Co należy do obowiązków kasztelana?
Należy zacząć od tego, kim był kasztelan dawniej. Był to urzędnik królewski, pełniący funkcje nadzorcze i sądownicze oraz zarządzający danym terenem. Obecnie kasztelan również nie jest posiadaczem „swojego” zamku, lecz spełnia funkcje ustalone z rzeczywistym właścicielem budowli. W moim przypadku gmina Inowłódz oczekuje ode mnie pełnienia funkcji reprezentacyjnej podczas przeróżnych uroczystości i okazji.
Do czego ta funkcja się sprowadza?
Pomijając to, że podczas wydarzenia ładnie wyglądam, przechadzam się i roztaczam nimb władzy, to tak naprawdę przede wszystkim muszę to wydarzenie zorganizować. Zamek jako budowla, bez otoczki historycznej i rekonstruktorskiej, to tylko sterta kamieni. Grupa Kasztelanii Inowłodzkiej dba o to, żeby rekonstruować na zamku życie charakterystyczne dla danej epoki. W naszym wypadku jest to okres okołogrunwaldzki, czyli późnośredniowieczny. Organizujemy trzy duże imprezy w roku. W kwietniu odbył się Łżykwiat kasztelański – rozpoczęcie sezonu rekonstrukcyjnego. W nadchodzącym tygodniu, 23 czerwca odbędzie się nasza sztandarowa impreza, czyli Kramy Inowłodzkie, na przywitanie lata. Pracujemy nad nią od roku, organizujemy plany, piszemy projekty, zbieramy ludzi. Po powrocie z Grunwaldu odbędą się natomiast Klechdy kasztelańskie, podczas których opowiemy jak to kasztelan na Krzyżaków chadzał. Na te imprezy pozyskujemy środki z gminy i fundacji działających w powiecie, jak również w dużej mierze korzystamy z własnych środków.
Jakich atrakcji można się spodziewać podczas nadchodzącego, czerwcowego wydarzenia?
Nasz pomysł na rekonstrukcję to odtwórstwo starych rzemiosł oraz życia dookoła warsztatów i straganów, życia podzamcza, miasta i wsi. Nasza impreza to przede wszystkim kramy wraz ze wszystkimi atrakcjami. Wśród nich będą na przykład wypieki podpłomyków, będzie kram tkacki, zielarka, garncarze, rymarze, kaletnicy jak również alchemik, który będzie próbował zamienić ołów w złoto. Między kramami będzie przewijał się błazen, będą śpiewy średniowieczne, tańce dworskie i plebejskie. Poza kramami rekonstruktorów będą też stragany zaopatrzone we współczesne gadżety nawiązujące do klimatu, oraz strefa sztuki, w której znajdą się artyści i twórcy ludowi. Będą jeszcze warsztaty bębniarskie oraz obóz kuglarzy, czyli miejsce zabaw dla dzieci. Dzieciaki będą mogły się okładać piankowymi mieczykami, układać gigantyczne średniowieczne puzzle i pograć w średniowieczne gry.
Osoba, która przyjedzie na wydarzenie, będzie mogła obejrzeć każdy kram i porozmawiać z każdym rzemieślnikiem?
To przede wszystkim są kramy pokazowe, na których nasi znajomi robią coś po to, żeby pokazać, jak to się robiło. Można samemu podejść i ulepić podpłomyka albo spróbować coś przetkać na krośnie. Można wziąć gęsie pióro i spróbować nakreślić coś gotycką czcionką, usiąść z bębniarzem i pobębnić, dowiedzieć się różnych rzeczy od zielarki. Zamknęliśmy listę zaproszonych rekonstruktorów na dziewięćdziesięciu osobach, choć mieliśmy dużo więcej chętnych. Zeszłoroczna edycja imprezy zrobiła furorę, fama poszła i ludzie chcą przyjeżdżać. Na nadchodzącym wydarzeniu będą również walki i pokazy, a także trzy turnieje: turniej włóczni, turniej łuczniczy oraz bieg dam. Bieg dam to rodzaj zabawy, w której mogą brać udział tylko osoby w stroju damskim, wykonując kilka śmiesznych zadań. Turnieje są dedykowane dla rekonstruktorów i są atrakcją dla publiczności i turystów jako widowisko. Do wygrania jest nagroda – w tym roku będzie to srebrna fibula kasztelańska w mojego warsztatu.
Oprócz zaplanowanych imprez, każdy chętny może także spotkać się z panem na zamku. Spotkania odbywają się w ostatnią sobotę miesiąca.
