Gdy się przyjrzeć Radzie Powiatu Tomaszowskiego, w której zasiadają 23 osoby, to tylko dla dwóch z nich źródłem utrzymania nie jest sektor finansów publicznych. Moja skromna osoba oraz Paweł Piwowarski z Ujazdu i 21 reprezentantów samorządowych i nie tylko instytucji, Wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z samymi fachowcami, jednak, kiedy zaczynamy przysłuchiwać się obradom, czar szybko pryska i specjalista - wuefista okazuje się jedynie wydmuszką, a całą swoją aktywność i ograniczoną kreatywność kieruje w stronę załatwiania sobie coraz to nowszych profitów. Rekordziści są w stanie złapać nawet 2-3 fuchy.
Czy w którejś z nich pracują solidnie? Raczej jest to mało prawdopodobne. Zresztą nie o to przecież chodzi, by pracować, bo zadania za nich wykonają urzędnicze mrówki. Radny pozostaje poza jakąkolwiek kontrolą i jego zadaniem jest głosować i... nie pyskować. Wtedy szef nie zauważy, że na przykład zajęcia lekcyjne prowadzone są przez nauczyciela radnego zdalnie z ciepłego kraju. Ktoś powie: co za różnica skąd? Otóż zasadnicza, bo pracodawca ponosi odpowiedzialność za pracownika, a ciekaw jestem, co zrobiłby na przykład gdyby doszło do nieszczęśliwego wypadku. Zresztą sam taki "pracownik" nie jest najmądrzejszy, co świadczy o samorządowym potencjale intelektualnym. Nie wierzycie, że tak się dzieje? Naprawdę tak jest i moim zdaniem takimi tematami powinna zajmować się prokuratura.
Tymczasem PiS razem z Kukizem przygotowali tego rodzaju cwaniaczkom niezbyt miłą niespodziankę. Od nowej kadencji takie łączenie funkcji nie będzie już możliwe. Nie będzie można być radnym i równocześnie pracownikiem w innym samorządzie i to niezależnie od szczebla, Obecnie można być urzędnikiem w powiecie i radnym w mieście. Można zasiadać w radzie nadzorczej miejskiej spółki a nawet być jej prezesem. Radny wojewódzki może być dyrektorem, członkiem rady nadzorczej, radny miejski może symulować pracę w powiecie. Po zmianach to się skończy. To nie znaczy, że nie można będzie kandydować. Możliwość taka będzie, ale po wyborze trzeba będzie się na coś zdecydować. Praca zawodowa w urzędzie albo wykonywanie mandatu radnego. Tylko komu będzie taki pracownik niegłosujący potrzebny.
Rozwiązanie takie jest szeroko krytykowane. Podnosi się głównie to, że eliminowani są specjaliści. Czy aby na pewno? Faktycznie w radach brakować zaczyna niezależnych i zaangażowanych społecznie fachowców, ale powody są zupełnie inne. Nie chodzi wcale o pieniądze. Mimo, że mówimy o tym od lat wcale nie jesteśmy społeczeństwem obywatelskim. Może będzie więc okazja by to chociaż odrobinę zmienić.
Pytanie: co zrobić z inną, równie poważną patologią, jaką jest masowe zatrudnianie członków rodzin lokalnych polityków? Tu problem może być nieco większy. Nie można przecież zakazywać nikomu pracy, tylko dlatego, że tata lub mama są radnymi lub urzędnikami.
Napisz komentarz
Komentarze