Czy jest tak naprawdę o co krzyczeć? Na chwilę obecną projekt ustawy jest w fazie prac, czyli fizycznie nie ma wpływu na nasze życie. Trzeba jednak mówić głośno o tym co nam się nie podoba. Fundamentem naszego sprzeciwu jest jednak zachowanie powagi, merytoryka, a nie puste hasła.
Zwolennicy aborcji:
Słuchając komentarz, czytając fora internetowe – nie będąc lekarzem mogę "zdiagnozować" problem któtko: za dużo telewizji, za mało prawdziwegogo życia. Obrońcy aborcji serwują nam dzisiaj slajdy na których pokazuje się skrajne przypadki dzieci niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo tj. z połową twarzy, czy też bez oczu i nosa – jednym słowem argumenty dzieci rodem z filmu „Droga bez powrotu”.
W przypadku ciąży będącej wynikiem gwałtu - argumenty obrońców aborcji są praktycznie żadne. Proponowanie traumy za traumę, zamiast poszukiwań rozwiązań systemowych, które uchronią kobietę zgwałconą przed zapłodnieniem to największy mankament "mądrości " wyssannych z palca, które proponuje ta grupa.
Przeciwnicy Aborcji:
Druga grupa tj. grupa przeciwników aborcji, proponuje ochronę życia za wszelką cenę. Niestety, tak się nie da. Mimo że każdy ma prawo do największego daru od Boga, to zwyczajnie jest to niemożliwe. Są sytuacje w naszym życiu, w których jedno istnienie może zniszczyć kilka innych, jak choćby wspomniany już gwałt i ciąża z nim związana, która niesie za sobą niegatywne konsekwencje w realcjach skrzywdzonej kobiety ze swoim najbliższym otoczeniem.
NIE JESTEŚ KOBIETĄ NIE MASZ PRAWA GŁOSU:
Fakt kobietą nie jestem. Ciąża z gwałtu mi nie grozi. Mogę tylko wyobrażać sobie jaka to trauma. Problem w dwóch pozostałych punktach dotyczy tak samo kobiet jak i mężczyzn. Zdrowie matki dotyczy obojga rodziców, a dziecko to wspólna decyzja dwojga dorosłych ludzi, dlatego ja też mam prawo głosu.
Ustawa z 1993 roku. Zbyt żelazna?
W Polsce ustawa antyaborcyjna wbrew pozorom nie jest wcale tak mocno konserwatywna, jak się o niej mówi. Nasza ustawa jest po prostu żelazna i nie zakłada kompromisu. To powoduje że jest ona do poprawy. Dzisiaj w Polsce w trzech przypadkach kobiety mogą usunąć płód: kiedy zagraża ona życiu matki, kiedy dziecko poczęte jest z gwałtu i kiedy uszkodzenie płodu jest nieodwracalne.
GWAŁT: Aborcja, ale i edukacja
Częstym argumentem kobiet, które wspierają aborcję jest hasło „Ty jesteś facetem, nie rozumiesz co to znaczy gwałt na kobiecie”. Jest to dość uproszczony sposób myślenia, gdyż sądzę, iż nawet wiele z nich nie jest w stanie sobie wyobrazić traumy, jaką przeżywa ich zgwałcona koleżanka. Można to porównać do zdrowego i niepełnosprawnego. Moja partnerka jest niepełnosprawna fizycznie (dwa palce, brak niektórych mięsni i ręka zgięta w łokciu), a ile razy słyszała swoim życiu tekst „wiem co czujesz”? Niestety większość osób wypowiadających te słowa nie wie co moja partnerka czuje, gdyż nie wie jak to jest kiedy dając np. znak pokoju w kościele, po chwili starsza Pani wyciera rękę w chusteczkę. Nie wie co czuje, kiedy idąc do cyrku z dzieckiem jeden z pracowników po podaniu ręki wykonuje lekceważący gest „otrzęsienia”, czy tez kiedy koleżanka musiała odchodzić od stołu, gdyż patrząc na jej rękę (co sama powiedziała) zbierało jej się na wymioty. Osoba niepełnosprawna w życiu zawodowym także będzie miała pod górkę, gdyż zawsze będzie na "cenzurowanym". Mądrości, filozofie życiowe można mieć w życiu różne. Dopóki problem nas jednak nie dotknie osobiście - możemy sobie tylko "gdybać".
Ja swoich mądrości dotyczących uczuć zgwałconych kobiet przedstawiać nie będę Skupię się na czym innym/. Fundowanie traumy za traumę nie jest jednak dobrym rozwiązaniem. Osobiście jestem za tym, aby ustawa dała możliwość wyboru, jak to miało miejsce do tej pory. Każda z kobiet swą tragedię przeżywa inaczej. Jedne poradzą sobie z problemem i urodzą dziecko, będzie jednak także bardzo duży procent kobiet które urodzą niemowlę, ale i zniszczą sobie życie.
W tym całym problemie martwi mniej jednak coś jeszcze. Ani jedna, ani druga strona w tym temacie nie poruszyła ważnego faktu, a teraz jest doskonała okazja. Ciąży z gwałtu przecież można uniknąć. Dzisiaj w modzie jest nauka dzieci pierwszej pomocy medycznej. Dlaczego więc nie uczymy dziewcząt pierwszej pomocy medycznej po tak traumatycznym przeżyciu. Starajmy się oduczyć kobiet strachu i wstydu, bo gwałt dla ofiary tej zbrodni wstydem nie jest.
Edukacja i natychmiastowa wypracowana systemowo pomoc medyczna ginekologa, jest w stanie uchronić kobietę przed zapłodnieniem, a co za tym idzie - aborcją. Najważniejsze są pierwsze 72 godziny. Uczmy rodziców jak mają reagować w takim przypadku. Jak rozmawiać z córkami na ten temat, tak aby one się nie wstydziły przyznać do tego, że zrobiono im krzywdę. Szybka reakcja rodziców i lekarzy uchroni nasze córki przed „wymuszoną” ciążą.
ZDROWIE MATKI: Ochrona życia najważniejsza.
Dość mocno nagłośniony punkt przez obrońców aborcji. Co ciekawe, w zaproponowanej ustawie nie ma choćby jednego słowa o tym, iż lekarz ma ratować życie płodu, kosztem życia matki i jeżeli tego nie zrobi ta pójdzie do więzienia. Są to kompletne bzdury wyssane z palca o czym mówi jeden z punktów nowelizacji tj.
„Nie popełnia przestępstwa ten (….) czy lekarz, jeżeli śmierć dziecka poczętego jest następstwem działań leczniczych koniecznych dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa życia matki (...)”.
DZIECKO NIEPEŁNOSPRAWNE: Panie doktorze my chcieliśmy zdrowe, takiego nie zamawialiśmy!
Punkt trzeci i chyba najważniejszy w tej sprawie. O ile w pierwszym punkcie popieram obrońców aborcji, o ile problem z drugim to jakiś mit wymyślony przez ludzi niedoinformowanych, którzy nie czytali (albo udają że nie czytali) nowelizacji - o tyle w trzecim zawsze będę popierał przeciwników aborcji. Dziecko to nie towar z półek sklepowych, żeby sobie decydowac o tym, czy sprawny zostawiamy, czy niesprawny wyrzucamy.
Kiedy staramy się o dziecko, jako ludzie myślący musimy sobie zdawać sprawę, że może być ono zdrowe, albo niepełnosprawne. Argumenty obrońców typu „Narządy na wierzchu, dziecko ma pół twarzy” do mnie nie przemawiają. Dziecko z takimi wadami przeżyje kilka godzin, albo kilka dni, a i takich przypadków jest bardzo mało
Mam wrażenie że chodzi tu tylko i wyłącznie o nasze roszczenia i wygodę. Większość zabiegów aborcyjnych wykojnanych w Polsce to lekkie, czy umiarkowane wady płodu w wyglądzie fizycznym, czy też w kluczu genetycznym. W sumie kto by chciał mieć dziecko z zespołem Downa? Przecież to taki krzyż, a co powiedzą sąsiedzi, jak ja sobie dam radę, takie dziecko jest brzydkie, będą się ze mnie śmiać, a i oglądać na ulicy. Tłumaczymy się także tym, że jeżeli się zestarzejemy to kto zaopiekuje się tym dzieckiem, chociaż tak naprawdę nie wiemy kto pierwszy zejdzie z tego świata – czy my, czy nasze chore dziecko.
W 2013 roku aż 718 legalnych zabiegów aborcyjnych z 744 wszystkich - było wykonanych z powodu fizycznego, nieodwracalnego uszkodzenia płodu, czy też wad chromosomowych. W 2014 roku takich zabiegów było już ponad 1400. Zapewne niektóre przypadki były ciężkie, zapewne były jednak też takie dzieci, które mogłyby spokojnie żyć.
Punkt o aborcji z powodu uszkodzenia płodu powinien zostać zmieniony na bardziej konserwatywny, gdyż ten, który dzisiaj mamy daje za duże pole do interpretacji medycznej. Powinien on wyglądać mniej - więcej tak:
Oceny płodu dokonuje lekarz prowadzący. Jeżeli ten jest mocno uszkodzony i szanse na życie dziecka ocenia się na zerowe tj.lekarz może dokonać zabiegu pod prawną odpowiedzialnością finansową, zawodową, bądź karną - pełni świadomy swojej decyzji. Jeżeli wady (chromosomowe, genetyczne, czy też fizyczne) pozwalają dziecku funkcjonować – zabieg aborcyjny w tym momencie jest zakazany.
Płód dziecka powinien być pod szczególną ochroną prawną, czy lekarską. Pozwalając na aborcję z powodu lekkiego bądź umiarkowanego stopnia niepełnosprawności, posuwamy się co raz dalej i dojdziemy do momentu, w którym granice ludzkiego życia nie będą miały barier. Już w 2012 roku dwóch szanowanych bioetyków z Włoch zaproponowało, aby zdrowe niechciane noworodki, czy też niepełnosprawne bądź porzucone były poddane legalnej eutnazji dziecięcej O tym przeczytać możecie pod wskazanym linkiem.
Co ciekawe jest wiele rzeczowych argumentów za tą wizją m.in:
- mniej niepełnosprawnych to tańsze Państwo w utrzymaniu
- mniej umierających dzieci na śmietniku, a co za tym idzie mnie Matek Madzi na utrzymaniu
- mniej domów dziecka
- mniej półsierot
- brak okien życia
- brak rodzin zastępczych
- mniej patologii
Te daleko idące wnioski uczonych z Włoch oburzają dzisiaj wielu. Pytanie brzmi: Czym się różni aborcja płodu dziecka, od tegoco proponują naukowcy z Italii? Odpowiedź brzmi: Niczym. Efekt praktycznie ten sam. Dziecka nie ma z nami. Problemy z wychowaniem niepełnosprawnego dziecka znikają, więc i rzekomej traumy nie przeżywamy.
. Czy w tym kierunku chcemy podążać? Aborcję płodu, od eutanazji noworodka - dzieli już naprawdę niewiele. Zacieramy granice, które nie powinny być zacierane, tylko dlatego że większość z nas ma postawy roszczeniowe, a jedyne czego oczekujemy po ciąży to dziecko sprawne, zdrowie i piękne. Niestety czasem ktoś tam na górze chce inaczej i musimy udzwignąć ten krzyż, a nie iść na łatwiznę i pozbywać się kłopotu. Aborcji z powodu schorzeń mówię zdecydowane STOP!
Napisz komentarz
Komentarze