Dla samych gospodarzy imprezy, początek tego piłkarskiego święta nie był zbyt udany. W czwartek na ulicach kibice Francji i Rosji starli z kibicami Anglii. W piątek byliśmy świadkami niezbyt udanej ceremonii otwarcia, którą na szczęście uratowała muzyka Davida Guetty i wokal szwedzkiej piosenkarki Zary Larson, w sobotę Polacy bawili się z obywatelami Irlandii Północnej, po czym zostali sprowokowani do bojki przez francuskich zadymiarzy. W niedzielę na ulicach Lille chuligani z Niemiec postanowili sprawdzić umiejętności bojowe Ukraińskich kolegów.
Sportowo rozpoczęło się także nienajlepiej. Francuzi po niezbyt interesującym meczu pokonali Rumunię 2:1. Cały pojedynek osłodziła nam jednak przepiękna bramka zawodnika West Ham United i trójkolorowych – Payeta z 89 minuty, która pozwoliła gospodarzom zachować trzy „oczka”. Warto jednak dodać, iż przy pierwszym golu dla Francji sędzia tego pojedynku popełnił błąd, który zaważył o losach rywalizacji. Dośrodkowanie bohatera Francuzów ze skrzydła do Olivera Giroud poprzedzone było faulem napastnika Arsenalu na bramkarzu gości.
W drugim meczu grupy zmierzyły się zespoły Szwajcarii i Albanii. Helweci szybko otworzyli wynik spotkania. W 4 minucie na listę strzelców wpisał się Fabian Schaar. Co ciekawe wydawało się, że dobry początek napędzi zespół Vladimira Petkowica, ale tak się nie stało. Mimo przewagi i gry od 36 minuty „11 na 10”, (kontrowersyjną czerwoną kartkę za zagrania ręką obejrzał Cana) Szwajcarzy nie potrafili złamać albańskiej defensywy, co więcej w 87 minucie Gashi stanął przed doskonałą szansą pokonania Sommera, ale to bramkarz zachował zimną głowę i po 90 minutach Szwajcaria mogła się cieszyć z trzech punktów.
W sobotę o godzinie 18 na boisko wybiegli Walijczycy z wielkim Garethem Balem i Słowacy. Popis Garetha obejrzeliśmy już w 10 minucie, kiedy to gracz Realu Madryt popisał się fantastycznym strzałem z rzutu wolnego. Słowacy w pierwszej połowie jakby lekko zdenerwowani udziałem w imprezie - nie byli godnym rywalem dla Wyspiarzy. W drugiej połowie Hamsik i spółka obudzili się jednak i doprowadzili do wyrównania. W 61 minucie przytomnym stanem umysłu w polu karnym wykazał się gracz Legii Warszawa – Ondrej Duda i gwiazdy, na co dzień występując w Premier League, oraz Championship League miały problem. W 81 minucie trzy punkty Walii zapewnił gracz Reading – Hal Robson Kanu.
W sobotnim szlagierze odmłodzeni Anglicy podejmowali Rosję. Wyniku walk na ulicach nie znamy, ale na murawie zgodnie z przewidywaniami przeważała Anglia, która praktycznie kontrowała pełne 90 minut. Mimo przewagi w polu, sytuacjach podbramkowych – pierwsze skuteczne uderzenie obejrzeliśmy dopiero w 71 minucie, kiedy to Eric Dier wziął przykład z Bale i przepięknym strzałem z rzutu wolnego zapewnił Anglii prowadzenie 1:0. W doliczonym czasie gry, defensywnie nastawieni Rosjanie zdołali wyjść ze swojej połowy, a gola na wagę remisu strzelił Berezutski. Anglia jak zwykle po swojemu. W eliminacjach bez problemów, w turnieju nienajlepiej.
W pierwszych czterech spotkaniach obejrzeliśmy zaledwie 9 goli. Na brak dramaturgii nie mogliśmy jednak narzekać.
Niedzielne zmagania z Euro rozpoczęliśmy od pojedynku Turcji z Chorwacją. Bohaterem spotkania został Luka Modric, który pięknym wolejem za pola karnego drużynie z Bałkanów pierwsze zwycięstwo na turnieju. To był tylko przedsmak tego co nas czeka o godzinie 18.
Polska – Irlandia Północna - na ten pojedynek czekaliśmy miesiącami. Balonik został nadmuchany do niewyobrażalnych rozmiarów. Co ciekawe tym razem nie robili tego trenerzy, piłkarze, działacze, a dziennikarze. Polska w przeciwieństwie do poprzednich lat, od pierwszej minuty wyszła pewna siebie i nastawiona konsekwentnie na strzelenie bramki. W pierwszej połowie zabrakło jeszcze detali, ale szczerze byłem pod wrażeniem tego co pokazali Polacy, gdyż przypomniało mi to styl hiszpański z MŚ 2010, czy EURO 2012. Irlandia Północna to jednak zespół, który od 12 gier nie przegrał. My w redakcji postawiliśmy na wynik 1:1. W drugiej połowie słaby w pierwszej połowie Milik obudził się i w 51 minucie po akcji z kapitalnym tego dnia Błaszczykowskim - zafundował nam upragnionego gola. Ostatnie 10 minut to sporo nerwów. Choć wydawało, że Polacy kontrolują mecz, to jednak dwa razy zagapiliśmy się w obronie i zrobiło się gorąco. Na szczęście typowany przez nas rezultat nie sprawdził się i Polacy wraz ze swoim piłkarzami mogli cieszyć się z pierwszego historycznego zwycięstwa na Mistrzostwach Europy.
Weekend piłkarski zamknęliśmy pojedynkiem Reprezentacji Niemiec z Ukrainą. Ciekaw byliśmy jak sobie poradzi na imprezie defensywa naszych zachodnich sąsiadów bez wielkiego kapitana Lahma. Ukraina rozpoczęła mocno tj. od świetnego strzału gracza Sevilli- Yevhena Konoplyanki. Neuer jednak czujny w bramce nie daje się zaskoczyć. W 19 minucie rzut wolny z prawej strony na celny strzał głową, a następnie gola zamienia Mustafi. Niemcy obejmują prowadzenie 1:0. Na początku 37 minuty Mistrzowie Świata mają sporo szczęścia. Ukraińcy pięknie rozciągają grę, po czym ustawiony na siódmym metrze Konoplyanka decyduje się na podanie do Zozulyi. Wspomniane zagranie próbuje przeciąć Boateng i o mało, co nie wpada z piłką do bramki. Cała interwencja jest jednak skuteczna i wynik nie ulega zmianie. Aparatura Gaol Line potwierdział, iż piłka nie przekroczyła linii bramkowej pełnym obwodem. W 39 minucie Ukraińcy strzelają gola, ale sędzia słusznie zauważa zawodnika z Europy Wschodniej na pozycji spalonej. W drugiej połowie Niemcy w doliczonym czasie gry zdołali wyprowadzić jeszcze jeden atak, po którym Schwiensteiger ustala wynik meczu na 2:0. Ukraińcy załamani, gdyż rozegrali kapitalne zawody, ale koniec końców i tak zawsze wygrywają Niemcy.
Kolejne trzy mecze i tym razem tylko trzy gole. Łącznie w siedmiu spotkaniach bramek czternaście zespołu strzeliło 12 goli co daje średnią 1.71. Z samego przebiegu gier widać, iż te mistrzostwa to będzie turniej "defensywny". Kopciuszki takie jak Słowacja, Albania, Walia, Polska nie zamierzają odpuszczać, co czyni go jeszcze ciekawszym.
Napisz komentarz
Komentarze