Pielęgniarki w ubiegłym roku prowadziły akcję informacyjną, która miała zwrócić uwagę na katastrofalny stan opieki medycznej w Polsce. Podkreślały swój status zawodowy oraz fakt, że nie tylko bywają nisko opłacane, ale również, że za kilka lat zacznie białego personelu szpitalnego brakować, ponieważ dzisiaj większość z nich to kobiety w wieku przekraczającym 40 lat.
Osoby młode do zawodu się nie garną, przede wszystkim ze względu na niskie zarobki, nieadekwatne do wkładanego w pracę wysiłku i ponoszonej odpowiedzialności.
Związki Zawodowe Pielęgniarek i Położnych alarmują, że Polska jest krajem, w którym odsetek pielęgniarek na 1000 mieszkańców, należy do najniższych w Europie. Jest ich dwukrotnie mniej niż w Niemczech i trzykrotnie, jak w krajach takich jak: Dania, Islandia, Norwegia, czy Szwajcaria.
Wynikiem akcji prowadzonej przez związki zawodowe były wynegocjowane podwyżki wynagrodzenia, które w ciągu najbliższych 4 lat osiągnąć mają poziom 1600 złotych miesięcznie.
Przedstawicielki związków zawodowych w Tomaszowskim Centrum Zdrowia wskazywały także na fakt, że personel szpitalny w naszym powiecie został "zdziesiątkowany" w czasie przekształcenia zakładu budżetowego w spółkę. Większość kobiet odeszła z pracy i znalazła zatrudnienie, poza Tomaszowem. Do miasta wrócić nie chcą właśnie ze względu na niższe, niż gdzie indziej zarobki.
- Przed Świętami pan prezes podzielił nagrody uznaniowe, pomijając zespół pielęgniarek. Jesteśmy tym bardziej rozgoryczone, że były one wypłacone w formie premii uznaniowej. W naszej świadomości jest to odbierane tak, że naszej pracy sie tu nie uznaje - mówi Iwona Flamholc.
Prezes Konrad Łukaszewski nie kryje irytacji, słuchając tego rodzaju argumentacji. Uważa, że pielęgniarki wywalczyły sobie z Ministrem Zdrowia bardzo dobre warunki i że nie ma w Polsce drugiej grupy zawodowej, która ma zagwarantowane tak wysokie wzrosty wynagrodzeń w perspektywie kolejnych lat.
Pielęgniarki odpowiadają jednak, że wzrostu wynagrodzeń nie finansuje spółka, a są one w całości refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Ponadto podwyżki mają zachęcić do podejmowania kształcenia w zawodzie pielęgniarskim. Zawarte więc z Ministrem porozumienie nie powinno mieć wpływu na wypłatę premii uznaniowych.
Łukaszewski odpowiada jednak, że pieniądze w NFZ nie biorą się znikąd. Te na podwyżki wynagrodzeń miały pójść na podniesienie wartości kontraktów zawieranych przez szpitale. To, że pielęgniarki w Tomaszowie zarabiają mniej niż ich koleżanki w Łodzi ma też związek z tym, że TCZ mimo podobnej ilości pacjentów ma kontrakt znacząco niższy niż podobne placówki w stolicy województwa.
- Pod koniec ubiegłego roku, po rozmowach z dyrektor łódzkiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia wiedzieliśmy już, że w tym roku więcej pieniędzy w systemie nie będzie. Miałem świadomość, że nie będzie żadnych pieniędzy na podwyżki dla pracowników, poza personelem pielęgniarskim. Wiedziałem natomiast, że jakimś zyskiem rok zamkniemy. Z jednej strony pielęgniarki dostały po 400 złotych na etat, co oznacza, że jeśli pracują w dwóch miejscach to kwota ta się podwaja, z drugiej są pracownicy, którzy nie dostali nic - wyjaśniał prezes Łukaszewski.
Dla pielęgniarek nie jest to argument. Pytają, czy lekarze na oddziale wewnętrznym dostali podwyżki przy podpisywaniu umowy z konsorcjum. Wytykają braki w wyposażeniu i nierówność traktowania personelu oraz brak możliwości realizowania kariery zawodowej dla pielęgniarek. Dopytują o oszczędności wynikające z wprowadzenia na oddziały konsorcjów lekarskich. Mówią też o swojej odpowiedzialności.
Konrad Łukaszewski odpowiadał, że lekarze zarabiają więcej, ale wykonują też zabiegi, jakich dotąd nie wykonywano w Tomaszowie, a pacjentów odsyłano do szpitali w Łodzi. Podniesiono jakość usług a wynagrodzenie lekarzy uzależnione jest od ich efektywności. Konsorcjum nie otrzymuje też wynagrodzenia za świadczenia kwestionowane przez NFZ. - Ja jestem nastawiony na rozwój - podkreśla prezes.
Przypominamy: Nie ma winnych, wszyscy święci
- To, że lekarze poprzednio nie operowali to nie nasza wina. Lekarzy przywożono nam w teczce. A im więcej się operuje, tym więcej trzeba pielęgnować. Tylko jedna grupa korzysta na zmianach, ale sami lekarze nie zrobią żadnych procedur - odpowiada Iwona Flamholc.
Z dyskusji prowadzonej przez obie strony sporu wynikało, że prezes wypłacając premie najniżej uposażonym pracownikom popełnił błąd. Pojawił się bowiem typowy konflikt interesów, sprowadzający się do stwierdzenia: dlaczego oni dostali a my nie. Próby wzajemnego zrozumienia są właściwie niemożliwe, bo każda ze stron uważa swoje racje za niepodważalne i trudno słuszności takiemu rozumowaniu odmówić. Łukaszewski zapewnia jednak, że i pielęgniarki jakieś nagrody dostaną, ale dopiero wtedy, kiedy będzie znany dokładny wynik finansowy.
Skala wypłaconych przez TCZ premii w końcu ubiegłego roku to około 70 tysięcy złotych. Otrzymało je 200 najniżej uposażonych osób, zatrudnianych na ummowach o pracę.
Napisz komentarz
Komentarze