Oglądacie czasami program "Państwo w Państwie" emitowany na antenie Polsatu? Od lat pokazywane są w nim patologie polskiego systemu sądowniczego. Bezduszna maszyna, pozostająca poza jakąkolwiek kontrolą społeczną i administracyjną kontra bezsilny obywatel. Prezentowane sprawy, to nie są jakieś wyjątki, to codzienna praktyka, wynikająca z wadliwości systemu.
Obserwuję ten system od lat. Niestety zdarzało mi się też trafiać przed oblicze Temidy. Nie ukrywam, że najczęściej, jako osoba oskarżona, ale również jako świadek /kiedyś zeznawałem przez niemal pięć godzin non stop/. Moje przypadki wynikają przede wszystkim z pozostawienia z kodeksie karnym bolszewickiego art. 212. Zgodnie z jego brzmieniem mogę iść do więzienia za to, że piszę o sprawach publicznych i krytykuję działalność władzy publicznej oraz osób, które działają na szkodę społeczną /miałem nawet przypadek, kiedy adwokat próbował straszyć mnie postępowaniem karnym za to, że opublikowałem oficjalny komunikat policyjny/.
To, co muszę stwierdzić na początek to karygodna przewlekłość postępowań. Niech mi nikt nie wciska, że sędziów w Polsce jest zbyt mało. Z tego, co gdzieś wyczytałem jest ich porównywalnie do innych krajów europejskich. Jako przykład dam moją ostatnią sprawę z wspomnianej wyżej "dwieście dwunastki". Postępowanie na etapie ugodowym trwało trzy lata.
To nie żart. Trzy lata chodziłem do Sądu. Najpierw jeden Sąd uznał, że jest niewłaściwy terytorialnie /po złożeniu aktu oskarżenia zmieniło się rozporządzenie, co do właściwości terytorialnej sądów/. Odesłał więc do sądu właściwego. Sąd właściwy uznał z kolei, że jednak właściwy nie jest, bo nowa struktura organizacyjna weszła w życie po dacie mojego rzekomego przestępstwa i odesłał dokumenty z powrotem do pierwszego.
Po kilku miesiącach sprawa ruszyła. Pani sędzia zawezwała strony do mediacji. Ponoć skracać mają one procedury, a sądy odciążać od nadmiaru obowiązków. Obie strony wyraziły zgodę. Rzecz jednak w tym, że skarżący na wezwania mediatora się nie stawiał przez kolejnych kilka miesięcy. Odkryłem w ten sposób lukę w przepisach i systemie. W takim przypadku bowiem, Sąd moim zdaniem powinien oddalić akt oskarżenia. Zamiast tego sprawa ruszyła przed znowu przed sądem.
To znaczy powinna ruszyć, ale nie ruszyła. Dlaczego? Po pierwszej rozprawie sędzina zaszła w ciążę i należało zacząć wszystko od nowa. Nowy sędzia i ponowne wezwanie do mediacji. I znowu oskarżający się nie stawia przez kilka miesięcy. Ja za każdym razem wsiadam w samochód i jadę do Piotrkowa. Mija już drugi rok.
W międzyczasie ktoś tam się nie stawia, a to oskarżający mimo sądowego wezwania, a to jego pełnomocnik. Ustalenie kolejnego terminu to problem. W najbliższym możliwym adwokat jedzie na narty. W kolejnym miesiącu znowu szusować ma sędzia. Na szczęście radzę sobie sam i nie wynajmuję do tych postępowań mecenasów, bo przez te lata koszty, by mi tylko rosły, a i ich porady są wątpliwej jakości. Szybko się nauczyłem, że adwokatom zależy na sprawie, ale nie koniecznie na jej szybkim zakończeniu z sukcesem /kiedyś mi jeden odradzał zawarcie korzystnej ugody, w kolejnym przypadku nie złożył kasacji w terminie/. Chodzi o kasę i nic więcej. Wadliwość działania systemu działania na rzecz prawniczych korporacji zawodowych.
We wspomnianej wyżej sprawie miałem jednak dużo szczęścia. Trafiłem na wyjątkowo bystrego sędziego, który był w stanie wychwycić różnice między prawem prasowym a przepisami wynikającymi z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Zakończyło się na dwóch rozprawach i nie była konieczna opinia sporządzona przez biegłego. Wiązałoby się to z kolejnymi miesiącami oczekiwania i oczywiście dodatkowymi kosztami.
