski byli championami nie do pokonania, tak  w biegach jak i w jeździe figurowej na łyżwach         

W zimowym okresie każdy chłopak mógł zarobić parę groszy. Bo po zamarznięciu wody, prywatni producenci lodów spożywczych, cięli tafle lodu na bryły, przewozili na miejsce składowania, układając je w pryzmy, które zasypywano trocinami. Pomagaliśmy za drobne wynagrodzenie ciąć tafle lodu, przewozić furmankami i układać je w pryzmy. Zasypywane trocinami bryły lodu, tworzyły i spełniały warunki dzisiejszej lodówki, zabezpieczając je przed topnieniem, przez całe lato. Następnie okładano pojemniki z lodami spożywczymi, napojami, utrzymując w upalne dni stałą, chłodną temperaturę. Dziś nie istnieje „bijące serce” dzielnicy.

Zaniedbania i niefrasobliwość administracji miasta doprowadziła do przerwania grobli w północnej części stawu, wody zbiornika przedostały się do rzeki Czarnej i Staw Starzycki odpłynął w przysłowiową „siną dal”, niszcząc po drodze zakłady istniejące nad rzeką, nadtapiając domy i gospodarstwa domowe istniejące nad Czarną. Skończył się raj dla starzyckiej młodzieży,  tomaszowskich wędkarzy.
 
Zamiast wypoczywać, uprawiać sport, w okresie wakacji, ferii, młodzież z dzielnicy mojego dzieciństwa, mojej młodości w najpiękniejszym okresie swego życia, znudzona swą bezradnością, gnuśnieje topiąc swe smutki i znużenie w rozprowadzanych pseudo alkoholach,  pseudo piwach, w narkotykach. Czy znajdzie się w moim mieście jakaś siła, jakaś władza, która przywróci pierwotny stan rzeczy!? Nieoczekiwanie, na szczęście dla mojego, dojrzewającego pokolenia przyszedł czas, że opisywaną sielankę zimowo/letnią, „zakłócił” przedzierający się do dzielnicy naszej, zamieniając ją w epidemię stylu Rock&Roll. Przeniknął on do naszych pomieszczeń szkolnych, sali świetlicy, do mojego domu a szczególnie zawładnął moją duszą i sercem, o czym więcej na łamach tej książki.

 Najstraszniejsze są grzechy,

 Z których nie ma uciechy

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Antoni Malewski 15.02.2023 11:40
Jestem "starzyczaninem" z krwi i kości. Urodziłem się (1945r) i mieszkałem tu (Warszawska 101/Zawadzka - już nie istniejący narożnik tych ulic) do 24 roku życia. Współczuję temu bluźniercy, który z tchórzostwa nie ujawnia swoich personaliów (a operuje, jako tchórz, kryptonimem "101,8 Polskie Radio 24"). Tomaszów niczym reymontowska, łódzka "ziemia obiecana" jako miasto powstawało (1830r) i rozwijało się dzięki hrabiowskiej rodzinie (Antoni i Tomasz) OSTROWSKICH kiedy nie istniało państwo polskie (okres zaborów) a przemysł włókienniczy, dzięki któremu rozwijało się bardzo szybko miasto, zakładali osadnicy z Niemiec, Francji i Żydzi. I to był klasyczny w początkach kapitalizmu PROLETARIAT (robotnicy i chłoporobotnicy). To ONI w tych zakładach włóknienniczo przędzalniczych z biegiem lat (a szczególnie po 1918 roku kiedy powstawała w wielkich bólach II Rzeczypospolita) zarobione pieniądze kształciła swoje dzieci. Tylko w moim podwórzu mieszkało trzech mężczyn i kobieta, którzy pokończyli bardzo drogie studia. A w samych Starzycach znałem kilka rodzin (dokładnie siedem, nazwisk nie podam z waźnych przyczyn - RODO), którzy pokończyli średnie szkoły (licea, technika) i studia wyższe. Po II Wojnie Światowej, rodziny, które związały się z socjalistycznym establishmentem w PRL, "przywilejowo" szybciej otrzymywały mieszkania, niż inni, w nowo budujacych się blokach (początki powstawania blokowych osiedli). Jednym z nich, najprawdopodobniej, był w/w "blokowy" uciekinier - hipokryta, plugawiec i oszczerca - za którego wstydzę się, że urodził się i mieszkał w cudownej "dzielnicy pachących bzów". Ze względu na kilka błędów w istniejacym tekście, prosze administratora o wymianę, za co dziękuję

