Wydawać by się mogło, że nadzwyczajna sesja, zwołana przez grupę radnych PiS na pół godziny przed sesją zwyczajną przebiegnie szybko, sprawnie i bez zakłóceń. Jeden punktu obrad, szybkie głosowanie i będzie można przejść do zwyczajnego obradowania. Tak się jednak nie stało. Kolejna próba uchwalenia Samorządowej Karty Praw Rodziny wywołała sporo emocji. Absurdalny upór Starosty, nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. I chyba większość radnych zaczyna dostrzegać w działaniach Starosty objawy ideologicznego szaleństwa. Już sam pomysł zwoływania dodatkowej Sesji, zamiast rozszerzenie porządku obrad sesji zwołanej w normlanym trybie był mocno dyskusyjny. Dlaczego Mariusz Węgrzynowski namówił 6 radnych, by złożyli niezbyt mądry wniosek? Sami sobie tego przecież nie wymyślili. Trudno znaleźć odpowiedź na to pytanie. Może najlepszym wyjaśnieniem będzie to, że nawet nie wszyscy radni z jego własnego klubu się pod nim podpisali.
Dyskusję z prawdziwym "przytupem" rozpoczął Mirosław Kukliński. Wytknął Staroście, że forsowane przez niego uchwały są tylko nic nie znaczącymi świstkami papieru. Pytał jakie niosły ze sobą skutki. Jakie programy na ich podstawie, mające służyć rodzinom zostały na ich podstawie wdrożone. Czy ktokolwiek odniósł jakiekolwiek, chociaż najdrobniejsze korzyści z ich przyjęcia? Pytania były oczywiście retoryczne, bo żadna uchwała przyjmowana przez Radę w okresie minionych 3 lat nie odwoływała się do zapisów widniejących w Karcie.
Jest jeszcze gorzej niż to na pierwszy rzut oka wygląda. Przyjmując Kartę liczyliśmy, że faktycznie będzie ona przyczynkiem do działań prorodzinnych, edukacyjnych, wspierających codzienne problemy. Niczego takiego się nie doczekaliśmy. Starosta uważa, że jest wina radnych, bo.... z niczym do niego przychodzili. Prawda jest inna, bardziej brutalna. Przede wszystkim to Starosta nie wychodził z żadną inicjatywą. Ja sam złożyłem blisko 100 interpelacji i wniosków. Do tego wnioski w trakcie uchwalania budżetu. Większość trafiała do kosza, albo pozostawała bez odpowiedzi.
Mariusz Węgrzynowski w komisjach zwoływanych przez radnych przez 5 lat prawie nie uczestniczył a kontakt z nim był utrudniony, bo albo go w pracy nie było, albo przyjeżdżał na popołudniową zmianę, albo akurat był zajęty w terenie organizując kolejną konferencję prasową, zabierając ze sobą przy okazji urzędników, którzy w tym czasie powinni zajmować się ważniejszymi sprawami. Kiedyż jak poszedłem do niego z rodzinami uczestników Warsztatów Terapii zajęciowej nie wpuścił mnie do gabinetu, zamiast tego wygrażał mi na korytarzu. Kiedy dzisiaj o tym przypomniałem, stwierdził że kłamię a moje "wybryki" miały charakter chuligański. Ktoś tu faktycznie kłamie i w dodatku nie zna 10 przykazań.
Starosta z klubami radnych właściwie się nie spotykał. Za to ochoczo pieniędzmi podatników przekupywał oferując coraz to nowe miejsca zatrudniania radnym i członkom ich rodzin. To dlatego właśnie próba podjęta dwa lata temu przez PSL i radnych Marcina Witko próba odwołania Starosty nie powiodła się. Ważniejsze były osobiste interesy. Powiat stracił w ten sposób setki tysięcy złotych na absurdalne wydatki i to nie tylko te o charakterze autopromocyjnym.
Wracając jednak do zaproponowanej radnym nowej wersji Karty. Otrzymaliśmy tożsamą z tą, jaką przyjął Sejmik Województwa Łódzkiego. Zawiera kilkanaście ogólnikowych punktów. Rzekomo konsultowana była z Komisją Europejską. Tyle, że nikt nie widział żadnego pisemnego dokumentu w tej sprawie. Po prostu politykom wojewódzkim wydaje się, że Karta będzie ok. Za to obecny na sesji dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy potwierdził, że gdyby poprzedni dokument nie został ,odwołany wystąpiłby do nas o zwrot prawie 7 milionów złotych.
Forsowanie uchwały rzekomo wspierającej rodziny za wszelką cenę przez Mariusza Węgrzynowskiego to używając młodzieżowego języka pospolita ściema. Dlaczego tak twierdzę? W tym roku mija 15 rocznica uchwalenia przez Radę Miejską programu dla rodzin wielodzietnych "Tomaszowska Karta Rodziny Wielodzietnej 3+" Z dobrodziejstw programu korzysta co roku od kilku do kilkunastu tysięcy osób. Ulgi proponują instytucje kultury, szkoły, przedsiębiorcy, kluby sportowe itd. Zgadnie ktoś jaki samorząd do karty się nie przyłączył? Oczywiście samorząd powiatowy. A przecież nic nie stało na przeszkodzie, by zaproponować ulgi na przykład PCAS? Wspieranie rodzin, troska o ich prawa, to nic więcej jak tylko propaganda. Papier i zapisane na nim słowa. Agresywne zachowanie Starosty w czasie Sesji również pozostawia wiele do życzenia.
Napisz komentarz
Komentarze