W związku z tym, że z Inowłodza i okolic są osoby, które chcą się z nami spotykać, wyznaczyliśmy stały termin, w którym na pewno na zamku jesteśmy. Wszyscy chętni, którzy chcą się aktywnie włączyć w jakiś sposób w naszą działalność, mogą się wtedy z nami spotkać. Spotykamy się od września i budujemy Grupę Kasztelanii Inowłodzkiej. Grupa nie jest rozbudowana, w tej chwili mamy pięć osób, które stanowią ścisły trzon, choć zainteresowanych jest jeszcze kilka więcej. Nasi członkowie wciąż pracują nad swoimi specjalnościami jako rekonstruktorzy, poszukują swojego miejsca, muszą wymyśleć siebie i postać, którą chcą odtwarzać.
Jak wyglądają te spotkania? Co się na nich dzieje, na co mogą liczyć odwiedzający?
Przede wszystkim przekazujemy wiedzę o strojach, funkcjonowaniu w grupach rekonstrukcyjnych, turniejach. Przynosimy materiały, różnego rodzaju ikonografię, opowiadamy jak to bywa na imprezach, czego można oczekiwać i czym się trzeba wykazać, żeby funkcjonować jako rekonstruktor. Dla przykładu osoba, która chce pojechać na turniej, musi posiadać odpowiedni strój, adekwatny do epoki. Najczęściej szyje go ręcznie, z takich materiałów jak len, wełna czy jedwab. Wykonanie stroju wymaga odpowiedniej wiedzy i umiejętności i między innymi o tym rozmawiamy na naszych spotkaniach, doradzamy. Przekazujemy wiedzę, którą przez kilkanaście lat sami zdobywaliśmy.
Czyli spotkania na zamku mają na celu przybliżenie osobom zainteresowanym wiedzy i zasad rekonstrukcji historycznej i przygotowanie ich na turnieje takie jak Grunwald.
W tym roku Kasztelania Inowłodzka jedzie na Grunwald, czyli największy turniej w Europie. Będziemy funkcjonować i obozować w ramach Chorągwi Łęczyckiej. Tak było historycznie – Inowłódz wystawiał zbrojnych pod Grunwaldem w Chorągwi Łęczyckiej, która notabene wspiera nasze lokalne inicjatywy i chętnie nas odwiedza. Grunwald to fantastyczne przeżycie. Przez tydzień przenosimy się w XV wiek i odtwarzamy życie obozowe. Śpimy w namiotach, gotujemy na ognisku, w kociołku lub na ruszcie, po wodę chodzimy z drewnianym cebrzykiem. Rano brakuje nam kawy, a jak ktoś chce zapalić tytoń, który jest niehistoryczny, to najczęściej musi się chować w krzakach, bo trochę nie wypada.
Oprócz tego biorą jeszcze państwo udział w bitwie.
Mam nadzieję, że spora część naszej grupy zdoła wyjść w pole, czyli do inscenizacji bitwy. Grunwald to średnio około 2-2,5 tysiąca rekonstruktorów na polu. Kto nie brał jeszcze udziału w bitwie, chętnie tam wychodzi. Ale trzeba pamiętać o tym, że to jest połowa lipca, w związku z tym temperatury często przekraczają 30 stopni, natomiast pełen ekwipunek bojowy rycerza waży około 30 kilogramów. Rekonstrukcja w ciągu kilkunastu lat poczyniła wielki krok do przodu. Kiedy oglądałem zdjęcia z pierwszych rekonstrukcji, widziałem, że uczestnicy mieli zbroje z rynien, poprzywiązywane drutem do kurtek, albo trampki i glany owinięte skórą lub folią aluminiową. W tej chwili zbroje są precyzyjnie datowane na okres od 1390 do 1415 i te, których nie ma na ikonografii z tego okresu, na Grunwald nie wchodzą. Również niektóre kolory tkanin były dla pewnych osób niedopuszczalne albo nieosiągalne. Żółty był kolorem zastrzeżonym, używały go osoby naznaczone, czyli np. kurtyzany i Żydzi. Czerń była zastrzeżona dla króla, był to jeden z najdroższych kolorów. Podobnie ciemna zieleń, która była bardzo drogim barwnikiem i była nieosiągalna nawet dla bogatego człowieka. Pilnujemy takich drobiazgów i dzielimy się tą wiedzą.
Jak wygląda pański strój kasztelański?