Biegli sądowi to kolejny przykład wadliwości systemu. Ich opinie mają średnią wartość merytoryczną. Oczywiście nie wszyscy powoływani specjaliści są słabi merytorycznie. Jednak zdarza się duża przypadkowość. Znowu przykład z lokalnego podwórka. Zeznawałem kiedyś w sprawie, w której wymagana była opinia fonoskopijna, czyli analiza głosu zarejestrowanego. Ponoć daje ona 100 procent pewności co do właściciela głosu. Nie w tym przypadku. Tu okazało się, że biegły sądowy bez żadnych wątpliwości wskazał osobę winną. Tyle tylko, że winna nie była a głos zarejestrowany na magnetofonie do niej nie należał.
[reklama2]
Czy to jest sprawny system sądowniczy? Oczywistym jest, że sędziowie nie musza znać się na wszystkim. Nie sposób być alfą i omegą, ale biegli sądowi, to powinni być specjaliści najwyższej klasy. Primum non nocere, chciałoby się powiedzieć. W związku z tym powinno się ograniczyć tu zasadę swobodnej oceny dowodów, jaka obecnie obowiązuje. Skoro bowiem sędzia ma ograniczoną wiedzę w jakimś temacie, to powinien posiłkować się wiedzą specjalistów. Najlepiej dwóch niezależnych od siebie, bo i fachowiec może mieć słabszy dzień. Tymczasem często słyszy się, że wnioski stron o ponowną analizę biegłego są odrzucane.
Widziałem kiedyś taką swobodną analizę opinii sporządzonej przez biegłego rewidenta z wieloletnim stażem. Sędzia ocenił jak rozumiał a nie rozumiał z tego zbyt wiele. Nie pojmował dynamiki zdarzeń ekonomicznych i gospodarczych. Nie mógł zrozumieć, że marże w poszczególnych okresach mogą się różnić. Że mogą mieć one związek z aktualnym popytem, sezonowością itd. biegła zwróciła na to uwagę, ale wyjaśnienia sędziemu wydały się mało wiarygodne. Zamiast zlecić kolejne wydał wyrok krzywdzący dla przedsiębiorcy. Dlaczego? Moim zdaniem zwyczajnie solidaryzował się nie z nim ale z urzędnikami, których działalność przyniosła szkodę firmie.
Zresztą postępowania w sprawach gospodarczych to prawdziwe kuriozum. Trzeba wywieść rzeczywistą stratę, którą i tak sędzia nigdy nie prowadzący własnego biznesu będzie interpretował. Nawet jeśli zapadają wyroki zasądzające odszkodowania, to mają się one nijak do faktycznej szkody.
Niezależność sądów to jedna z najważniejszych w społeczeństwie demokratycznym zasad. Mówi się jednak o niezależności od władzy politycznej. Tymczasem o polskich sądach moi się, że są to sądy rodzinne. Zatrudnienie w nich znajdują bowiem osoby rodzinnie ze sobą powiązane. Znam osobiście takie przypadki. Dostęp do akt i najintymniejszych ludzkich spraw mają osoby, co do których zdolności intelektualnych i kondycji psychicznej można mieć sporo wątpliwości. Kiedyś jedna dziewczyna, która miał postępowanie ze swoim partnerem żaliła mi się, że nachodził ją facet protokołujący jej rozprawę i obiecywał pomoc. Okazało się, że nie był to przypadek odosobniony.
Podsumowując, system sądowniczy w Polsce działa źle. Szefowie sądów to wciąż są nominaci a powinni być wybierani w bezpośrednich wyborach na konkretne kilkuletnie kadencje, gdzie poddawani będą ocenie społecznej a nie tylko własnej korporacji zawodowej. Tylko to daje gwarancję właściwego nadzoru.
System pełen patologii, negatywnie oceniany społecznie. Z tym mamy do czynienia obecnie. Recz jednak w tym, że proponowane przez PiS zmiany zmian jakościowych w tym względzie nie przynoszą. Mają one głównie charakter personalny i podporządkowujący sądownictwo władzom politycznym.
Protesty więc wydają się słuszne. Nie uwzględniają one jednak jednego, moim zdaniem kluczowego, elementu. Chodzi o ocenę systemu, która ma charakter powszechny. W ten sposób paradoksalnie działają one na korzyść PiS, bo nie można bronić systemu, którego ocena jest jednoznacznie negatywna.
Napisz komentarz
Komentarze