W ramach swoich badań badacze z USA, Francji i Arabii Saudyjskiej opracowali technikę, pozwalającą zmierzyć zmiany poziomu wody w niemal dwóch tysiącach największych jezior i zbiorników wodnych, reprezentujących 95 proc. zasobów wody pochodzenia jeziornego na Ziemi. Naukowcy wykorzystali do tego dane z 30 lat obserwacji, prowadzonej przez sieć satelitów. Jednocześnie skorzystali z modeli obliczeniowych, pozwalających ocenić ilościowo globalne trendy dotyczące jezior.
"To pierwsza tak pełna ocena trendów i czynników napędzających zmienność globalnych zasobów wody w jeziorach, bazująca na sieci satelitów i na modelach" - mówi główny autor publikacji (DOI: 10.1126/science.abo2812), Fangfang Yao z amerykańskiego Cooperative Institute for Research In Environmental Sciences (CIRES) i z University of Virginia.
Swoje badania podjął on w związku z kryzysem środowiskowym, obserwowanym w części największych zbiorników wodnych na Ziemi, jak np. wysychającym Jeziorze Aralskim na granicy Kazachstanu i Uzbekistanu.
Autorzy publikacji przypominają, że jeziora i inne zbiorniki (np.wytworzone przez ogromne zapory) gromadzą aż 87 proc. słodkiej wody na Ziemi, co czyni je cennymi zasobami dla ludzi i funkcjonowania całych ekosystemów. Akweny te zapewniają wodę dużym populacjom ludzi, nawet częściej niż rzeki. I w przeciwieństwie do rzek, jeziora nie są dokładnie monitorowane. A mimo ich znaczenia do niedawna nie były dobrze znane możliwe długofalowe trendy i zmiany dotyczące poziomu wody.
"Mamy całkiem niezłe informacje na temat ikonicznych jezior - takich, jak Morze Kaspijskie (które technicznie jest bezodpływowym, słonym jeziorem w Azji i częściowo w Europie - PAP), jezioro Aralskie czy Salton (słone jezioro, sztucznie stworzone dla celów rolniczych w stanie Kalifornia, USA - PAP). Ale jeśli chcemy powiedzieć coś o skali globalnej - potrzebujemy wiarygodnych oszacowań na temat poziomu jezior i ich objętości" - mówi współautor badania, Balaji Rajagopalan z California University, Boulder. - "Dzięki tej nowej metodzie zyskujemy wgląd w globalne zmiany poziomu wód, i to w szerszej perspektywie".
Na potrzeby nowego badania naukowcy wykorzystali 250 tysięcy zdjęć obszarów wielkich jezior, wykonanych przez satelity w latach 1992-2020. Ostatecznie przebadali obszar 1 972 największych jezior na Ziemi. Zebrali też dane na temat poziomu wody, dostarczone przez dziewięć wysokościomierzy na satelitach. Aby potwierdzić wyniki, wykorzystali inne dane dotyczące poziomu wody, gromadzone od dziesięcioleci. Zrekonstruowali też historyczne dane dotyczące objętości wody w badanych jeziorach.
Wyniki były - jak podsumowują badacze - uderzające: aż w 53 procentach jezior na świecie objętość wody zmniejszyła się. Aby zobrazować ten ubytek, naukowcy mówią o objętości jeziora Mead, pomnożonego 17 razy. Mead to największy zbiornik w USA, na pograniczu Nevady i Arizony. Został utworzony przez przegrodzenie biegu rzeki Kolorado i spiętrzenie jego wód zaporą Hoovera. Ma powierzchnię ok. 640 km. kw., długość ok. 180 km i mieści ok. 35 km sześciennych wody. Jest głównym źródłem zaopatrzenia w wodę dla ponad 20 milionów ludzi.
Objętość jezior zmniejsza się zarówno na obszarach suchych, jak i podmokłych; w okolicach tropikalnych czy w Arktyce. Trendy związane z wysychaniem są bardziej powszechne, niż sądzono - podkreślają autorzy badania.
Yao i jego zespół stwierdzili również, że niemal dwie trzecie wielkich zbiorników na Ziemi doświadczyło poważnych ubytków wody, i jako ważną przyczynę wskazują na procesy gromadzenia się osadów. Dotyczy to zwłaszcza starszych akwentów, np. sztucznych zbiorników stworzonych przed 1992 rokiem. Jeśli chodzi o objętość wody, sedymentacja była tam czynnikiem ważniejszym, niż susze czy ulewy.
Podczas gdy ponad połowa jezior zmniejsza się - w przypadku jednej czwartej (24 proc.) widać wyraźny wzrost objętości wody. "Rosnące" jeziora znajdują się zwykle w niezamieszkałych okolicach Wyżyny Tybetańskiej i w północnej części Wielkich Równin Ameryki Północnej, a także na terenach z nowo powstałymi rezerwuarami, takich jak na rzece Jangcy, Mekong czy w dorzeczu Nilu.
Autorzy badania szacują, że mniej więcej jedna czwarta populacji ludzi na Ziemi, czyli 2 miliardy osób, żyje w dorzeczach wysychających jezior. To wskazuje na pilną potrzebę zmiany systemu zarządzania zasobami wodnymi - ze sposobu obecnego na zrównoważony, który uwzględni m.in. zużycie wody przez człowieka, zmiany klimatu i skutki gromadzenia się osadów.
Mówiąc o możliwych rozwiązaniach problemu, współautor badania, Ben Livneh z CU Boulder przypomina, że w jednym z badanych jezior - armeńskim Sevan - w ostatnich 20 latach przybyło wody. Autorzy badania wiążą to z ponownym wdrożeniem (na początku lat dwutysięcznych) wcześniej wycofanych przepisów o ochronie wód. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze