Trzeba zacząć od tego, że projekt uchwały o podwyżkach diet radnych wprowadzono niejako ukradkiem, zaskakując wszystkich, już w czasie sesji. Zarząd Powiatu złożył autopoprawkę dotyczącą rozszerzenia porządku obrad. Zaproponował przyjęcie uchwały zgodne, z którą nowe wynagrodzenia radnych wynosić będą
1) dla przewodniczącego rady – 204 % kwoty bazowej,
2) dla wiceprzewodniczących rady - 176,5 % ,
3) dla przewodniczących komisji, - 176,5 %
4) dla wiceprzewodniczącego komisji – 166,5 %
5) dla pozostałych radnych 161,5 %
Obecnie jest to 1.789,42 zł. Łato obliczyć, że diety oscylować będą między 2890 zł a 3650 zł
Jest to o tyle kuriozalne, że ostatnie półtora roku, to nie była żadna samorządowa praca ale jej karykatura. Sesje i komisje w trybie zdalnym zwoływano często tylko po to, by zainkasować diety. W dodatku można było w sesjach uczestniczyć siedząc w domu, lub przebywając na urlopie za granicą. Przecież wszyscy wiemy, że covid na wakacjach w ciepłych krajach nie obowiązuje.
W sumie to może nawet radnym nie należałoby żałować, gdyby byli faktycznie aktywni, ale szokujące jest to, że 80 procent głosujących nie czyta uchwał za którymi podnosi rękę. Nie wierzycie? Naprawdę tak jest. Aktywność ogranicza się do złożenia wniosku o kawałek chodnika raz do roku w okresie tworzenia budżetu. Na stronach powiatu widnieje wykaz interpelacji i wniosków. 17 na 23 radnych przez 3 lata nie złożyło żadnej. Dwoje... po jednej. Na sesjach i komisjach niewiele mają do powiedzenia. Naprawdę tęsknię za członami mojej komisji z ubiegłej kadencji, którym chciało się cokolwiek robić. I organizowałem posiedzenia po kilka razy w miesiącu. Nikt nie narzekał.
Za to rewelacyjnie aktywni potrafią być przy załatwianiu osobistych profitów i bonusów i gdy robią tło w trakcie konferencji prasowych organizowanych przez starostę Węgrzynowskiego.
Koalicja czy opozycja... czy one ogóle istnieją. W lokalnych (nie tylko tomaszowskim) samorządach są one budowane jedynie na pokaz, a gdy przyjdzie do głosowania we własnych sprawach nagle wszyscy mówią jednym głosem, a mnie jest zwyczajnie wstyd. Tak jak było mi wstyd dzisiaj, gdy atakował mnie Marek Parada, kiedy nie godziłem się na podwyżki dla radnych. Wyszło n to, że jestem jeden paskudny populista. Sprawiedliwie muszę napisać, że chyba jako jedyna moje stanowisko i punkt widzenia podzieliła Martyna Wojciechowska, która niestety nie wzięła udziału w głosowaniu. A szkoda... Warto manifestować swój punkt widzenia nawet jeśli w ten sposób się komuś możemy narazić. Trudno....
Podwyżki bulwersujące są także z innego powodu. Właśnie omawialiśmy budżet powiatu na kolejny rok. Koszty stałe funkcjonowania Starostwa rosną niebotycznie. Ceny energii przerażają. Brakuje pieniędzy na wszystko. A my lekką ręką wydamy milion złotych na benefity dla członków zarządu powiatu (o tym w olejnym artykule) i radnych. W budżecie nie znalazła się ani złotówka na inwestycje w ochronę zdrowia. Dopiero wspólnie z Piotrem Kagankiewiczem wnioskowaliśmy o 2 miliony złotych na projekt nowego bloku operacyjnego. Czy wniosek się utrzyma, to się okaże
Poza tym jak spojrzeć prosto w oczy pracownikom w starostwie? Tutaj inspektor w wydziale merytorycznym zarabia 2.200 zł na rękę. Czy to nie wstyd? Czy ktoś myśli, że oni nie wiedzą, że radni, tacy jak Tomasz Zdonek, wykazujący niską aktywność, łapią kolejne fuchy w samorządowych jednostkach, które zapewne załatwia im Starosta, ponieważ potrzebuje by wciskali przycisk "za" na ekranach swoich tabletów. Nauczyciel i tu i tam, specjalista od promocji gdzie indziej. Czy jest jakiś poziom kompromitacji samorządu, przy którym wszyscy powinniśmy powiedzieć zdecydowane: dość!
PS
Warto też zaznaczyć, że podwyżki dostaniemy z wyrównaniem od sierpnia.
Napisz komentarz
Komentarze