Antoni Malewski 15.02.2023 10:47
Jestem "starzyczanem" z krwi i kości. Urodziłem się (1945r) i mieszkałem tu (Warszawska 101/Zawadzka - już nie istniejący narożnik tych ulic) do 24 roku życia. Współczuję temu bliźniercy, który z tchórzostwa nie ujawnia swoich personali (operuje, jako tchórz, kryptonimem "101,8 Polskie Radio 24"). Tomaszów niczym łódzka "ziemia obiecana" powstawało (1830r) i rozwijało się dzięki hrabiowskiej rodzinie (Antoni i Tomasz) OSTROWSKICH kiedy nie istniało państwo polskie (zabory) a przemysł włókienniczy, dzięki któremu rozwijało się szybko miasto, zakładali osadnicy z Niemiec, Francji i Żydzi. I to był klasyczny w początkach kapitalizmu PROLETARIAT. Robotnicy w tych zakładach włóknienniczych z biegiem lat (a szczególnie po 1918 roku kiedy powastawała w bulach II Rzeczypospolita) kształciła swoje dzieci. W moim podwórzu mieszkało trzech mężczyn i kobieta, którzy pokończyli bardzo drogie studia. W samych Starzycach znałem kilka rodzin (dokładnie siedem, nazwisk nie podam z waźnych przyczyn - RODO)którzy pokończyli średnie szkoły (licea, technika) i studia wyższe. Rodziny, które związały się z socjalistycznym establishmentem w PRL otrzymywały mieszkania w nowo budujacych się blokach (powstawały blokowe osiedla). Jednym z nich był w/w "blokowy" uciekinier - hipokryta, plugawiec i oszczerca - za którego się wstydzę, że się urodził i mieszkał w "dzielnicy pachących bzów".

Marek 01.08.2021 19:55
Na niemieckich starych mapach Starzyce nazywano Staritsch. Może najpierw była to niemiecka nazwa a póżniej spolszczona na Starzyce, Jako osada fabryczna z kilkoma fabrykami m.in. Starzycka Fabryka Sukna, Fabryka Dywanów, i dwie wille Bornsteinów.

Uczeń 01.08.2021 17:16
Na górce byla szkoła 2.

niebrowiak 03.08.2021 18:04
Górka to nie Starzyce, Szkoła nr 2 znajdowała się na Krycha Polu. Granica Starzyc przebiegała przy ulicy Zawadzkiej, na północy Starzyce a w kierunku miasta na południe Krycha Pole.

Ewa 31.07.2021 10:42
Szkola nr 3 byla chyba w innym miejscu? Przy dawniej Swierczewskiego i Alejach Wojska Polskiego. Wiecej wspomnien tomaszowskich, bardzo dobrze sie czyta, atmosfera jak za dawnych lat. Moze jakis ruch spoleczny, petycje i glosy ludu: odbudowac staw starzycki?. Jako przeciwwaga Pilica i przystani.

Dziekuje 31.07.2021 10:35
Panie Antoni! Prosimy o wiecej! Ale koncentrujac sie na szkole i zorganizowanym zyciu kulturalnym. Co tam Pan widzial.

Chris 79 30.07.2021 22:20
Urodziłem się w Starzycach i przez 20 lat tam mieszkałem,kiedyś dzielnica tętniąca życiem,teraz szkoda gadać . Byłem nad stawem 5 min przed przerwaniem grobli,tragedia.

