Takie pytanie zadałam sobie po obejrzeniu w Kinie Helios „sztuki teatralnej” Mizantrop w reżyserii Clementa Harvieu-Legera, aktora i reżysera młodego pokolenia. Moja koleżanka na swoim profilu fejsbookowym napisała: Molierowski "Mizantrop" nadal nie traci na aktualności. I choć jest dziełem niejednoznacznym i trudnym w interpretacji, to jednak główne jego założenia, czyli słynne z najlepszych dzieł Moliera wyszydzenie wad ludzkich i krytykę społecznych zachowań można z powodzeniem i bez żadnego uaktualnienia odnieść do czasów współczesnych.
Wracając do mojego pytania o współczesną mizantropię. Wystarczy tylko włączyć kilka wydań telewizyjnych informacji, poczytać komentarze w sieci lub poobserwować sąsiadów zza okna – czyż ich zachowanie tak bardzo różni się od tego, jakie wyśmiewał pisarz? Pod płaszczem satyry odsłanił on ludzką pychę, egoizm i tragizm samowolnego stanowienia o swoim losie, nie liczącego się z konsekwencjami społecznymi.
Molierowską klasykę trzeba znać, nie każdego stać na teatr, ale bilet do kina i czytanie książek są w naszym zasięgu. Warto potem w gronie znajomych podyskutować o miejscu i roli prawdy w stosunkach międzyludzkich. Ale i zadawać dużo pytań samemu sobie nawet jeśli czasem pozostają bez odpowiedzi, albo odpowiedź znajdziemy dopiero później. Ja wyszłam szczęśliwa ze swoimi pytaniami.
Czy grzeczność (jak się wyraził jeden polski parlamentarzysta) wymaga oszczędności w gospodarowaniu prawdą? Czy chciałabym być postrzegana jako znerwicowana, społecznie nieprzystosowana i bronić swojej prawdy ponad wszystko jako neurotyczna egoistka, buntownik bez powodu, przegrana na własne życzenie? I tu trochę historii. 17 lutego 1673 roku zmarł Molier, ksiądz odmówił mu spowiedzi, a potem katolickiego pogrzebu, bo aktorstwo to fach, w którym się żyje w kłamstwie, czyż nie była to satyra przez duże S? W Mizantropie zatem przeglądam się jak w lustrze Moliera bo życie to gra w golfa od dołka do dołka i jeszcze dalej.
Napisz komentarz
Komentarze