[reklama2]
Gwoli przypomnienia 26 września b.r. został na portalu nasztomaszow.pl opublikowany rozpaczliwy tekst, dotyczący zaistniałej wówczas sytuacji (Trudno nie doznać szoku). Był on autorstwa wolontariuszki, przerażonej stanem suczki. Znalazła "Halkę" w fatalnych warunkach, z otwartą raną. Natychmiast interweniowała, ale niestety z uwagi na to, że zdarzenie przypadło na niedzielę nie udało wymóc na nikim reakcji. Na szczęście następnego dnia swoimi działaniami, w tym publikacją medialną, doprowadziła do dostarczenia suczki w ręce weterynarzy kliniki w Konstntynowie Łódzkim. Jest to co prawda ośrodek całodobowy i powinna już dzień wcześniej w nim się znaleźć. Niestety w naszym schronisku było niebezpiecznym dla piesków chorować w czasie "weekendu". Na szczęście według informacji od wolontariuszy, na dzień dzisiejszy jest zdrowa i przebywa już w bezpiecznym miejscu, po odebraniu z ośrodka leczniczego.
Historia, co prawda z "happy endem", ale trudno nie odnieść wrażenia, że gdyby nie wolontariuszka, nie ma pewności, czy suczka by żyła. Co prawda na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej, jako jedyny nie byłem za uznaniem skargi za bezzasadną, ponieważ w mojej ocenie było bezspornym, iż doszło do zaniedbań w opiece nad suczką. Budujące jest natomiast, że Dyrektor ZDiUM Szymon Michalak potrafił publicznie przyznać, że popełniono w tej sytuacji błędy i nie wszyscy pracownicy wywiązali się należycie ze swoich obowiązków. Zapewnił, że wyciągnięto wnioski, a odpowiedzialni za to ludzie już nie pracują. To naprawdę godna postawa Dyrektora Michalaka, który mógł stwierdzić, że nie doszło do żadnych nieprawidłowości, a przecież zapewne Radni i Radne PiS, z którego to list kandydował przecież i tak, jak można przypuszczać, skargę by odrzucili. Mnie natomiast jego uzasadnienie przekonało, że nie on ponosił za to winę.
Nie pozostaje zatem nic innego jak wierzyć, że sytuacja w schronisku nieustannie będzie zmierzać ku lepszemu. Podczas gdy wraz z Panią Marszałek Elżbietą Radziszewską i Agnieszką Drzewoską - Łuczak, jeszcze przed tym zdarzeniem, byliśmy przywieźć zgromadzone dary dla schroniska, widzieliśmy, że jest lepiej, niż było wcześniej. Na pewno zaangażowanie Dyrektora Michalaka ma na to wpływ. Nie da się jednak uznać, że jest dobrze. Należy powiedzieć wprost - potrzeba obiecywanego przez władze schroniska dla zwierząt ma charakter pilny...
Można więc przyjąć, że był to dramat z "happy endem". Suczka pomimo zaniedbań przeżyła. Dyrektor wyciągnął zarówno konsekwencje jak i wnioski. Najważniejsze jednak, że nasze schronisko ma wspaniałych wolontariuszy i nawet gdy pracownicy zawodzą, czworonogi mają na kogo liczyć...
Napisz komentarz
Komentarze