1. Na początek o samym wywiadzie kilka słów. Przez ponad 44 minuty starosta Mirosław Kukliński i prezes Krzysztof Zarychta niczego nie powiedzieli. Zamiast mówić o konkretnych problemach skupili się na atakowaniu jednego radnego, którym jestem ja. W tym czasie Starosta ani razu nie wymienił mojego nazwiska, jak sam twierdzi z szacunku. Otóż samo to pokazuje, że starosta nie ma pojęcia czym jest szacunek do drugiej osoby, bo na pewno nie jest nim jej odpodmiotawianie. Dokładnie w ten sposób traktowani jesteśmy jako radni. Smutne jest to, że poza mną i chyba Leszkiem Ogórkiem nikt nie protestuje.
2. Drugi temat dotyczy liczby składanych przeze mnie zapytań. Faktycznie w ostatnim czasie jest ich sporo. I faktycznie brakuje na nie rzeczowych odpowiedzi. Nie biorą się one jednak znikąd. Jeśli przychodzą do mnie pracownicy starostwa i opowiadają, że są osoby, które biorą delegacje, by pojechać sobie na narty, albo spędzają weekend w Pradze, albo też służbowymi samochodami podróżują na pielgrzymki, to mamy prawo nie tylko jako radni ale też jako obywatele zadawać pytania. Niestety jest grupa ludzi, którzy po wygranych wyborach traktują samorządy jak wojenny łup i tego łupu wszelkimi siłami bronią. Wciąż czekam więc na odpowiedź dotyczącą podróży służbowych członków zarządu powiatu. Wycieczki na koszt podatnika krytykuję od lat. Kilka lat temu opisywałem podróże poprzedniego zarządu powiatu, czemu miałbym milczeć o obecnym.
3. Starosta twierdzi, że tylko jednemu radnemu przeszkadza to, co w szpitalu się dzieje. Rzecz w tym, że próbując zdyskredytować mnie w złym świetle stawia całą radę. Nie jest to też prawda. Wystarczy porozmawiać z ludźmi i zapytać o ich opinię, ale przede wszystkim o informacje, jakie do nich docierają.
4. Podkreślę to raz jeszcze: Starosta Powiatu Tomaszowskiego jednoosobowo i osobiście ponosi odpowiedzialność za szpital. Jest to oczywiście głównie odpowiedzialność o charakterze osobistym, a nie karnym. To nieprawda, że za służbę zdrowia w Tomaszowie i jej funkcjonowanie odpowiadają Minister Zdrowia, jacyś urzędnicy NFZ czy nie wiadomo kto. To Starosta podejmuje jednoosobowo decyzje dotyczące tak kluczowych kwestii jak wybór kadry zarządczej w tym Prezesa. Wskazywani przez niego urzędnicy z ministrem Radziwiłłem na czele odpowiadają oczywiście za kształt systemu, ale nie za sprawność poszczególnych placówek. Szpital to samorządowa spółka, której działalność oparta jest na prawie handlowym.
5. Co do nieobecności prezesa. To prawda, że na konkretną godzinę można wezwać kogoś do prokuratury /chociaż nawet i tu można zatelefonować i termin w nagłych przypadkach przełożyć/ a nie do NFZ. Moja żona prowadzi firmę, której część działalności opiera się na usługach medycznych i też często z Funduszem umowy podpisuje. Nie ma żadnego problemu z elastycznością. Można umówić się na dowolną datę i godzinę. Tym bardziej, że o ile się nie mylę, prezes szpitala nawet nie musi jeździć w tym celu do Łodzi. Sesję zwołujemy najdalej na tydzień przed terminem, ale termin znany jest na długo wcześniej, bo zwyczajowo jest to ostatni czwartek miesiąca. A już kompletnie niepoważne jest stwierdzenie, że trzeba było pilnie do NFZ jechać, bo się samemu błędów w dokumentacji narobiło.
6. Wynagrodzenie prezesa. W programie TV Prezes Krzysztof Zarychta stwierdził, że zarabia 3,5 - krotność podstawy wymiaru. Jak sam stwierdził jest to 14 tysięcy złotych. Z tym, że jest to nieprawda. Zwyczajnie okłamał widzów, mieszkańców Tomaszowa. Dlaczego? Otóż ta podstawa to przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w IV kwartale roku poprzedniego. Za rok 2016 wynosiło ono 4403,78 złotych. Znaczy to, że wynagrodzenie Krzysztofa Zarychty to nie jest jak sam twierdzi 14 tysięcy a 15,5 tysiąca. Do tego jest to jedynie składowa podstawowa. Ani Prezes ani też starosta nawet słowem nie wspomnieli o uznaniowym dodatku, który może wynieść nawet 50% podstawy. Do tego stwierdzenie starosty, że cały czas wiedział /w czasie sesji/ile to wynagrodzenie wynosi. Wiedział i radnym nie powiedział? W ten właśnie sposób radnych się traktuje. Pytajcie ile chcecie, a odpowiemy jak będziemy chcieli. Dziwicie się, że nikt o nic nie pyta? Podkreślmy: prezes Krzysztof Zarychta nie ma żadnego doświadczenia w zarządzaniu przedsiębiorstwami. Nic dziwnego, że lekarze, którzy zarabiają po 3 tysiące złotych na szpitalnych etatach się denerwują. Za 16 tysięcy złotych pensji podstawowej miesięcznie plus dodatki można na pewno znaleźć dobrego menadżera z doświadczeniem.