101,8 - Polskie Radio 24 juz nadaje w Tomaszowie. Sluchaj na czymkolwiek 31.07.2021 10:32
Oprocz inwestycji PANSTWOWYCH zakladow w oswiate (technikum), i w kulture (swietlica), zawsze byla to dzielnica lumpow. Podobnie jak Kaczka. Tetniace zycie? A chlanie i patologie zlodziejskie na obrzezach PANSTWOWEGO przemyslu. Bogu dziekuje za PRL ktory moja rodzine (za pomoca ksiazeczki mieszkaniowej mojej WIEJSKIEJ Mamy), z tego syfu wyrwal. Kocham bloczki. Ojciec wprawdzie wspominal, ze zima na dzielni organizowali sobie zimowe "igrzyska" - narty itd. na gorkach, ale analizujac zyciorysy tych roboli to ja dziekuje bardzo za takie zycie sasiedzkie.

Ewa 31.07.2021 11:31
Kazda dzielnica miala swoich lumpow i pijaczkow ale nie mozna powiedziec, ze Tomaszow byl jedna wielka lumpownia. Bo kto pracowal w Wistomie, Filcach, Dywanach, Mazowii , Pilicy i innych duzych zakladach pracy, lumpy? No chyba nie. Ludzie byli jacy byli ale generalnie chodzilo o jedno- skonczyc szkole, isc do roboty, polozyc cos na stol/ jedzenie i myslec, jak to bedzie na emeryturze. Ludzie nie byli zli, no czasami lumpowali, z tym sie zgodze. A bloczki nie byly zle, z tym bardzo sie zgodze.

emeryt 15.02.2023 11:36
Co w tym złego że robotnicy po pracy szli na jednego. W zagębiu włókienniczym Yorkshire była to norma że po pracy spotykano się na chwilę w pabie aby porozmawiać i radować się z życia. A tu doszukuje się lumpów, to byli normalni pracowici ludzie!

Super! 30.07.2021 21:40
Wiecej takich wspomnien! Mniej o pijanstwie i grajkowaniu. Ciekawy tekst!

Lol 30.07.2021 21:25
Na górce była szkoła nr 2!!!!!!

