O tym, że budowanie tylko negatywnego przekazu jest złą strategią przekonali się 3 lata temu działacze Platformy Obywatelskiej. Porażka, jaką ponieśli w wyborach na urząd Prezydenta Tomaszowa Mazowieckiego była druzgocąca. Wynik był przerażająco słaby, jak na wiodąca siłę polityczną w kraju. Nie pomogły dziesiątki fikcyjnych kont na Facebooku, które atakowały z furią Prezydenta ani niezrównoważeni emocjonalnie hejterzy. Do tego doszły działania oparte jedynie na promocji wąskiej grupki liderów. Wynik mówi sam za siebie.
Całkiem inny przekaz wygenerowaliśmy, jako Komitet Wyborczy Marcina Witko. Tutaj też był konkretny lider, stanowiący lokomotywę w całym tym pociągu ale wagoniki nie miały pozaciąganych hamulców. Tymczasem rywalka, Barbara Klatka została pozostawiona sama sobie. Przynajmniej tak to z boku wyglądało.
Albo więc Platformie nie zależało na wyniku albo szef kampanii wyborczej kandydatki, którym był Adrian Witczak, kompletnie tą kampanię położył. Nie ma w tym co napisałem żadnej złośliwości, tylko proste stwierdzenie faktu. Powierzenie tak odpowiedzialnej roli świeżakowi politycznemu nie było zbyt racjonale. Po za tym, co do zasady, lepiej jest, gdy prezydenckie kampanie prowadzą osoby, które same równocześnie nie biorą w wyborach udziału. Szczególnie te, które posiadają cechy narcystyczne. Jak wyłączycie, wspomniane na wstępie emocje i przeanalizujecie kolejność zdarzeń, to przekonacie się, że mam rację. Historia pokazuje też, że nie sprawdza się kandydowanie na urząd Prezydenta partyjnych lokalnych baronów. W Tomaszowie ubiegali się o urząd wszyscy szefowie PO. Żaden Prezydentem nie został.
Wszystko wskazuje na to, że historia się powtórzy. Lista członków partii w naszym powiecie liczy sobie 270 osób. Z tego może 50 jest faktycznie działających. Wystarczy przejść się na pierwszy lepszy organizowany u nas protest. Gdyby nie lewica i Kongres Kobiet, to protestowałby 4 osoby. Pozostali platformersi to członkowie rodziny, kuzyni, znajomi, kumple od kielicha, fryzjerki, kosmetyczki, kochanki i kochankowie liderów. Na głosowania zwozi się babcie i dziadków i sąsiadów (a kto to zachęcał, by zabierać im dowód?). Odczytywane kolejno nazwiska są nieprzypadkowo bliskobrzmiące. Wybory wewnętrzne są więc farsą. Nie pozostawiają miejsca na żadną debatę programową. Bo i po co, skoro ludzie głosują jak im wódz wskaże.
Jeśli ktoś w ten sposób buduje alternatywę dla PiS, to nie jest to żadna alternatywa, a jedynie jak powiedziałby J. Kaczyński "a teraz k... (chcemy) my". Gdyby było inaczej, to kandydaci na liderów nie tylko małych kół ale i całej powiatowej organizacji przeprowadziliby normalną kampanię wyborczą, nawet taka z udziałem mediów, by dać ludziom prawdziwy wybór. Celowo nie piszę jedynie o członkach Platformy ale ogólnie o mieszkańcach miasta, bo te wewnętrzne roszady będę miały także wpływ zarówno na wybory parlamentarne, jak i samorządowe. Tomaszowska PO położy najprawdopodobniej i jedne i drugie. A jedynym sukcesem będzie jedynka na liście do sejmiku wojewódzkiego Arkadiusza Gajewskiego.
Prawdą jest, że Platforma Obywatelska ma u nas w mieście nie przekraczające 30% poparcie. To jednak nie znaczy, że musi być skazana na klęskę. Mirosław Kukliński przecież będąc jej członkiem zdobył urząd prezydencki. Zapewne ją jednak poniesie, kiedy celem strategicznym będzie zdobycie biorącego miejsca na liście wyborczej dla pana X czy pani Y, i wszystkie działania będą podporządkowane temu celowi.
Gdybym ja miał doradzać, to doradziłbym wystawienie Adriana Witczaka w wyborach do Sejmu i włożenie maximum pracy w zdobycie mandatu dla tego młodego człowieka, który moim zdaniem doskonale by się w scenerię z ulicy Wiejskie wpisywał. W wyborach prezydenckich wystawiłbym Kucharskiego, który wspierany przez ewentualnego lokalnego posła lub byłego kandydata na posła miałby mocną pozycję, a Jodłowskiemu powierzyłbym szefowanie całym strukturom i organizację wyborów samorządowych całego komitetu. To by może miało jakiś sens. Problem w tym, że być może pojawiłby się wówczas nowy lider, a może nawet dwóch. I to nie jest zbyt mile widziane. Za to jak Adrian Witczak zaliczy "wtopę" będzie można obciążyć go winą za niepowodzenie.
Napisz komentarz
Komentarze