7. Prezes Krzysztof Zarychta twierdzi, że na moje pytania na bieżąco odpowiada. To oczywiście jest nieprawda. 28 maja zadałem pytanie dotyczące zakażeń bakteryjnych na szpitalnych oddziałach. TCZ powinien prowadzić ich rejestr. Do dzisiaj odpowiedzi nie mam. Z kolei 10 maja prosiłem o kopię decyzji zarządu województwa o odrzuceniu wniosku na budowę bloku operacyjnego. Odpowiedź w ubiegłym tygodniu dostałem ale bez załącznika, o którym w niej jest mowa.
8. Centralny Blok Operacyjny - upadek projektu na etapie oceny formalnej i to po wezwaniu przez RPO do uzupełnienia braków jest kompromitujący. Jednak jeszcze bardziej żenująca jest radość Starosty i Prezesa, że dofinansowania nie udało się uzyskać. "W tym złu jest to dobro". Mariusz Kałamaga by tego nie wymyślił. Powstaje pytanie: po co było wniosek składać? Nie dywagując teraz czy blok jest potrzebny czy nie. Nikt przy zdrowych zmysłach chyba nie wierzył, że przy dostępności 100 milionów Tomaszów uzyska 30. Przypomnę tylko, że to w programie tej samej lokalnej TV w lutym obaj panowie chwalili się rewelacyjnie przygotowanym wnioskiem. Nawet trudno to komentować. Jest to tak samo mało poważne, jak rozmowa z radnymi za pomocą mediów. Dwóch chłopców w krótkich spodenkach dostało do zabawy niewłaściwe zabawki. Należało przygotować wniosek realny do realizacji. Nie wydumany. Każdy oddział szpitalny wymaga dosprzętowienia i remontu. Po prostu każdy. Należało zrobić to, co zrobił Piotr Kagankiewicz w Radomsku. Przygotował projekt mniejszy ale został najlepiej oceniony.
9. Kilka słów o rzekomym czy prawdziwym zysku. Pod koniec lutego zwołano konferencję prasową. Pan Prezes stwierdził /mimo że kilka dni wcześniej na sesji Rady Powiatu mówił coś innego - 800 tys/, że TCZ zamknął rok stratą na poziomie ok. 330 tysięcy złotych. Z kolei Pan Starosta na tej samej konferencji prasowej twierdził, że szpital zamknął rok zyskiem na poziomie przekraczającym 2 miliony złotych. Tymczasem w wyniku finansowym czytamy, że zysk to raptem 1,3 miliona złotych. Nawet jeśli uwzględnimy odprowadzony podatek to i tak kwota zysku nie przekracza 2 milionów. Ale to nie koniec, bo skoro strata wyniosła 300 tysięcy, a zysk 1,9 miliona natomiast wypłacona kwota za nadwykonania sięga 3,6 miliona złotych, to oczywistym jest pytanie: gdzie trafiło 1,5 miliona złotych? Przypomnę, że na początku kadencji krytykowano generowanie przez szpital nadwykonań. Tymczasem to one ratowały szpital w kolejnych latach.
10. Wynik za bieżący rok. Nie można wprowadzać radnych w błąd. W danym okresie czasu mówiąc o wyniku finansowym nie możemy brać pod uwagę jedynie jednego miesiąca. Tymczasem w czasie sesji księgowa mówi nam o zysku za jeden miesiąc na poziomie czterysta tysięcy złotych. Tymczasem miesiąc wcześniej było to 900 tysięcy straty. Nie można tak manipulować danymi.
11. Jakość usług w szpitalu. Ma ona oczywiście związek z wynikiem finansowym. Jeśli oszczędza się na wszystkim, to znaczy, że oszczędza się na pacjencie. Narzekają wszyscy na SOR. Tymczasem być może mało kto wie, ale na tym oddziale przetrzymywani są pacjenci, którzy powinni trafiać na inne oddziały np. na oddział wewnętrzny. To nie są informacje, które sobie wymyślam. Pochodzą one od pracowników SOR-u, którzy mają dosyć tego, że cała frustracja pacjentów i ich rodzin jest wylewana właśnie na nich. Dodatkowo Prezes twierdzi, a Starosta potwierdza, że szpital zatrudnia optymalną liczbę personelu. Niestety przeczy temu ostatnia kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia, który właśnie przez brak tej optymalnej liczby nałożył na szpital 30 tysięcy złotych kary. To jest problem, o którym mówię od miesięcy. Lekarze pełniący dyżur na oddziale nie mogą równocześnie przyjmować w poradni specjalistycznej, i to nie tylko ze względu na przepisy prawa, ale też zwyczajnie nie są w stanie fizycznie tego robić. Później dziwimy się, że lekarz, który powinien być w poradni o 8 przychodzi o 10, a pacjenci czekają. To problem złego zarządzania.
Napisz komentarz
Komentarze