Długo zastanawiałam się czy napisać o „Dniach Tomaszowa” i kulturze w naszym mieście. Wiem, że dla wielu z nas to temat drażliwy, a opinii jest tyle ilu mieszkańców. Dlatego temat jest trudny, ale jak tu nie podjąć wyzwania skoro od kilku dni w mediach społecznościowych tyle zdjęć z Dni Tomaszowa, a wszyscy wyrażają swoje zdanie w tym temacie. O gustach muzycznych się nie dyskutuje bo to ryzykowne tak jak i o polityce, bo to temat wrażliwy. Pomyślałam więc o sztuce bo ona jednak jednoczy, a nie oddala ludzi przynajmniej tak by się wydawało. A rzeczowa dyskusja przy piwku czy winku to fajnie spędzony czas w gronie znajomych.
Zacznę od cytatu L. Aragona z „Dwudziestu trzech manifestów Dada”, za G.Picon, Panorama myśli współczesnej, wyd. 2.Paryż/1963 „(…) sztuką jest to tylko co daje zdrowie i śmiech. Istota sztuki w jej charakterze cyrkowego widowiska dla wielkich tłumów, cechy, jej zewnętrzność i powszechność, pornografia nie zamaskowana (…) wirujące przedmioty jako materiał sztuki. Teatry zmienić na budynki cyrkowe, należy zerwać ze ścian kawałki płótna zwane obrazami, malować twarze, ubrania, bieliznę, ludzi, domy, chodniki”, czyż nie daje do myślenia… Nie ma kultury przez duże K bez kultury, która daje śmiech, a tym samym zdrowie, a takie są Dni Tomaszowa.
To nie jest tania rozrywka dla mas, to zapotrzebowanie na uczestniczenie w jakimś rodzaju sztuki, bliżej nieokreślonej, bo przecież to zlepek różnorodności, od kolorowego wesołego miasteczka zaczynając (najlepsza moja zabawa z lat młodości to właśnie wesołe miasteczko), a czemu nie pójść do przodu i postawić na stacjonarny tomaszowski Disneyland z krainą bajek, mamy na to przecież sporo miejsca.
Dalej, analizując Dni Tomaszowa to dużo różnorodnej muzyki w jednym miejscu, feria barw, sztuczne ognie, to nas zawsze cieszyło jak byliśmy dziećmi, o tym, że byliśmy młodzi nie zapominajmy. Na jednym z koncertów z przyjaciółką, obserwowałam ludzi, młodych, w średnim wieku, starszych, bogatszych i biedniejszych, różnych.
Moją uwagę zwrócił jednak widok młodych mam z wózkami i ojców, którzy z pociechami na plecach radośnie pląsali. To był fajny obraz szczęśliwych twarzy, który na długo pozostanie w mojej pamięci. Jak wrócę do malowania na płótnie to z pewnością go odtworzę, może nie w futurystycznej odsłonie, ale z pewnością będzie biła z niego radość, a nie smutek. A Tomaszów to miasto wielu kultur i mogę tu zawsze znaleźć coś dla siebie wystarczy, że poszukam.
Napisz komentarz
Komentarze