Ja odtwarzałem i nadal odtwarzam dosyć bogatego rzemieślnika. Ponieważ z zawodu jestem złotnikiem, przeniosłem swoje rzemiosło również w rekonstrukcję – odgrywam bogatego, dworskiego złotnika. Ponieważ poddani wzorowali się na władcach, mój strój jest kopią stroju Władysława Jagiełły z jego nagrobka. Jest to długa jopula z karminowej wełny (krój przypomina żupan lub sutannę). Na rękawach znajduje się po 20 srebrnych guzików, z przodu 50 guzików. Do tego mam wysokie buty jeździeckie oraz suty (bogato zdobiony) czarny pas nabijany srebrem, no i oczywiście ryngraf z wizerunkiem herbu Inowłodza jako insygnium władzy kasztelańskiej. Do tego przy boku noszę krótki mieczyk, rodzaj mizerykordii, odpowiednio zdobiony – jak na złotnika i kasztelana przystało. Do jopuli mam jeszcze płaszcz, również kopię z nagrobka Jagiełły. Mój strój jest więc z jednej strony skromny, a z drugiej strony bogaty w dodatki.
Czy posiada pan swój kasztelański pierścień?
Nie mam jeszcze sygnetu kasztelańskiego, posiadam natomiast sygnet herolda Kapituły Rycerstwa Polskiego. Bo poza tym, że funkcjonuje jako kasztelan w Inowłodzu, jestem również heroldem w Konwencie Kapituły Rycerstwa Polskiego. Jest to nadrzędna grupa, która powstała 20 lat temu i sprawuje pieczę nad rekonstrukcją historyczną i wyznacza jej kierunki rozwoju. W Kapitule działam od kilkunastu lat, a w Konwencie zasiadam od roku jako herold, czyli specjalista od heraldyki. Dlatego też posiadam sygnet z jagiellońskim orłem Konwentu Kapituły. Mam również pieczęć kasztelańską, którą mogę sygnować różne rzeczy oraz ryngraf, który również nadaje się do odbicia w pieczęci lakowej.
Skąd się wzięło u pana zainteresowanie rekonstrukcją historyczną?
Każdy chłopiec i każda dziewczynka w dzieciństwie chce być np. kowbojem, Indianinem, albo rycerzem czy księżniczką; dla kogoś np. ulubionym filmem dzieciństwa byli „Krzyżacy” czy „Pan Wołodyjowski”. W jakiś sposób funkcjonują w nas takie marzenia i chęci. W moim przypadku w pewnym momencie pojawiła się w moim najbliższym otoczeniu osoba, która zajmowała się rekonstrukcją. I tak od słowa do słowa pojechałem na pierwszy Grunwald jako półturysta – funkcjonowałem w najbliższym otoczeniu rekonstruktorów, dowiedziałem jak wyglądają stroje, doedukowałem się. I już w 2007 roku pojechaliśmy na Grunwald jako Bractwo Rycerskie Rava, stworzone przez cztery zaprzyjaźnione rodziny. W tej chwili nasza pasja daje nam przede wszystkim to, czego nam brakuje w codziennym życiu: spokój i możliwość odcięcia się od pośpiechu. Obecnie panuje moda na slowly, tylko nasze slowly odbywa się w XV wieku.
Wiąże się z tym również fascynacja historią.
Oczywiście. Każdy z rekonstruktorów posiada, zdobywa i doskonali, swoją wiedzę. Mnie z racji wykonywanego zawodu zawsze fascynowała sztuka archaiczna i sięgając do sztuki i jej źródeł, dotarłem do rekonstrukcji. Techniki złotnicze późnego gotyku osiągnęły niesamowite technologie i to jest naprawdę fascynujące. Staram się używać starych technik łączenia, opartych bardziej na kowalstwie niż dzisiejszym rozumienia jubilerstwa. Zdarza mi się robić repliki i kopie biżuterii średniowiecznej, jednak generalnie tworzę własne projekty, w dużej mierze inspirowane sztuką antyczną, gotycką i renesansową. W głównym nurcie mojego zainteresowania znajduje się tworzenie replik XVII- i XVIII-wiecznych przedmiotów dekoracyjnych, w tym okuć do broni białej. Ostatnio pracuję nad okuciami do pochwy od szabli. Bazując na ornamencie znajdującym się na broni, stworzyłem okucia pasujące do wyglądu szabli. Powstają one z kawałka blachy, która przy użyciu różnych narzędzi i młotków jest wyklepywana z różnych stron. Jest to czasochłonna pasja – każdy centymetr kwadratowy zdobienia to kilka tysięcy uderzeń młotkiem.
Czy jako kasztelan chciałby pan coś przekazać mieszkańcom Tomaszowa i powiatu?
Zależy nam ludziach, i na tym żebyśmy byli dobrze postrzegani. Świetnie się bawimy w swoim gronie, ale to nie jest towarzystwo zamknięte. Każdy, kto ma ochotę i podobne zainteresowania może do nas dołączyć. Chcemy, żeby ludzie chcieli się bawić razem z nami. Nie ma żadnych ograniczeń wiekowych. Przyjdźcie, zobaczcie, może wam się spodoba i zostaniecie.
Napisz komentarz
Komentarze