[reklama2]
Zacznę może od tego, że nie przepadam za stacjami komercyjnymi. Nie chodzi mi przy tym o ilość (a właściwie nadobecność) reklam, ale o formułę stosowania tzw. formatów. Chodzi mi o szablony programów publicystycznych i rozrywkowych stanowiące kopie ich odpowiedników w innych stacjach telewizyjnych. Zwyczajnie nie odpowiadają i seriale na siłę adoptowane do polskiej rzeczywistości i w sumie nie mające z nią za wiele wspólnego.
Znajdują one jednak dużą rzeszę odbiorców, o czym właśnie świadczy duża liczba reklamodawców i sponsorów, którzy wydatkując własne pieniądze kierują się przecież pragmatyzmem, który w tym przypadku jest jednoznaczny z oglądalnością.
Telewizje komercyjne to przede wszystkim duże przedsiębiorstwa, których celem jest osiąganie zysku. Dla socjalistów jednak już samo to, że ktoś mógłby pracować dla zysku i w dodatku stara się go maksymalizować wydaje sie być podejrzane. Socjalista więc zaczyna od razu kombinować, jak tego wstrętnego kapitalistycznego krwiopijcę części wypracowanego zysku pozbawić a może przy okazji też jak najmocniej utrudnić życie.
Efektem jest to, że "nie w ciemię bity" przedsiębiorca kombinować zaczyna, jak socjalistę wykiwać, ten z kolei, kiedy połapie się, że jest kiwany, zaczyna tworzyć przepisy karne, bo karany już samym podatkiem za swoją aktywność przedsiębiorca, próbujący uniknąć tej kary, to przecież przestępca.
Podobne rozwiązania chce teraz zaproponować poseł Rafał Wójcikowski. Zamierza zlikwidować opłaty audiowizualne (co samo w sobie jest słuszne i pożądane) a zastąpić je podatkiem od przychodu nałożonym na komercyjnych nadawców. Podatek ten miałby finansować tzw. media narodowe a zwolnionym z niego mieliby być nadawcy społeczni (aktualnie są to głównie rozgłośnie i telewizje wyznaniowe).
Podatek ten miałby wynosić 15 procent przychodów. Biorąc jako przykład TVN (dane znalezione w internecie). Spółka w ciągu 12 miesięcy wygenerowała przychód na poziomie 1.618.000.000 złotych. Jej zysk w tym samym okresie to 182.000.000. złotych netto.
Jaki jest więc wskaźnik zysku netto? Wynosi on około 11 procent. Krótko mówiąc poseł wymyślił sposób na to, by zyskowna spółka w ciągu roku przynosiła 4 procenty (liczone od przychodu) strat. Oczywiście czysto teoretycznie, bo jako podmiot notowany na giełdzie, będzie musiała te straty w jakiś sposób zrekompensować. Nie obędzie się też bez wpływu na bieżące notowania spółki na GPW.
Kuriozalne w pomyśle jest również to, że podmiot, który samodzielnie sobie finansowo dobrze radzi będzie finansował podmiot, który z proponowanej opłaty będzie zwolniony, a który prowadzi działalność konkurencyjną. Propozycja tworzy więc nierówność rynkową podmiotów.
Dużo chyba sensowniejsze byłoby obłożenie podobnym podatkiem sieci supermarketów i za jego pomocą dotować małe, rodzinne sklepy osiedlowe. Deichman z kolei powinien współfinansować lokalnych szewców.
Czy ktoś czytał większe absurdy? Dlaczego miałby to robić? Oczywiście dlatego, że politycy, którym ta telewizja służy (bo chyba co do jakiejkolwiek misji społecznej się tu nie łudzimy) tak to sobie wymyślili.
Napisz komentarz
Komentarze