Opinie
Reklama
Reklama
„Idź pod prąd” „Idź pod prąd” 21 listopada, widzowie cyklu Kultura Dostępna będą mogli natomiast obejrzeć polski film „Idź pod prąd” przedstawiający historię zespołu KSU, który przez dekady tworzył muzykę wyrażającą bunt i niezależność. Druga połowa lat 70. XX wieku. Kilku nastolatków z Ustrzyk Dolnych, na czele z charyzmatycznym i niezdyscyplinowanym uczniem ustrzyckiej zawodówki, Siczką, postanowiło zostać punkami i grać punk rocka. Druga połowa lat 70. XX wieku. Kilku nastolatków z Ustrzyk Dolnych, na czele z charyzmatycznym i niezdyscyplinowanym uczniem ustrzyckiej zawodówki, Siczką, postanowiło zostać punkami i grać punk rocka. Zainspirowali się usłyszanym w zagranicznej radiostacji zespołem Sex Pistols i nową kulturą „punk”. Na początek wysyłają do Radia Wolna Europa list z prośbą o więcej „muzyki wolnych ludzi” na antenie. Ku ich zdumieniu list zostaje odczytany w audycji na żywo, a stacja zaczyna emitować cotygodniowy program dotyczący muzyki punk. Oczywiście ani Siczka, ani reszta chłopców nie ma pojęcia o tym, jak wielką rzecz zapoczątkuje ta skromna audycja i jak wielkie, mroczne moce wyruszą przeciwko nim! List odczytany w Wolnej Europie został zauważony przez przedstawicieli PRL-owskiego aparatu represji. Oficer SB, Jerzy Majak przesłuchując Siczkę jasno daje do zrozumienia, że Ustrzyki Dolne to nie Londyn i na terenie jego gminy żadnego „punka” nie będzie.Kultura Dostępna w Kinach jest częścią programu realizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego operatorem jest Narodowe Centrum Kultury. Projekt dofinansowano ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Szczegółowe informacje i repertuar najnowszej edycji cyklu w kinach Helios w całej Polsce dostępne są pod adresem: www.helios.pl/kultura_dostepna oraz www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/kultura-dostepna.Data rozpoczęcia wydarzenia: 21.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Fantastyczne kontynuacje światowych hitów: „Paddington w Peru” i „Gladiator 2” już w ten piątek zagoszczą na ekranach kin w całej Polsce! Ponadto na widzów Heliosa czekają świąteczne produkcje jak „Listy do M. Pożegnania i powroty” oraz „Czerwona jedynka”, a także popularne seanse specjalne! Jesienne wieczory to idealny moment, by w towarzystwie rodziny i przyjaciół zanurzyć się w filmowych emocjach, które pozostaną w pamięci na długo.Kultowy miś w czerwonej czapce i niebieskim płaszczyku powraca na wielkie ekrany w animacji „Paddington w Peru”! Paddington wraz ze swoją rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic. Przed nimi podróż życia, która poprowadzi ich od amazońskiej dżungli aż po górskie szczyty Peru!Poza uroczym Paddingtonem, w repertuarze kin sieci Helios znajdzie się także druga odsłona epickiej sagi o władzy, intrygach i zemście – „Gladiator 2”, w reżyserii Ridley’a Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Wielbiciele świątecznego klimatu powinni zarezerwować sobie czas na seans filmu „Listy do M. Pożegnania i powroty”. Mel rozwija własną mikołajową firmę, lecz nie bez kłopotów. Karina i Szczepan pragną spędzić spokojne Święta, jednak dołączają do nich niespodziewani goście. Synek Mikołaja, Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… W obsadzie znalazła się plejada gwiazd, takich jak: Tomasz Karolak, Agnieszka Dygant czy Piotr Adamczyk, jak również powracający po latach do serii Maciej Stuhr oraz Roma Gąsiorowska.Helios poleca także świąteczną komedię „Czerwona jedynka”, w której Święty Mikołaj niespodziewanie znika z Bieguna Północnego. Miejscowy szef ochrony, agent E.L.F. rozpoczyna poszukiwania, jednak musi zaangażować do nich doświadczonego tropiciela. Ten drugi cieszy się jednak złą sławą łowcy nagród, a ich współpraca nie należy do najłatwiejszych… Tradycyjnie, poza regularnym repertuarem sieć zaprasza kinomanów na liczne projekty specjalne. W niedzielę, 17 listopada, o godz. 10:30, w kinach Helios zagoszczą Filmowe Poranki z konkursami, a mali widzowie będą mogli zobaczyć najnowszy zestaw odcinków pozytywnej bajki „Baranek Shaun”. Na dzieci, poza porcją filmowych emocji, czekają konkursy i niespodzianki przed seansem. 18 listopada, w ramach projektu Kino Konesera, w wybranych kinach wyświetlony zostanie norweski dramat „Armand”, w którym drobny szkolny incydent między dwoma chłopcami rozpala konflikt między rodzicami i nauczycielami. Dochodzi do eskalacji problemu, gdzie prawda miesza się z kłamstwem...ss 21 listopada, widzowie cyklu Kultura Dostępna będą mogli natomiast obejrzeć polski film „Idź pod prąd” przedstawiający historię zespołu KSU, który przez dekady tworzył muzykę wyrażającą bunt i niezależność. Druga połowa lat 70. XX wieku. Kilku nastolatków z Ustrzyk Dolnych, na czele z charyzmatycznym i niezdyscyplinowanym uczniem ustrzyckiej zawodówki, Siczką, postanowiło zostać punkami i grać punk rocka.Bilety na jesienne seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach unikalnej oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 15.11.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 4°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1007 hPa
Wiatr: 29 km/h

Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama