Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 02:33
Reklama
Reklama

Po prostu mistrz. Jan Frycz obchodzi 45-lecie pracy artystycznej

Już w szkole aktorskiej wyróżniał się ogromnym talentem. Dlatego bardzo wcześnie dostał szansę na debiut na scenie. Stało się to w roku 1978, gdy zagrał Edmunda w „Damach i huzarach” Fredry w reżyserii Mikołaja Grabowskiego w Teatrze im Słowackiego w Krakowie. Dla Jana Frycza, 24-letniego wówczas studenta trzeciego roku krakowskiej PWST, było to ogromne wyróżnienie. Nie zawiódł zaufania, jakim obdarzył go wtedy reżyser. I nie zawodzi do dziś. Właśnie mija 45 lat od jego scenicznego debiutu. Przez ten czas Frycz zagrał dziesiątki różnorodnych ról, stworzył wiele wybitnych kreacji, współpracował w najważniejszymi reżyserami, dorobił się opinii aktora charyzmatycznego i wszechstronnego. Jego aktorski dorobek wymyka się jednoznacznym ocenom, podobnie jak jego życie prywatne, o którym niewiele wiadomo.

Kiedy się zapyta jego przyjaciół, czym zajmuje się Jan Frycz, gdy nie pracuje na scenie czy na planie filmu, często w odpowiedzi pada: „Lubi składać modele”. Tej pasji poświęca mnóstwo czasu. Zbudował kilka żaglowców, nad jednym - w skali 1:80 - pracował przez ponad trzy lata. Składa też samoloty, ale nie takie, które stoją na półce, ale latające, którymi można sterować i wykonywać ewolucje. Ostatnio interesują go drony. „Jasiek lubi latać” – mówi ze śmiechem aktorka Iwona Bielska, która z Janem Fryczem przyjaźni się od ponad czterdziestu lat.

Modelarstwem Frycz interesuje się od dzieciństwa. W latach 60. Chodził ze swoim ojcem do składnicy harcerskiej, gdzie kupowali zestawy modeli do sklejania. Zajmowali się też majsterkowaniem. Obaj czytali „Młodego Technika” i konstruowali proste urządzenia, na przykład radia tranzystorowe. Ta pasja wydaje się dość odległa od aktorstwa, ale to tylko pozory. Dobry aktor, tak jak dobry modelarz, musi być cierpliwy, precyzyjny, konsekwentny i mieć wyobraźnie. Powinien wiedzieć, jaki efekt chce osiągnąć. Role buduje się po kawałku, każdy następny element musi pasować do poprzednich, a wszystkie muszą stworzyć spójną całość. Jan Frycz taki właśnie jest. Jego role są przemyślane, ważny jest każdy szczegół, każdy grymas, gest. A przede wszystkim każde słowo, bo Frycz wciąż pamięta to, co usłyszał od Mikołaja Grabowskiego, który przygotowywał go do egzaminów do krakowskiej PWST. „Aktor musi wiedzieć, co mówi” – powtarzał mu reżyser.

„Aktorstwo Frycza jest trudne do opisania, nowoczesne, otwarte na eksperymenty, a jednocześnie mocno zakorzenione w tradycji: w świetnym wykształceniu, znakomitym warsztacie wynikającym z wielu lat spędzonych na scenie teatralnej (…) Frycz to aktorski gigant” – napisał kiedyś krytyk teatralny Łukasz Maciejewski, który od lat śledzi karierę Frycza. Nie tylko on ma jednak problem z opisaniem fenomenu krakowskiego aktora. Maciejewski wspomina, jak przed laty zadzwonił do Jerzego Jarockiego i poprosił, żeby w kilku zdaniach opowiedział o Fryczu. Jarocki na dłuższą chwilę zamilkł, wreszcie rzucił krótko: „W kilku zdaniach się nie da” i odłożył słuchawkę.

Równie trudne, a może jeszcze trudniejsze, jest opisanie tego, jaki Frycz jest prywatnie. Ci, którzy go znają od lat, mówią, że ma wybitne poczucie humoru, dystans, potrafi być ironiczny czy wręcz szyderczy, a za chwilę sentymentalny, czuły. Te cechy często wykorzystuje w pracy nad rolą. Frycz, jak mało kto, umie łączyć skrajności, bo według niego nikt nie jest jednoznacznie ani dobry, ani zły. Dlatego reżyserzy chętnie obsadzają go w rolach gangsterów, nieuczciwych polityków, wiarołomnych mężów, ale też zagubionych wrażliwców. Wierzą, że Frycz obroni każdą postać, jak nikt inny pokaże swojego bohatera w zaskakujący, nieprzewidywalny sposób. On sam zaś chętnie gra czarne charaktery. Jedną z jego ostatnich ciekawszych kreacji jest rola gangstera Dario w serialu HBO „Ślepnąc od świateł”. Ta postać przeraża, ale i fascynuje. Jest brutalny, bezlitosny, ale jednocześnie jest w nim jakaś tkliwość. O takich rolach mówi się, że zawłaszczają cały ekran dla siebie, a Fryczowi udaje się to częściej niż innym aktorom.

Ale to nie znaczy, że jest solistą, który gra na siebie. Doskonale współpracuje w zespole, czy to na scenie czy na planie filmowym, bo uważa, że wszyscy powinni pracować na efekt końcowy. A zespół daje siłę. W pracy zawsze wspiera swoich partnerów. I nie kryje swojego podziwu dla ich umiejętności. „Nie pamiętam, kiedy dokładnie się to wydarzyło ani co to był za spektakl, bo zagraliśmy ich razem mnóstwo” – wspomina Bielska. „Próbowaliśmy jakąś sceną i rozpłakałam się na zawołanie. Jasiek popatrzył na mnie zdziwiony i zapytał: +Ty tak potrafisz?+. +No potrafię+ – odpowiedziałam, a on na to: +To ja się jeszcze muszę dużo uczyć+. Bielska dodaje też, że Frycz niezależnie od okoliczności zawsze jest przygotowany i daje z siebie wszystko. „Przez lata jeździliśmy po Polsce z +Opisem obyczajów+, bywało, że dawaliśmy po kilka przedstawień dziennie. I Jasiek o dziewiątej rano potrafił zagrać tak, że z wrażenia wszystkim mowę odejmowało” – wspomina aktorka. Podobne wrażenia z pracy z Fryczem ma Maria Pakulnis. „Po raz pierwszy spotkaliśmy się przed laty przy +Pożegnaniu jesieni+ Mariusza Trelińskiego. Potem pracowaliśmy ze sobą wiele razy. To jest ogromny talent, jedyny i niepowtarzalny. Na scenie to jest magia, tajemnica, on przyciąga uwagę każdego widza, interpretuje wszystko na swój sposób, pogłębia każdą rolę, ma styl. Jest zawsze sobą, a jednocześnie potrafi się zmienić. Potrafi być pełen żartu, złośliwości, ironii, a jednocześnie za chwilę dramatyczny. Uwielbiam go i kocham z nim grać” – podkreśla aktorka.

Sam Frycz, mimo imponującego dorobku, z pokorą podchodzi do swojego zawodu i renomy, jaką się cieszy wśród widzów i krytyków. „Zaczynając prace nad kolejnym spektaklem, filmem czy serialem, budujemy wszystko od początku. Za każdym razem – nowy świat i ludzie, inni partnerzy, nowe sytuacje i miejsca. I ta nieprzewidywalność w zawodzie aktora jest wspaniała” – powiedział kiedyś w jednym z wywiadów. Dlatego uwielbia grać z młodymi aktorami czy wręcz debiutantami. Tak było niedawno na planie komedii romantycznej „Na twoim miejscu” w reżyserii Antonio Galdameza Munoza, w której oprócz Pakulnic i Frycza zagrało wielu debiutantów. Dla niego takie spotkania są ważne, bo jego zdaniem „pierwszy raz” w świecie kina czy teatru jest ekscytujący. „To jest siła debiutu (…) Oni mają w sobie taką siłę, że to jest ich pierwszy film” – wyznał kiedyś. Podczas takich zawodowych spotkań z początkującymi aktorami Frycz nie lubi tylko jednego – hołdów. Gdy słyszy od młodych kolegów po fachu, że marzyli o pracy z nim, on z właściwą dla siebie ironią prosi: „Tylko bez uniesień”. O pracy na planie filmowym wyraża się szorstko: „Najważniejszy jest reżyser, catering i ciepła przyczepa, w której aktor może przeczekać na następne ujęcie”. I dodaje: „Reżyser musi mieć przyjemny głos i ładnie pachnieć. Aktorzy też. Jak się kręci przez kilkanaście godzin scenę miłosną, to naprawdę ważne”.

O swoich początkach w tym zawodzie niechętnie opowiada. Nie pamięta, kiedy postanowił zostać aktorem. Wychował się w mieszczańskim krakowskim domu, gdzie był fortepian, spora biblioteka. Podobno już w szkole podstawowej wykazywał pewne artystyczne zdolności. Malował kobiece akty z wyobraźni i sprzedawał je kolegom. Teatr poznawał dzięki ojcu, który zabierał go na przedstawienia do Teatru Starego. Był inżynierem górnictwa, ratownikiem górniczym, ale miał też zainteresowania humanistyczne. Gdy jednak usłyszał, że syn postanowił zdawać na aktorstwo, był sceptyczny. Bo co to przecież za zawód? Uważał, że to ulotne zajęcie i rodziny z tego nie utrzyma. Ale jak Frycz skończył studia, chodził na jego spektakle i był dumny, choć głośno tego nie mówił. Tę powściągliwość w okazywaniu emocji Frycz odziedziczył po ojcu. Przyznaje, że długo nie potrafił powiedzieć swoim dzieciom, że zrobiły coś dobrze.

Od początku zapowiadał się na świetnego aktora. Profesorowie od razu dostrzegli w nim ogromny talent, dlatego bez problemu dostał się na krakowską PWST, a na trzecim roku wystąpił w Teatrze im. Słowackiego w „Damach i huzarach” w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Frycz chciał występować na scenie, ale szybko zaczęło pociągać go też kino. A że w Warszawie więcej się działo, były castingi, nowe produkcje, to którko po ukończeniu szkoły spakował walizkę i wyjechał do stolicy. Adam Hanuszkiewicz przyjął go do zespołu Teatru Narodowego. Zdążył jeszcze wystąpić w ostatnich spektaklach dyrekcji Hanuszkiewicza: „Leśmianie”, „Komedii pasterskiej” Morsztyna i „Śpiewniku domowym” według Moniuszki. Kiedy z Narodowego wyrzucono Hanuszkiewicza, Frycz przeszedł do Teatru Polskiego, prowadzonego przez Kazimierza Dejmka. U niego zagrał Wacława w „Zemście”, u boku Tadeusza Łomnickiego, który grał Papkina. Później Frycz podkreślał wielokrotnie, że wiele się od Łomnickiego nauczył. Nie tylko o aktorstwie.

W latach 80. kino propozycji dla Frycza nie miało, zagrał zaledwie kilka epizodów. Wybuchł stan wojenny, filmów kręciło się niewiele, a dodatkowo naraził się władzy. Kiedyś w kawiarni hotelu Forum dosiadł się do niego znany powszechnie w branży filmowej ubek z propozycją współpracy nie do odrzucenia. Frycz powiedział mu, że nie będzie grał w filmie o tym, jak się rodziła przyjaźń polsko- radziecka. Wtedy usłyszał: „No wie pan, możemy tak załatwić, że pan już w żadnym filmie nie zagra. Przez następne trzy lata recytował wiersze w kościołach, ale nie wspomina tego czasu źle. Jego kariera filmowa rozkręciła się na dobre po 1989 roku. Dobrą passę rozpoczął film „Pożegnanie jesieni” Mariusza Trelińskiego. Od tej pory występował w kilku filmach rocznie. Za role w „Pornografii” Jana Jakuba Kolskiego dostał Orła oraz nagrodę na festiwalu w Gdyni. Za występ w „Pręgach” Magdaleny Piekorz uhonorowano go drugim w karierze Orłem. Chociaż jest aktorem wybitnym, ma też na koncie role w słabych filmach, jak choćby w „Wyjeździe integracyjnym”. Przyznaje, że zdarza mu się przyjmować propozycje dla pieniędzy. Kiedyś dziwił się, że Andrzej Grabowski przyjął rolę Ferdynanda Kiepskiego, ale potem zrozumiał decyzję kolegi. Z czegoś trzeba żyć. Poza tym aktor sam się przecież nie obsadza. Jest człowiekiem do wynajęcia, może tylko propozycję przyjąć i odrzucić. Nigdy nie wiadomo także, jaki będzie efekt końcowy, może się okazać, że kompletnie inny niż ustalona wcześniej koncepcja. Ale przecież umowa została podpisana, trzeba pracować.

To jeden z powodów, dla których Frycz uważa, że aktorstwo to niesłychanie trudny zawód. Według niego czekanie na propozycję, negocjowanie stawek ma w sobie coś z prostytucji. Dlatego nigdy nie chciał, żeby jego dzieci, a zwłaszcza córki, wybrały tę profesję. Mimo to Gabriela i Olga poszły w ślady ojca. Ta pierwsza skończyła krakowską PWST, gra w poznańskim Teatrze Nowym, pojawia się także w popularnych serialach. Gabriela jest owocem związku Jana Frycza z koleżanką z roku, Grażyną Laszczyk. O tym małżeństwie aktor mówi niewiele: „Ożeniłem się bez sensu. Miałem 22 lata”. Związek szybko się rozpadł. Bardziej trwałe okazało się drugie małżeństwo aktora, z Agatą Frycz. Z tego związku aktor ma pięcioro dzieci: wspomnianą Olgę, Marię oraz Michała, Antoniego, który jest asystentem scenografa i Wojciecha, który zajmuje się komponowaniem muzyki. Niestety, to małżeństwo także się rozpadło.

Życie uczuciowe Jana Frycza, delikatnie mówiąc, było dość skomplikowane. Przyznaje, że miał powodzenie u kobiet, a życie między Krakowem i Warszawą nie sprzyjało tworzeniu stabilnego związku. „Dziś myślę o tym spokojnie. W obu przypadkach rozwód był bez orzekania o winie, jednak zawsze to życiowa porażka. Po prostu nie dobraliśmy się. Byliśmy niedojrzali, obowiązki nas przerosły” – powiedział kiedyś w wywiadzie dla „Twojego Stylu”. Te problemy odbiły się na jego relacjach z dziećmi. Olga Frycz mówiła w mediach, że miała do ojca żal za to, iż porzucił rodzinę i przez kilka lat nie miała z nim kontaktów. Dziś relacje podobno już się poukładały, a Jan Frycz odnalazł się nawet w roli dziadka. Odnalazł też szczęście u boku kolejnej żony. Związek z Małgorzatą, która jest prawniczką i zarazem jego agentką, trwa od wielu lat i uchodzi za wyjątkowo udany.

O ile więc w życiu prywatnym Frycza wszystko jest już stabilne i nie zwiastuje żadnego gwałtownego zwrotu akcji, to w jego karierze wiele się jeszcze może zdarzyć. Po 45 latach pracy aktor wciąż lubi zaskakiwać, przyjmować propozycje, które pozwolą mu się pokazać z innej strony, zbudować postać, jakiej jeszcze nie grał. Fani jego talentu na pewno jeszcze nie raz wyjdą z teatru czy kina zaskoczeni. (PAP Life)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Sejm odrzucił wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministry zdrowia Izabeli Leszczyny Sejm odrzucił w czwartek wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministry zdrowia. Posłowie PiS zarzucili jej działania wbrew interesom pacjentów. Premier Donald Tusk zapowiedział, że po odrzuceniu wniosku Izabela Leszczyna "będzie nadal wyciągała z bagna system ochrony zdrowia" po rządach PiS.Data dodania artykułu: 21.11.2024 19:58Sejm odrzucił wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministry zdrowia Izabeli Leszczyny Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Przed sądem rejonowym w Oświęcimiu 4 grudnia ma ruszyć proces byłego nauczyciela jednej z tamtejszych szkół, który odpowie m.in. za prezentowanie pornografii nastolatkom i naruszenie ich nietykalności cielesnej – dowiedziała się PAP w krakowskiej prokuraturze okręgowej.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:37Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów W trzech kwartałach tego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 62 tys. pozwów rozwodowych. To o 1,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich prawie 61 tys. Najwięcej pozwów złożono do sądów w dużych miastach. W całej Warszawie odnotowano ich łącznie 5,8 tys. Z kolei w Poznaniu było 3,9 tys. takich przypadków, a w Gdańsku zaobserwowano ich 3,4 tys. Eksperci nie są zaskoczeni tymi danymi. Jednocześnie wskazują, że spada liczba zawieranych małżeństw. Można zatem postawić tezę, że w strukturze społecznej zachodzą istotne zmiany.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:30Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów
Reklama
Reklama
„Miłość jak miód” „Miłość jak miód” „Miłość jak miód”seans w ramach cyklu Kultura Dostępna!W czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Majkę (Agnieszka Suchora) i Agatę (Edyta Olszówka) równie dużo łączy, co dzieli. Obie są po pięćdziesiątce, przechodzą menopauzę i nie wierzą, że w ich życiu cokolwiek zmieni się na lepsze. Jedna mieszka nad Bałtykiem, druga w Tatrach. Jedna prowadzi cukiernię, druga jest wziętą architektką wnętrz. Jedna jest wdową, drugą partner właśnie zostawił dla młodszej. Jedna poświęca się dzieciom i wnukom, kompletnie zapominając o sobie, druga nie ma rodziny i dba o swój duchowy rozwój. Pewnego dnia przyjaciółki spotykają się na pogrzebie koleżanki z liceum. Agata namawia Majkę do spontanicznego wyjazdu w góry, sama zaś zajmuje jej miejsce. Nieoczekiwana zamiana ról przynosi szereg komplikacji, zabawnych zwrotów akcji i wyzwań, którym kobiety będą musiały stawić czoła. Czy uda im się przezwyciężyć przyzwyczajenia, uprzedzenia i lęki? Czy zdobędą się na odwagę, żeby otworzyć się na miłość i rozpocząć nowy rozdział w życiu? Czy naprawdę nigdy na nic nie jest za późno?Kultura Dostępna w Kinach jest częścią programu realizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego operatorem jest Narodowe Centrum Kultury. Projekt dofinansowano ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Szczegółowe informacje i repertuar najnowszej edycji cyklu w kinach Helios w całej Polsce dostępne są pod adresem: www.helios.pl/kultura_dostepna oraz www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/kultura-dostepna. Data rozpoczęcia wydarzenia: 28.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Dawid Podsiadło - Dokumentalny  w Helios na Scenie Dawid Podsiadło - Dokumentalny w Helios na Scenie W czerwcu 2024 roku Dawid Podsiadło zagrał 7 koncertów stadionowych dla pół miliona widzów. Finałem tej trasy były rekordowe dwa koncerty na Stadionie Śląskim w Chorzowie dla prawie 200 tys. osób. Ten film to zapis tych 7 wyjątkowych dni, a zobaczymy go już 3 grudnia w kinach Helios.Film „Dawid Podsiadło – Dokumentalny” to intymny portret jednej z największych postaci polskiej sceny muzycznej. Reżyser Tomasz Knittel zabiera widzów na pełną emocji podróż, towarzysząc Dawidowi Podsiadle podczas jego monumentalnej trasy koncertowej, obejmującej siedem występów na stadionach w Gdańsku, Wrocławiu, Poznaniu i Chorzowie. Jednak to nie same koncerty są tu najważniejsze, lecz Dawid – artysta, który tą trasą zamyka pewien etap swojej kariery i zastanawia się, co przyniesie przyszłość.Kamery śledzą Dawida nie tylko na scenie, ale przede wszystkim za kulisami – w chwilach skupienia, zmęczenia, radości i refleksji. Film pokazuje jego prawdziwą twarz: człowieka pełnego pasji, ale i niepewności.Dawid otwiera się przed widzami, dzieląc się przemyśleniami o drodze, którą przeszedł, o presji związanej z popularnością oraz o tym, co dalej po zakończeniu tak ogromnej trasy. Obecność znakomitych gości, takich jak Edyta Bartosiewicz, Monika Brodka, Daria Zawiałow, Kaśka Sochacka, Artur Rojek, Ralph Kaminski, Kortez i Vito Bambino zdecydowanie podkreśla wagę tego etapu.To unikalna okazja, aby zobaczyć, jak wygląda życie artysty w momentach triumfu, ale i w tych cichszych, bardziej intymnych chwilach, kiedy sceniczne światła gasną, a pytanie „co dalej?” staje się najważniejsze.Helios zaprasza melomanów na ten wyjątkowy seans! Bilety dostępne są na stronie www.helios.pl, a także w kasach kin i aplikacji mobilnej. W ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz” dokonując zakupu z wyprzedzeniem, można wybrać najlepsze miejsca, a także - zaoszczędzić.Data rozpoczęcia wydarzenia: 03.12.2024
Reklama
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 4°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1021 hPa
Wiatr: 15 km/h

Reklama
Reklama
ReklamaArtis Gaudum
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama