Otóż jestem mieszkańcem jednej z miejscowości położonych w wiejskiej gminie Tomaszów. Niedawno nabyłem tu domek do kompletnego remontu. Staram się go robić według posiadanych sił i możliwości. Co się da, wykonuję sam, w tym różnego rodzaju prace o charakterze rozbiórkowym. Ponieważ w całym domu położone były mocno zużyte panele podłogowe, a i ściany zamiast boazerii były wyłożone podobnymi materiałami, wszystko musiałem zdemontować. W ten sposób powstała cała góra odpadów budowlanych, których należało się pozbyć. W ulotkach rozpowszechnianych przez gminę i na jej stronie internetowej wyczytać można, że podobne odpady można samodzielnie odwieźć do wskazanego punktu. Tak też postanowiłem zrobić.
Najpierw przez tydzień prosiłem znajomego, by użyczył mi swojego samochodu dostawczego. W końcu się udało. W miniony piątek auto objąłem w swoje posiadanie na kilka godzin. Trudno się dziwić, bo służy przecież mojemu znajomemu do działalności zarobkowej. Samochód pożyczony, więc zabrałem się za załadunek. Było tego sporo, a chciałem zabrać wszystko na jeden raz. Ułożenie ładunku na samochodzie zajęło mi prawie 3 godziny i kosztowało sporo potu. W końcu mogłem pojechać do punktu odbioru prowadzonego przez firmę Eneris.
Co okazało się na miejscu? Że odpady z gminy Tomaszów Mazowiecki przyjmowane są tylko raz w tygodniu, w poniedziałki w godzinach od 8 do 20. Niby moja wina, bo mogłem się wcześniej dowiedzieć, co gdzie, kiedy i jak. Informację na ten temat znalazłem dopiero po fakcie. Widnieje ona w informatorze ekologicznym zamieszczonym w formie pdf na stronie biuletynu informacji publicznej. Dosyć mało to wszystko czytelne.
Nie wiem kto wymyślił, że odpady można oddawać tylko raz w tygodniu. Sprawdziłem. Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów prowadzony przez miasto działa we wszystkie dni robocze oraz soboty. W różnych godzinach, więc można idealnie się dopasować. Niestety mieszkając w gminie nie mogę oddać tam odpadów.
W takiej sytuacji mam do wyboru: zabrać wszystko z powrotem do domu, rozładować samochód, późnej raz jeszcze go pożyczyć, załadować na nowo, lub wywalić wszystko na łące i zadzwonić do gminy z prośbą o posprzątanie, do czego zresztą jest zobowiązana. Póki co, wybrałem ten pierwszy wariant, ale jeśli są osoby, którym zdarza wybrać sie w podobnej sytuacji ten drugi, to wcale im się nie dziwię. Swoją drogą pracownicy Enerisa sztywno trzymają się harmonogramu i osobę, która przyjeżdża poza wyznaczonym dniem, traktują z przysłowiowego buta
Napisz komentarz
Komentarze