Tak się jakoś składa, że miałem przez ostatnie dwa lata, okazję poznać kilku dyrektorów i prezesów szpitali w naszym województwie. Czasem się ze sobą kontaktujemy, a jak potrzebuję skonsultować własną wiedzę to po prostu sięgam po telefon i dzwonię. Czasem ktoś też telefonuje do mnie i opowiada o tym i o owym.
Jednym z takich tematów były swego czasu podróże służbowe, udziały w szkoleniach, konferencjach itp. Oczywiście organizowanych w atrakcyjnych turystycznie miejscowościach. Według moich rozmówców Tomaszów Mazowiecki bywał nadreprezentowany. Co to znaczy? Otóż to, że tomaszowska reprezentacja była jedną na najliczniejszych. W dodatku część wyjazdów miało charakter rodzinny, a więc mąż-żona lub żona-mąż itd.
Przyznam, że nic tak bardzo mnie nie brzydzi, jak nadużywanie swojej funkcji publicznej do celów prywatnych. Sam niedawno odmówiłem propozycji współzarządzania Tomaszowskim Towarzystwem Budownictwa Społecznego w charakterze prokurenta, mimo że jestem zawodowym zarządcą nieruchomości. Uznałem, że z racji mojego funkcjonowania w samorządzie byłoby to (delikatnie ujmując) niezręczne. Obiekcji podobnych nie miał za to Starosta Kukliński, który fuchę w TTBS załatwił swojemu zięciowi. Mniejsza jednak o to...
W związku z tymi informacjami wystąpiłem więc do prezesa TCZ Krzysztofa Zarcyhty z zapytaniem w tej sprawie /podobne wysłałem do Zarządu Powiatu Tomaszowskiego - pisałem na ten temat w felietonie Prawym okiem: co ma do ukrycia Starosta Kukliński/. Odpowiedź, jaką otrzymałem możecie przeczytać poniżej:
Pytanie nasuwa się samo: jak dużo tych wyjazdów musiało być, że przygotowanie odpowiedzi miałoby zająć niesłychną wręcz liczbę czasu i zaangażowć niezdefiniowane w żaden sposób środki?
A teraz niespodzianka dla tych, którzy lubią zabawy obrazkowe pt. "wskaż 10 różnic". Pisałem wczoraj o tym, że młodym człowiekiem, który otrzymał intratną posadę w powitowej spółce ktoś manipuluje. I porównując oba pisma wydaje się, że mam rację.
Pan Starosta stwierdził na ostatniej sesji, że ja Pana Krzysztofa Zarychtę nienawidzę i że są radni, którzy szpitalowi szkodzą. Wyraźnie przyspisuje własne uczucia i działania oraz zaniechania innym osobom. Wystarczy odpowiadać na zadawane pytania i nie byłoby problemu. Nie ma obowiązku bycia prezesem. Nie ma przymusu bycia starostą. Ja, Mariusz Strzępek osobiście Prezesowi współczuję. Przy małym doświadczeniu zawodowym i życiowym jest zwyczajnie manipulowany przez wiekszych niż on sam cwaniaków. Przez kogo? Sam musi to sobie przemyśleć. Uważam, że ktoś wpuszcza go w maliny. On sam z kolei jest bez wyjścia. Przy poziomie zadłużenia, jakie posiada musi tkwić i realizowwać zalecenia. Mówiłem to wielokrotnie i powtórzę jeszcze raz: formalna odpowiedzialność za szpital spoczywa na Zarychcie, jednak faktyczną ponosi starosta Kukliński i tylko on.
Napisz komentarz
Komentarze